Oferta

Motorola G9 Power – szybki test

Michał Rosiak Michał Rosiak
10 lutego 2021
Motorola G9 Power – szybki test

Chciałem zwalić winę na pandemię, ale to chyba nie do końca tak. Tęsknię za pracą z naszą filmową ekipą i kręceniem dla Was fajnych, dynamicznych filmików z testami telefonów. Czasami jednak do naszej oferty wchodzą telefony, o których fajnie jest po prostu krótko i zwięźle napisać. Na przykład Motorola G9 Power.

G9 Power. Duży power

Nie będę Was trzymał w niepewności, zacznę od najważniejszego. Jak się możecie domyślać, dodatek „Power” w przypadku Motoroli G9 nie znalazł się tutaj przypadkiem.

Dwa dni. Nawet trzy, jeśli nie jesteś mną ;) i używasz telefonu normalnie. Tyle czasu można korzystać z Motoroli G9 Power bez podłączenia do ładowarki. To pierwszy test, któremu poddałem ten potężny (nie tylko mocą ogniwa) smartfon. Odpiąłem od ładowarki rano a potem po prostu używałem. Internet, Twitter, trochę Youtube’a/Netflixa, nawigacja, Spotify, granie (a w międzyczasie ;) praca). Pod koniec pierwszego dnia, nieco po 1 w nocy, koło ikony baterii zaświeciło się „43%”. Dzień później, nieco po północy, ulitowałem się nad płaczącym ogniwem, gdzie soczystą czerwienią świeciło się 2 procent i podpiąłem G9 Power do ładowarki.

Motorola „z Powerem” to jeden z niewielu smartfonów, z którymi miałem do czynienia, z tak wielką baterią. 6000 miliamperogodzin przekłada się nie tylko na czas trwania, ale też na ciężar urządzenia. 221 gramów to sporo. Co ciekawe, mimo iż testowany przeze mnie niedawno Samsung S21 Ultra jest o 6 gramów cięższy, to Motka wydaje się bardziej „zbita” i robi wrażenie masywniejszej.

Przyzwoita średnia półka...

Nowe Motorole z serii G nie ukrywają tego, że nie aspirują do bycia flagowcami, to pod każdym względem urządzenia ze średniej półki. Czy to się czuje w codziennym użyciu? Trochę tak. Dzięki czystemu Androidowi Motorole działają bardzo płynnie jak na taką konfigurację, tym niemniej Snapdragon 662 wsparty zaledwie (nieźle się czasy zmieniły, co?) 4 GB RAMu to chwilami nieco za mało. Wszystko działa, ale przy bardziej wymagających grach czasami widać przycięcia, czy spowolnienia.

Co ciekawe, 6,8-calowy ekran IPS o rozdzielczości 720p (gęstość 263 piksele na cal) nie wywoływał we mnie przesadnego dysonansu. Jasne (czy może raczej „mniej nasycone” :) ), że nie jest to AMOLED, ale – na litość! – mówimy o telefonie w cenie wyraźnie poniżej 1000 złotych. Z jednej strony na pewno mogłoby być lepiej, z drugiej jednak – gdzieś trzeba pójść na kompromisy. Poza tym to nie jest tak, że coś nie działa. Po prostu działa nie tak dynamicznie, jak we flagowcach, w słabszej jakości, zdarza się, że aplikacja otworzy się na nowo przy próbie ponownego na nią przełączenia. Jeśli dostosowujemy swoje wymagania do ceny – nie jest to coś, co by przeszkadzało.

...z naprawdę dobrym(i) aparatem(ami)

Kompromisów nie było jednak w warstwie fotograficznej, jak zresztą przy wszystkich nowych smartfonach Moto G. Sercem grupy trzech obiektywów jest 64-megapikselowe oczko z dobrym światłem f/1.8, domyślnie fotografujące w trybie Quad Pixel (cztery piksele łączone w jeden, ostateczna rozdzielczość zdjęcia 12 Mpix). To obiektyw, którego standardowy użytkownik będzie używał praktycznie cały czas, bowiem pozostałe to dwumegapikselowe makro i czujnik ToF. Z przodu, w górnym rogu, „oblana” ekranem 16 Mpix kamerka do selfie.

Główny obiektyw nie zawodzi, niezależnie od warunków pogodowych. Tryb nocny przedłużając naświetlanie i stabilizując ewentualne ruchy ręki, pozwala na ładnie doświetlone, nie wyglądające sztucznie zdjęcia. W dzień jest... Cóż, dzień to nie wyzwanie dla dzisiejszych modułów fotograficznych. Co ciekawe, jedyne uwagi można mieć do fotografii o zmierzchu, gdzie wydaje się, jakby algorytmy nie potrafiły sobie poradzić z tym, że gdzieniegdzie jest jeszcze wyraziście jasno, ale są elementy, gdzie robi się mocno ciemno. Selfie też jest spoko, a ciekawa „niby-panoramiczna” opcja selfie grupowego pozwala zmieścić w kadrze znacznie większą grupę.

Podsumowując:

Ja jestem w zasadzie trochę spaczony :) W sytuacji, gdy często mogę przebierać we flagowcach, ciężko mnie przekonać do urządzenia z niższej półki. W tym przypadku jednak się udało i gdyby stan portfela zmuszał mnie do kompromisów, poważnie bym przemyślał tę propozycję. Polecam szczególnie tym, którzy z telefonu muszą korzystać ponadstandardowo, bez długiego dostępu do ładowarki – w tym przypadku 6 ampergodzin naprawdę robi potężną różnicę. Tym bardziej, że baterię, dzięki szybkiemu 20-watowemu ładowaniu możemy szybko napełnić „pod korek”.

Motorolę G9 Power docenią też użytkownicy, którzy – jak ja – nie mogę się przyzwyczaić do czujników odcisków palców w ekranie. Tutaj mamy oldskulowe kółeczko z tyłu obudowy, pokryte logo Motoroli. Czujnik działa idealnie, choć może – z racji na wielkość bryły G9 Power – położony jest nieco zbyt wysoko, by dla osób z mniejszymi dłońmi jego wciskanie było naturalne.

Jeśli przekonałem Was, że warto – zajrzyjcie do naszego sklepu. Tak się składa, że parę egzemplarzy tam czeka ;) Może właśnie na Ciebie?

Komentarze

pablo_ck
pablo_ck 00:31 11-02-2021

Motorola robi fajne średniaki. Czego mi w nich brakuje – modułu NFC. Motorola zaczyna wracać mkroczkami do łask.

Odpowiedz
    Michał Rosiak
    Michał Rosiak 11:50 11-02-2021

    Ktoś tu jest nie na czasie 🙂 G9 Power ma NFC.

    Odpowiedz
      pablo_ck
      pablo_ck 21:34 11-02-2021

      NFC używam dość często. Tak, ten model ma tą funkcje, ale wiele średniaków od Motorolii jej nie ma. Ale myślę że marka ta odrabia szybko lekcje ?

      Odpowiedz
    emitelek
    emitelek 18:04 11-02-2021

    Używałeś kiedyś tej funkcji?

    Odpowiedz
      Michał Rosiak
      Michał Rosiak 19:22 11-02-2021

      Ja, czy Pablo? Ja regularnie 🙂

      Odpowiedz

Odpowiedzialny biznes

Jak wspierać młodzież w radzeniu sobie z dezinformacją w sieci?

Antonina Bojanowska Antonina Bojanowska
10 lutego 2021
Jak wspierać młodzież w radzeniu sobie z dezinformacją w sieci?

Co zrobić, żeby Dzień Bezpiecznego Internetu trwał dłużej? Zapraszam na bezpłatne webinary o tym, jak wspierać młodzież w radzeniu sobie z dezinformacją w internecie. Projekt startuje dziś. Ale cykl spotkań przewidziany jest na najbliższych kilka miesięcy.

Jaki wpływ ma dezinformacja w internecie na młodzież̇? Jak rozpoznawać i jak reagować na to zjawisko? Czy i jak przyczynia się ono do radykalizacji nastrojów społecznych?

Dezinformacja w internecie

...To „temat-rzeka”. Z raportu „Czy żyjemy w rzeczywistości fake newsów?” wynika, że 75% Polaków spotyka się z fake newsami codziennie lub prawie codziennie. 71% uważa, że potrafi odróżnić prawdziwą informację od fałszywej. Ale niech pierwszy rzuci kamień ten, któremu nie zdarzyło się udostępnić kiedyś jakiegoś fake newsa na swoich social mediach. Niech rzuci kamień ten, który nigdy nie dał się nabrać albo ponieść emocjom, zapominając o zweryfikowaniu źródła informacji.

Nam, dorosłym, bywa z tym trudno. Dzieciom i młodzieży też (nawet jeśli wydaje się, że „umieją w internety” lepiej niż my). Bo techniczne umiejętności to nie wszystko. Ważna jest ostrożność i krytyczne podejście. Dodatkowo, zdalne nauczanie spowodowało, że dzieci, korzystając nadmiarowo z internetu, częściej napotykają w sieci obrazy, niepokojące treści i informacje, z którymi nie są nauczone sobie radzić.

Jak pomóc młodzieży rozumieć zjawisko fake newsów?

Więc jeśli nie w sprawach technicznych, to na pewno w tym możemy i powinniśmy wspierać młodych. To ważna rola rodziców i opiekunów, a także szkół - nauczycieli i nauczycielek.  I dlatego to głównie z myślą o nich przygotowany został nowy projekt Centrum Analiz MISO. Zapraszamy na debatę inaugurującą to przedsięwzięcie już 10 lutego o 17.00. W rozmowie weźmie udział Konrad Ciesiołkiewicz z naszej Fundacji Orange, prof. Renata Mieńkowska-Norkiene, przewodnicząca Rady Programowej MISO  i Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Patronat nad projektem objął Głos Nauczycielski.  Transmisja debaty odbędzie się tutaj.

A tematy kolejnych webinarów w marcu i kwietniu zapowiadają się tak:

• Jak pandemia sprzyja radykalizacji młodzieży? Radykalizacja zachowań i poglądów – jak rozpoznawać, jak reagować?

• Zagrożenia dla dzieci i młodzieży w internecie, nowe zjawiska i trendy – patotreści.

• Dlaczego tak łatwo dezinformować w pandemii? Dezinformacja w mediach społecznościowych a postawy społeczne.

Każdego z Was namawiam do tego, aby nabierać więcej świadomości na temat dezinformacji. Wśród moich znajomych często panuje pogląd, że jeśli dany artykuł ma autora „z imienia, nazwiska” i zdjęcia, to zapewne nie jest fake newsem. Czy na pewno? Zobaczcie więcej podpowiedzi o tym, jak rozpoznawać fake newsy i jak rozmawiać o tym z dzieckiem w naszym artykule na portalu Razem w Sieci.

Fundacja Orange partnerem projektu. Dlaczego?

Bo wierzymy, że dzięki dobrej edukacji możemy wykształcić mądrych, uważnych użytkowników internetu. Warto takie postawy budować już od najmłodszych lat. W naszym programie MegaMisja mamy takie zajęcia dla dzieci z klas 1-3, na których uczą się o tym, że są różne źródła informacji, o tym, jak odróżniać treści wiarygodne od niepewnych. Zaczynają rozumieć, że w internecie można znaleźć informacje prawdziwe i fałszywe (dla dzieci w wieku 7-10 lat to nie jest takie oczywiste!). Na zajęciach MegaMisji ćwiczą też, jak rozróżnić zjawiska ze świata fikcji i czyjejś wyobraźni od tych ze świata rzeczywistego. W kształtowaniu świadomych internautów takie umiejętności, nawyki i krytyczna postawa są kluczowe.

Po drugie, na co dzień w projekcie Lekcja:Enter szkolimy nauczycieli i nauczycielki z wykorzystania cyfrowych narzędzi w edukacji. Nasze rozumienie cyfrowych kompetencji jest szersze niż tylko w sensie czysto technicznym. Zależy nam, żeby nauczyciele znali zagrożenia w sieci, potrafili o nich rozmawiać  i po prostu lepiej rozumieli świat młodych. Oni potrzebują mądrych przewodników i towarzyszy w edukacji w ogóle. Dziś częścią tej edukacji jest też edukacja cyfrowa.

Jeśli chcecie porozmawiać o fake newsach ze swoimi dziećmi i sami poznać kilka cennych "chwytów" na to niebezpieczne zjawisko, jeszcze raz polecam nasz artykuł tutaj.

I zapraszam Was na debatę i do udziału w webinarach o dezinformacji.

Komentarze


Odpowiedzialny biznes

Zaginięcia dzieci a pandemia

Monika Kulik Monika Kulik
09 lutego 2021
Zaginięcia dzieci a pandemia

Właśnie otrzymaliśmy raport z działalności w 2020 roku Fundacji Itaka – Centrum Ludzi Zaginionych,

z którą współpracujemy od kilkunastu lat, będąc partnerem linii 116 000 - Telefonu w sprawie zaginionego dziecka i nastolatka.

Czy w pandemii zmieniła się liczba i charakter zaginięć dzieci? Jak młodzi ludzie radzili sobie z trudną sytuacją izolacji i ograniczeń? Czy nadal szukali ucieczki od problemów w ucieczce z domu?

Ucieczki z domu

Koronawirus pogorszył sytuację wielu dzieci, które zostały zamknięte w domu ze swoimi problemami, często bez wsparcia osób ze swojego otoczenia. Nie zniknął problem ucieczek, choć było ich mniej. Według statystyk Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych KGP w 2020 było 1464 w grupie wiekowej 14-17 lat (w 2019r. - 2110).

Fundacja jak co roku zorganizowała akcję profilaktyczną „Nie uciekaj”, która odpowiada na narastający problem ucieczek nastolatków z domu. Od 2012 roku działają dwie internetowe strony kampanii: www.strefanastolatka.nieuciekaj.pl – skierowana do nastolatków oraz www.nieuciekaj.pl – skierowana do rodziców i opiekunów oraz nauczycieli. Fundacja zorganizowała też kampanię na temat ucieczek nastolatków pt. „To czas, aby wysłuchać nastolatków. Usłysz, zmień nastawienie, chroń”. W tej akcji wykorzystano prawdziwe doświadczenia uciekinierów.

Porwania rodzicielskie

Pandemia spowodowała też znaczącą zmianę w schemacie zaginięć dzieci. W pierwszych miesiącach pandemii Fundacja ITAKA przyjęła o 50% więcej zgłoszeń dotyczących porwań rodzicielskich, niż w porównywalnym okresie poprzedniego roku. Był to rekordowy rok pod względem liczby nowych zgłoszeń, których było 125 czyli o 39 więcej niż rok wcześniej. Koronawirus stał się narzędziem w walce o dziecko.

Część zgłoszeń to sprawy, gdzie rodzicom przed pandemią udawało się porozumieć w kwestiach dotyczących dziecka i dzielili się między sobą opieką nad nim. Jednak w momencie ogłoszenia izolacji społecznej, jeden z rodziców podejmował decyzję o uniemożliwieniu drugiemu rodzicowi kontaktu z dzieckiem. Co ważne, odmawianie kontaktów nie dotyczyło tylko osobistych spotkań, ale także rozmów telefonicznych czy poprzez komunikatory internetowe. Covid-19 stał się wymówką. Rodzice, którzy dzwonili na 116 000, często mówili, że odmawia im się kontaktu z dzieckiem, ponieważ akurat przy tym rodzicu dziecko będzie narażone na zakażenie, a tylko przy drugim będzie bezpieczne.

Drugą grupę stanowili rodzice, którzy już wcześniej nie byli w stanie ustalić zasad opieki nad dzieckiem i pandemię wykorzystali jako kolejny pretekst do odcięcia dziecka od drugiego rodzica. Rodzice, zwaśnieni jeszcze przed pandemią, uzyskali nowe narzędzie w walce przeciwko drugiemu rodzicowi.

Korzystali z tego narzędzia dość skutecznie, ponieważ działania służb pomocowych czy sądów rodzinnych były w tym czasie utrudnione, a i przyzwolenie społeczne na tego typu działania większe – dla dobra dziecka można je odizolować od rodzica, który jest np. lekarką/lekarzem, pielęgniarką/pielęgniarzem czy siada codziennie za kierownicą autobusu.

Pomoc dla rodziców

Prawnicy Fundacji ITAKA cały czas prowadzą poradnictwo na temat praw, jakie przysługują w takiej sytuacji, również w oparciu o nowo uchwalane przepisy w tzw. ustawach tarczowych. Zgodnie z rekomendacją Ministerstwa Sprawiedliwości wszelkie wydane orzeczenia sądowe pozostają w mocy, a jedyną okolicznością wyłączającą kontakty jest choroba lub przebywanie w kwarantannie. Poza tymi przypadkami, pandemia nie może być wykorzystywana do ograniczania kontaktu rodzica z dzieckiem.

Głównym celem działalności Fundacja ITAKA pozostaje niezmiennie pomoc w poszukiwaniach zaginionych dzieci, nastolatków i dorosłych. Pomaga rodzinom osób zaginionych – świadczy telefoniczną pomoc psychologiczną i prawną, wspiera w najtrudniejszych momentach po zaginięciu. Przez cały 2020 r. na liniach ITAKI odebrano 6051 telefonów. Każdy z nich to konkretna osoba i realna pomoc. Dla nas to ważne, że jako firma możemy wspierać te działania.

logo - telefon a obok napis 116 000 w sprawie zaginionego dziecka

Komentarze

Scroll to Top