;

Innowacje

Nadchodzi e-państwo (0)

22 lutego 2010

Nadchodzi e-państwo
0

Zastanawiam się, czy mentalnie jesteśmy już w XXI, a może jeszcze w XX wieku. Gdy patrzę na dziurawe ulice i problem z usuwaniem zalegającego śniegu to widzę szarą twarz PRL-u. To jednak wykoślawiony obraz, bo mimo licznych wad coraz mocniej żyjemy w nowoczesnej, cyfrowej Polsce. Nie tylko obywatele, ale również państwo, które ostatnio znacznie przyspieszyło proces udostępniania obywatelom e-usług. To dobry znak, bo e-państwo oznacza państwo przyjazne obywatelowi.

Jako 4 kraj w Europie uruchomiliśmy e-sąd, który od razu okazał się strzałem w dziesiątkę. W pierwszym miesiącu (od 4.01 do 01.02) wpłynęło  do niego 59 tys. spraw – w całym 2010 r. może być ich nawet 700 tys. Sąd działa tylko w internecie – od złożenia pozwu, po wydanie nakazu zapłaty – zajmując się najprostszymi sprawami. Postępowania dotyczą głównie osób zalegających z opłatami np. za prąd czy telefon. Średnio wydaje 1700 nakazów dziennie – to mega rekord w kraju, gdzie latami czeka się na wyrok!

Z mniejszym entuzjazmem przyjęliśmy możliwość rozliczenia się z podatku dochodowego przez internet. Mamy ją już od roku, ale wówczas skorzystało z niej tylko 89 tys. ludzi – na 24 mln podatników. Przeszkodą był obowiązek posiadania podpisu elektronicznego. Na szczęście teraz, by elektronicznie wysłać PIT wystarczą numery PESEL i NIP. To nie koniec nowości. Witold Drożdż z MSWiA zapowiedział niedawno, że 2010 r. będzie przełomowy, bo będziemy mogli zacząć bezpłatnie korzystać z kilkudziesięciu usług e-państwa. By to robić wystarczy zarejestrować swój profil na Platformie Usług Administracji Publicznej (ePUAP). Najpierw jednak musi wejść w życie ustawa o informatyzacji.

Dużo szybciej niż państwo e-usługi wdraża biznes. Od lat korzystamy np. z elektronicznego bankingu. W Grupie TP, klienci prawie wszystkie sprawy związane z telefonem czy internetem mogą załatwić poprzez swoje internetowe konto klienta. Świetnym rozwiązaniem jest również e-faktura. Zamiast marnować rocznie 20 tys. ton papieru na ok. 4 mld faktur (tyle wystawia się ich w Polsce!!!) można przecież posługiwać się dokumentem elektronicznym. Oznaczałoby to dłuższe życie dla 340 tys. drzew rocznie i realne oszczędności.

Udostępnij: Nadchodzi e-państwo
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Key. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

;

Odpowiedzialny biznes

Z pamiętnika szczęśliwego i smutnego Artura (0)

Jarosław Konczak

22 lutego 2010

Z pamiętnika szczęśliwego i smutnego Artura
0

A przed nami kolejny raport z Vancouver,Artur Kulikowski, Orange sport info

Kilka słów o trudnej pracy dziennikarza podczas igrzysk. Mam przyjaciela (który prosił o nie podawanie nazwiska ani kraju w którym mieszka , dodam że nie mieszka w Europie.), który codziennie dojeżdża z Vancouver do Whistler na zawody.  Oto jego historia. Wstaje o godzinie 5 rano, szybki prysznic, golenie, sprawdzanie sprzętu, ubieranie się. O tej porze oczywiście w hotelu
nie podają śniadań więc z pustym żołądkiem idzie 20 minut ze sprzętem fotograficznym ( ciężkim ) do najbliższego przystanku autobusowego. Tam albo trafi od razu albo czeka do pojazd. Jedzie tym autobusem 12 przystanków ( 25 minut ) do skitrain – czyli takiego metra tylko że jadącego po specjalnych wiaduktach do centrum Vancouver. To zajmuje mu kolejne pół godziny. Około godziny 7 rano jest na miejscu. Musi być bo tylko co godzinę odjeżdżają autobusy olimpijskie go Whistler. Musi zdarzyć by nie czekać godzinę na kolejny. Jak już wsiądzie do autobusu jedzie dwie godziny do centrum Whistler. Jest tak około godziny 9.00. I teraz jeżeli zdąży na autobus wiozący wszystkich na zawody ( konkretnie na biathlon ) jedzie. Jeżeli nie, czeka pół godziny na kolejny transport. Dajmy na to że nie zdarzy ( co często się zdarza ) O godzinie 9.30 wsiada do kolejnego autobusu wiozącego go na biathlon. ten jedzie 40 minut. Niby jest na miejscu w Whistler Olympic Park, ale jeszcze musi przejść kontrolę bagażu i wsiąść do kolejnego autobusu, podwożącego go na biathlon. na miejscu jest o godzinie 10.00. czyli dotarcie na zawody trwało 5 godzin. Zawody trwają średnio dwie, trzy godziny. Później konferencja prasowa, rozmowy z zawodnikami, robienie zdjęć , wysyłanie materiałów przez internet, rozmowy z kibicami ….. i około godziny 15.00, może wracać do Whistler. To zajmuje dwie godziny. jest 17.00. Po powrocie do Whistler najczęściej sprawdzanie wyników, relacje do stacji radiowych lub
telewizyjnych, rozmowy z trenerami, innymi dziennikarzami. Tak do godziny 19.00 kiedy rozpoczyna się uroczystość wręczania  medali. Ta trwa dwie godziny. Później rozmowy z zawodnikami, wysyłanie internetem materiałów i najpóźniej o godzinie 23.00 można wracać do hotelu, czyli znów 2 godziny autobusem do Vancouver. Powrót skitrainem i autobusem do hotelu i….góra
2.00 rano jest w łóżku. Czas na sen….do 5 rano.I tak dzień w dzień.

szczęśliwy po srebrnym medalu Małysza, i smutny po przegranej Tomasza Sikory
z Whistler Artur Kulikowski

Udostępnij: Z pamiętnika szczęśliwego i smutnego Artura
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Tree. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

;

Odpowiedzialny biznes

Drużynowe skoki (0)

Kasia Barys

22 lutego 2010

Drużynowe skoki
0

Mistrza mają tuż na wyciagnięcie ręki. I to od niego najwięcej się uczą. Zgrupowanie w Krynicy zaraz przed Igrzyskami okazało się skuteczne, gdyż już w pierwszych olimpijskich startach Kamil Stoch, Krzysiek Miętus i Stefan Hula skakali dobrze. Podwójne srebro Adama Małysza może tylko zdopingować całą drużynę skoczków. Dzisiaj powalczą o dobre miejsce. Oby leciecli pięknie i daleko.

Udostępnij: Drużynowe skoki
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Star. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej