Odpowiedzialny biznes

Najpiękniejsza minuta

Marek Wajda Marek Wajda
29 kwietnia 2010
Najpiękniejsza minuta

Widzieliście kiedyś skoki ze spadochronem w dużych formacjach? Jest w tym coś pięknego, fascynującego i jednocześnie wzbudzającego grozę. W przyszłym roku w Tajlandii (styczeń 2011) odbędzie się próba bicia rekordu świata i rekordu Guinessa w skoku grupowym (największa do tej pory formacja, w 2006 r. liczyła 400 skoczków!). Po raz pierwszy do takiego projektu zostali zaproszeni Polacy. Jednym z pięciu szczęśliwców jest Sebastian Dratwa, który pracuje w Grupie TP jako główny specjalista ds. Bezpieczeństwa Systemów Telekomunikacyjnych. Jak to się stało, że akurat on będzie reprezentował nasz kraj? „Żeby się zakwalifikować do takiego rekordu trzeba się pokazać z jak najlepszej strony podczas mniejszych imprez. Wymagane są najwyższe umiejętności, weryfikowane w powietrzu. Na swoim koncie mam ponad 5 tys. skoków. Prowadzę również swoją szkołę. To dla mnie olbrzymie wyróżnienie i nie zamierzam tej szansy zmarnować” – zapewnia Sebastian.

Jaka jest specyfika skoków w dużych formacjach? „To praca zespołowa. Skok grupowy jest zaplanowany w najmniejszych detalach - od miejsc w samolocie, po każdy krok aż do drzwi. Każdy wie gdzie jest jego pozycja, w jakiej kolejności dochodzić do formacji oraz dokładnie z kim i kiedy powinien z tej formacji odlecieć aby bezpiecznie otworzyć spadochron. Żeby zbudować formację trzeba umieć dosłownie latać - sterujemy własnym ciałem. Jedynym ograniczeniem jest czas swobodnego spadania. Od momentu wyskoczenia z samolotu z wysokości 4000m, do wysokości otwarcia spadochronu (1000m) mamy około minuty. Najpiękniejszej minuty, pełnej radości z latania” – mówi z przekonaniem. „Dla żądnych emocji też coś się znajdzie - szczególnie w pierwszej fazie edukacji spadochronowej poziom adrenaliny jest raczej na dość wysokim poziomie :) Trudno przejść obojętnie obok otwartych drzwi w pełni sprawnego samolotu na wysokości 4km nad ziemią” - dodaje Sebastian. Wszystkim pasjonatom skoków spadochronowych życzę błękitnego nieba! Ja zdecydowanie preferuję ziemię (rower, snowboard), ewentualnie wodę (nurkowanie). A Wy chcielibyście spróbować skoków spadochronowych?


Oferta

Więcej Zetafona do wyboru

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
29 kwietnia 2010
Więcej Zetafona do wyboru

Zetafon od kilku lat jest synonimem prepaida z telefonem za złotówkę, ale wymagania klientów rosną. Dlatego od dziś postanowiliśmy dać więcej możliwości do wyboru i zaoferować w Zetafonie słuchawki zarezerwowane wcześniej dla abonamentu i mixa np. Samsung Corby i Samsung Avila. Jednak jak to w życiu coś za coś. Lepszy telefon równa się zobowiązanie, czyli w tym przypadku doładowanie za 25 lub 50 zł miesięcznie. Jak dla mnie bogatszy wybór absolutnie nikomu nie zaszkodzi, a pole manewru przy zakupie będzie większe. Nowy Zetafon zachowuje wszystkie dotychczasowe benefity ofert na kartę tj. pakiety, promocje i stawki. Oferta jest dostępna tylko w naszych salonach.


Odpowiedzialny biznes

Taktyka i pewność

Bartosz Nowakowski Bartosz Nowakowski
29 kwietnia 2010
Taktyka i pewność

"Nie jestem najlepszym trenerem na świecie, ale lepszego ode mnie nie ma" - powiedział Jose Murinho jakichś czas temu na pomeczowej konferencji prasowej. Po ostatnich wydarzeniach nietrudno się z tym niezgodzić. Mimo, że Portugalczyk i jego drużyna przegrała na Camp Nou to w dwumeczu przeciwko Barcelonie okazali się lepsi. Śmiało można powiedzieć, że górę wzięła myśl taktyczna i pewne wyrachowanie, nad romantyczną, katalońską ofensywą. Koniecznie trzeba też podkreślić umiejętności prowokacyjne, w których Murinho bryluję.

Jose Murinho swoimi osiągnięciami już wpisał się w annały piłkarskich stadionów. Jako pierwszy trener zdobył sezon po sezonie Puchar Uefa i Ligę Mistrzów z jedną drużyną (dokonał tego z FC Porto).  Pamiętny rewanżowy mecz z Manchesterem United na Old Trafford (sezon 2003-04), gdzie w ostatnich minutach prowokacyjnie, chodził wzdłuż linii bocznej z podniesionymi rękoma w geście triumfu. Portugalczyk lubi "grać" pod publiczkę, ale są to przemyślanie (czy zawsze?) i pewne ruchy. Po wygranym dwumeczu z Dumą Katalonii nie omieszkał wykonać ponownie pewnego gestu zwycięskiego (znowu prowokacyjnego?) w stronę kibiców. Tym razem Barcelony.

„The Special One”, jak zwykł o sobie mówić, stanie przed drugą szansą zdobycia trofeum Ligi Mistrzów. Choć po finale w Gelsenkirchen, Murinho także zachował się dość "oryginalnie". Po odebraniu medalu szybko opuścił boisko i udał się do szatni. Na Santiago Bernabeu można spodziewać się kolejnego przedstawienia, gdzie w roli głównej zagra Portugalczyk ze swoimi taktycznymi umiejętnościami. Zapewne on sam, jak i włoscy kibice chcieliby to przedstawienie nazwać "Bella notte". W innym przypadku na Bawarii Oktoberfest zacznie się już pod koniec maja...

bn.

Scroll to Top