Tylko dziś, w ofercie bez abonamentu, obniżyliśmy ceny wybranych smartfonów Sony. Możecie wybierać wśród modeli z wyższej lub niższej półki i sporo zaoszczędzić.
Obecna cena Sony Xperia 1 V 5G 12/256 GB spada aż o 1000 zł, a telefon Sony Xperia 10 V 5G 6/128 GB obniżamy o 800 zł. Każdy z tych smartfonów to produkty najwyższej jakości i polecane do obsługi 5G.
Sony Xperia 1 V 5G 12/256GB to model, który zapewni Wam kinowe wrażenia za sprawą ekranu, jak przy minitelewizorze, a także jest niezwykle odporny – na wszelkie czynniki zewnętrzne, w tym wodę. Do tego wytrzymała bateria i profesjonalny aparat fotograficzny. Jeśli natomiast szukacie tańszego sprzętu tej marki to sprawdzi się tutaj Sony Xperia 10 V 5G 6/128 GB. – posiadający trzy obiektywy do różnych ujęć zdjęciowych, a także imponujące parametry, jeśli chodzi o obsługę multimediów.
Więcej o niedzielnej ofercie znajdziecie tutaj. Warto się pospieszyć z zakupem, bo liczba sprzętów w promocji jest ograniczona, a my odliczamy do końca niedzielnej okazji – macie czas tylko do północy.
9 i pół roku. Tyle minęło trzy dni temu od publikacji mojego pierwszego nieregularnika o gadżetach. Aż ciężko uwierzyć! A ponieważ dziś świętuję, nie będzie nowego gadżetu. Dziś zapraszam Was na wycieczkę w przeszłość i spojrzenie co przez ostatnie 10 lat w gadżetach piszczało.
Dziwnie pomyśleć, że kiedy publikowałem pierwszy tekst w serii, mój pełnoletni w tym roku najstarszy syn szedł do trzeciej klasy podstawówki! A stali czytelnicy (Pablo_CK, do Ciebie piję! :) ) pamiętają bez patrzenia jakie hity wtedy recenzowałem? Box do "nieinteligentnych" telewizorów (nowoczesny, bo na Androidzie 4.4.2!), ciekawy bezprzewodowy głośnik i... Hmmm, i coś, co sprawdziło by się na bank i teraz, czyli gamingowy tablet Nvidia Shield. Choć pewnie przydałyby się lepsze podzespoły, ale 54 tys. pkt. w Antutu wtedy zamiatało wszystkich i wszystko.
O jakich gadżetach pisałem?
I o ilu? Oczywiście musiałem wszystko podsumować, choćby na własne potrzeby, a w tym celu trzeba było przeklikać się przez wszystkie odcinki!
Łącznie więc w moje ręce (tylko dla celów serii rzecz jasna) trafiło 137 sprzętów. Czemu nie 147 (na 49 odcinków)? Ponieważ czasami nie chciałem czekać na kolejne gadżety, zdarzały się też sytuacje, gdy pasowała mi sytuacja na napisanie akurat o konkretnych dwóch gadżetach.
Czego było najwięcej?
Niestety smartfonów, w liczbie 27. Niestety, dlatego że przez dłuższy czas liczyłem, że telefonom będę po prostu poświęcał oddzielne materiały (jak np. "Rzuty okiem"). Tymczasem okazało się, że trafia ich do mnie całkiem sporo, wśród nich takie, o których napisanie dużego tekstu mogłoby być pewnym wyzwaniem, ale mniejszy - bez problemu, fajnie się pisał i chyba równie dobrze czytał.
A jak z pozostałymi kategoriami?
21 słuchawek
16 zegarków/opasek
9 kamer
8 głośników
po 7 drukarek oraz sprzętów zbiorczo określanych jako IoT
6 tabletów
po 5 dronów i przystawek TV
2 telewizory
po 1 skanerze i urządzeniu VR
no i 18 "zabawek" tak specyficznych, że mogły się znaleźć wyłącznie w kategorii "inne"
Sporo, co?
Po których gadżetach najlepiej widać rozwój technologii?
Bezdyskusyjnie po smartwatchach i telefonach. O ile jedno z moich najlepszych zdjęć (widoczne powyżej) zostało zrobione sześcioletnią Xperią XZ3, to jednak wydajnościowo, wizualnie i pod względem wielu innych rzeczy smartony są zupełnie innymi sprzętami niż kiedyś.
Rozbawił mnie fragment recenzji całkiem niezłego niegdyś HTC M8s, do tego stopnia, że aż musiałem go sobie wynotować i podzielić się z Wami:
Rozdzielczość 1280×800 jest daleka od ideału, ale zaręczam, że oczy przy filmach mnie nie bolały. Cudów na nim nie dokonamy – napędza go dwurdzeniowy Mediatek i (niestety) 512 MB RAM.
Muszę przyznać, że pierwsze zdanie tego cytatu nie zestarzało się najlepiej, nie sądzicie?
No i zegarki... Huawei Watch GT4, z którego obecnie korzystam zjada na śniadanie bohatera 5. części cyklu, LG G Watch R.
Najmniej zmian widzę za to w głośnikach, czy słuchawkach. Być może dlatego, że trafiały do mnie raczej te z wyższych półek, a zmiana z "bardzo dobrze" na "jeszcze lepiej", na dodatek, gdy odbywa się stopniowo, nie jest aż tak odczuwalna, prawda?
Najdziwniejsze rzeczy, które testowałem
Tu wybór nie był trudny. "Dron" Parrot Jumping Sumo, który nie latał, tylko... jeździł. Przynajmniej do momentu, gdy mój kilkuletni wtedy synek wziął ode mnie pilota, ustawił Parrota przodem do wiadra z wodą, którą zmywałem podłogę, powiedział:
Plum!
i wcisnął przycisk "Jump". Od tego momentu był to Parrot Spoczywaj-W-Pokoju.
Ciekawym zjawiskiem na pewno był YotaPhone 2, z e-papierowym ekranem z tyłu. Myślę, że taki sprzęt również dziś miałby rację bytu. Testowałem też zwijaną klawiaturę bluetooth LG Rolly (dalej taką mam w domu!), elektryczną... golarkę Braun Cooltec CT2cc (fajna, ale to jednak nie dla mnie), mieszczący się w portfelu multitool Ninja Wallet (sam go sobie kupiłem), ładowarki, hub USB (nie ma co się śmiać, jedyny na rynku, z dwoma wyjściami USB-C, któego potrzebowałem do... testu innego gadżetu), a nawet oczyszczacze powietrza.
Zdarzyły się sprzęty, które po testach kupiłem dla siebie, pisałem też o gadżetach, które kupiłem dużo wcześniej i pomyślałem, że fajnie byłoby podzielić z Wami opinią o nich.
Który okazał się najlepszy?
Wyzwanie, by wyłonić dla Was Top 3 tych 50 odcinków wpadło mi do głowy już na samym początku. Oczywiście nie będą to sprzęty z ostatnich odcinków, bo moją decyzją kierowały przede wszystkim innowacyjność, czy pomysłowość twórców. I ponieważ każdy sprzęt jest inny - nie wybiorę najlepszego, czy raczej trzy najlepsze ex aequo na przestrzeni tych niemal 10 lat i 137 gadżetów. No i - jak łatwo się domyślić - skoro są ulubione i najlepsze, to pewnie z ciągle z nich korzystam!
Tak więc... werble...
seria iRobot Roomba
Gdy trafił do mnie na testy pierwszy model, Roomba 880, był to dla mnie wynalazek na równi ze zmywarką! Podobno są mężczyźni, którzy nie darzą procesów zmywania i odkurzania czystą nienawiścią, ale:
nie znam takiego ani jednego
nawet jeśli to nie ma w tym gronie mnie
I o ile 880 po prostu uradowała mnie, że jest w stanie mnie zastąpić przy tej jakże istotnej czynności, to 980 pokazała mi, że odkurzacz może być naprawdę inteligentny. Ja wiem, że teraz LIDAR jest nawet w średniej półce odkurzaczy, ale wtedy sytuacja, gdy zamiast latać po salonie 2 godziny, Roomba załatwiała sprawę w 20 minut - była dla mnie szokiem.
seria Jabra Elite
Jestem fanbojem. Mówię to chyba przy każdym tekście o dokanałowych Jabrach, ale to jest jeden ze sprzętów, bez których nie wyjdę z domu (albo będę się bardzo źle czuł, jeśli je tam zostawię. Kiedyś nienawidziłem słuchawek. Albo były wielkie, albo miały plączące się w najgorszym możliwym momencie kable. Od modelu Jabra Elite 65t każdy nowy ląduje w mojej kieszeni, a starsze "używane" trafiają do synów. Takie gadżety uwielbiam. Nawet nie pamiętam, że go mam, nie czuję go w kieszeni, nie czuję go nawet w uchu, gdy trzeba - a on pełni swoją rolę i można zacząć z niego korzystać automatycznie, w ciągu kilku sekund.
seria Huawei Watch GT
Zanim na mój nadgarstek trafił pierwszy Watch GT, nie byłem przesadnym fanem smartwatchy. Wolałem takie "surowe" jak Forerunnery od Garmina. Sam wtedy sporo biegałem i mieć na ręku "coś takiego" to była trochę siara. Poza tym sporym minusem pierwszych smartwatchy, było to, że były opaskami ;), a poza tym trzeba je było (zbyt) często ładować.
Watche GT trafiły są na moim ręku od pierwszej edycji, obecnie korzystam z GT 4. W mojej opinii ta seria zredefiniowała koncept sportowego smartwatcha i tak jak pierwsze GT było trochę opaską w formie zegarka, z każdą nową edycję umiały coraz więcej. Teraz jak dla mnie stały się synonimem smartwatcha (chyba, że hardkorowi biegacze, to oni Garmin albo Polar), a 10 do 14 dni działania na jednym ładowaniu to norma do której inni starają się równać.
No i co - to by było na tyle? I czekamy na odc. 100?
Na początku marca przeczytać można było o problemach Google z siecią Wi-Fi w siedzibie firmy Bay View w Kalifornii. Nie umknęło to oczywiście internetowej uszczypliwości. Bo jak to możliwe, żeby technologiczny gigant, który pracuje nad najnowszymi rozwiązaniami AI, miał problem z siecią Wi-Fi. A jednak. Google oficjalnie potwierdził te problemy w Bay View.
Pracownicy Google musieli korzystać z hotspotów postawionych z telefonów lub sieci Ethernet. Mieli być też zachęcani do spacerów na zewnątrz lub siedzenia w sąsiedniej kawiarni, gdzie sygnał Wi-Fi jest silniejszy. Mimo dobrej kawy na wyciągnięcie ręki, wciąż nie brzmi to jak wymarzone warunki do pracy. Wszystkiemu winna miałaby być konstrukcja budynku, a dokładniej dach o fikuśnym kształcie, który przypomina smoczą skórę z łuskami.
Wiarygodności wszystkich tych informacji nie zweryfikuję. Niemniej, jestem gotowa uwierzyć w różne problemy związane z siecią Wi-Fi, bo są one dość powszechne i powtarzalne. Pocieszeniem jest to, że wiele z nich jesteśmy w stanie rozwiązać samodzielnie. Dlatego zanim znów postawisz hotspota z telefonu niczym inżynierowie Google w Kalifornii, warto sprawdzić co można zrobić, żeby mieć dobre Wi-Fi we własnym domu.
Współpracuj z fizyką
Bardzo ważną kwestią, od której zależy jakość naszej domowej sieci jest dobre umiejscowienie routera Wi-Fi. Niby oczywiste, ale zdarza się o tym zapomnieć, a praktyka pokazuje, że dalej część z nas chowa go do szuflady albo szafki, żeby nie zaburzał estetyki pomieszczenia. Nie ma niestety uniwersalnych zasad – u niektórych lepiej sprawdzi się ustawienie routera w środku domu czy mieszkania, u innych przy oknie. Najlepiej jest sprawdzić kilka lokalizacji i zobaczyć przy której mamy najlepszą jakość Wi-Fi w różnych częściach mieszkania.
W przypadku większych domów, zwłaszcza piętrowych, można skorzystać też ze wzmacniacza sygnału lub anteny zewnętrznej. Zbrojone stropy i grube ściany potrafią bardzo skutecznie blokować rozchodzące się fale sieci Wi-Fi. Sama miałam przyjemność mieszkać w budynku, który niegdyś był żeńskim domem studenckim, potem siedzibą Gestapo, a dziś ponownie akademikiem, który nie ma nic wspólnego z dobrym Wi-Fi. Grube mury z lat dwudziestych ubiegłego wieku zdecydowanie nie pomagały. Fizyki nie oszukasz. Lepiej więc z nią współpracować.
Olbrzymie znaczenie ma także to z jakiego standardu Wi-Fi korzystamy, jakie częstotliwości wykorzystuje router, a jakie są w stanie obsłużyć podłączone urządzenia jak telefony czy laptopy. Dziś Wi-Fi działa głównie na częstotliwościach 2,4 GHz i 5 GHz. Obie mają zalety i wady. 2,4 GHz ma lepszą propagację, a więc większy zasięg, ale jest za to wolniejsza. 5 GHz jest bardzo szybka, ale ma mały zasięg, bo łatwo ulega tłumieniu przez przeszkody, co z kolei będzie bardzo ważne w domach jednorodzinnych. Na szczęście nie trzeba wybierać – można tak skonfigurować swoją sieć tak, żeby korzystać z obu częstotliwości. Jeśli interesuje Was ten temat, zapraszam do wpisu 2,4 GHz czy 5 GHz – które pasmo Wi-Fi wybrać?. Już teraz w Orange oferujemy najnowsze standardy - Wi-Fi 6 oraz Wi-Fi 6E. Dzięki nim możemy osiągnąć dużo większe prędkości przesyłania danych.
Asystent Wi-Fi
Jeśli macie lub w przyszłości będziecie mieć jakiś problem z domową siecią Wi-Fi zachęcam, żebyście w pierwszej kolejności zajrzeli do Asystenta Wi-Fi. Większość problemów jest dość standardowa i rozwiązać je można w stosunkowo prosty sposób. Restart to banał? Może i tak, ale bardzo często jest wystarczający. Zanim sięgniemy po cięższy kaliber, warto spróbować.
Z pomocą asystenta rozwiążecie problemy ze słabym zasięgiem Wi-Fi, brakiem stabilności, wolnym działaniem czy w ogóle brakiem sieci Wi-Fi. Możecie też sprawdzić jak zmienić lub udostępnić hasło do Wi-Fi i jak prawidłowo podłączyć urządzenia jak na przykład dekoder do sieci Wi-Fi.
Na koniec krótkie przypomnienie o bezpieczeństwie.Słyszeliście, że dobry sąsiad to taki, który nie ma hasła do Wi-Fi? Jeśli tak, to nie bądźcie dobrymi sąsiadami, przynajmniej w tej kwestii, i ustawiajcie silne hasło do swojego Wi-Fi. Jak dobrze zabezpieczyć domową sieć przeczytacie w tekście Bezpieczne WiFi w domu na stronie CERT Orange Polska.
Odpowiedź:
(anulować)
Scroll to Top
Komunikat dotyczący plików cookies
Ta witryna używa plików cookies (małych plików tekstowych, przechowywanych na Twoim urządzeniu). Są one stosowane dla zapewnienia prawidłowego działania strony oraz do zbierania informacji o Twoich preferencjach i nawykach użytkowania witryny.
Pliki cookies niezbędne do działania strony używamy do zapewnienia podstawowych funkcji, takich jak logowanie oraz zapewnienie bezpieczeństwa witrynie. Ich wykorzystanie nie wymaga Twojej zgody.
Pliki cookies funkcyjne. Pozwalają nam zbierać informacje na temat zalogowanych sesji oraz przechowywać dane wpisane przez Ciebie w formularzach znajdujących się na stronie takich jak: czas trwania zalogowanej sesji , nazwę użytkownika.
Pozostałe kategorie wykorzystywania plików cookies, które wymagają Twojej zgody na używanie
Pliki cookies statystyczne/analityczne. Pozwalają nam zbierać anonimowe informacje o ruchu na stronie (liczba odwiedzin, źródło ruchu i czas spędzony na witrynie). Te dane pomagają nam zrozumieć, jak nasi użytkownicy korzystają z witryny i poprawiają jej działanie.
Możesz zmienić swoje preferencje dotyczące plików cookies w każdej chwili. W celu zarządzania plikami cookies lub wycofania zgody na ich używanie, prosimy skorzystać z ustawień przeglądarki internetowej.