Się narobiło… Nie dość, że to 13. odcinek „Gadżetów” to jeszcze piszę dla Was ten tekst w piątek trzynastego (na blogu pojawi się dzień później). Dziś parę słów o klawiaturze, specyficznej drukarce i dziwnym smart-zegarku.
LG Rolly - trochę magii w klawiaturze
Moi synowie, którzy ostatnio mają fazę na Harry’ego Pottera, gdy pokazałem im zwiniętą LG Rolly, pytali się, czy to różdżka :) Zwijana klawiatura od LG w kwestii mobilności jest gadżetem idealnym – leciutka, zgrabna, gustowna, praktycznie niewyczuwalna, nawet w damskiej torebce. Mimo tego kompromisy przy korzystaniu z urządzenia niewiele grubszego od naleśnika są akceptowalne. Skok klawiatury jest wyraźny, wielkość przycisków niewiele mniejsza od standardowych, brakowało mi tylko poczucia „twardości” pod dłońmi. Ale po prostu pisałem nieco wolniej, skupiając się przede wszystkim przy wpisywaniu polskich znaków diakrytycznych, a także cyfr i znaków specjalnych, bowiem tu trzeba się nieco nakombinować, wciskając przyciski funkcyjne.
Po „odwinięciu” klawiatura automatycznie się włącza i przechodzi w tryb parowania. W odchylane z nieco grubszego przodu „nóżki” możemy włożyć tablet, a nawet telefon, a odchylenie – na oko – 60 stopni jest idealne do pracy. Nie zrobi Wam z tabletu komputera – ekranu czasami trzeba będzie dotykać, ale pisanie będzie znacznie szybsze. Sprzęt napędza jedna bateria AAA, co starczy nawet na trzy miesiące pracy. Marzenie mobilnego człowieka ery internetu, który nie chce nosić w plecaku olbrzymiego laptopa.
Brother QL-710W
Gdy kurier przywoził mi drukarkę etykiet zastanawiałem się: „Tak właściwie to... po co mi to?”. Mamy bowiem do czynienia z urządzeniem z gatunku tych, które wydają się niepotrzebne do momentu, gdy nie wpadną nam w ręce. Możliwości jest multum – począwszy od naklejek adresowych (ci, którzy wysyłają wiele listów, czy paczek, rzuciliby się na kolana przed takim produktem), poprzez oznaczenia np. na pojemniki z przyprawami, etykiety na domowej produkcji przetwory, wino, czy piwo, a nawet wymyślne naklejki na zeszyty dla dzieci – w zasadzie ogranicza nas tylko wyobraźnia. Malutki jak na tego typu sprzęt Brother QL-710W to urządzenie tym ciekawsze, że do funkcjonowania nie wymaga kabli (tylko do pierwszej konfiguracji). Co więcej, przez WiFi możemy się z nim łączyć nie tylko z komputera, ale i ze smartfonu, gdzie z poziomu bogatej, ale prostej w obsłudze aplikacji mobilnej możemy stworzyć i wydrukować nasz projekt. Bez problemu jestem w stanie wyprowadzić sobie kilka grup społecznych, które marzą o takim urządzeniu. To, które testowałem, dzięki rozmiarom nie zajmuje miejsca na biurku, a jeśli się uprzemy to dzięki braku kabli możemy postawić je nawet... w kuchni?
Alcatel OT Watch - już nie zegarek, jeszcze nie smartwatch
Choć wearables nie są niezbędne do życia, bez wątpienia mogą je ułatwić. Sprawdzanie na ręku powiadomień, kroków, czy... pogody może wejść w krew. Nic więc dziwnego, że wracający od kilku lat na mobilny rynek Alcatel, już jako firma z Państwa Środka, doszedł do wniosku, że spróbuje uszczknąć z tego tortu co nieco dla siebie.
Za tak niską cenę nie dostaniemy tak ładnego zegarka. Smukła aluminiowa obudowa, wkomponowany przycisk, gustowne opaski, czujnik tętna, norma IP 67 no i multiplatformowość (tzn. nie wiem, jak z Windowsem, ale z iOS działa). Fajnie rozwiązane jest przechodzenie między ekranami (stukamy w ikonkę, a wracamy uderzając w dolną część ekranu). Czy OT Watch można jednak określić pełnowartościowym smartwatchem? Mamy do wyboru dużo ładnych tarcz, powiadomienia są, ale… tylko predefiniowane przez producenta, nie ma szans na Endomondo, czy Inboxa. Przeżyłbym nawet obrzydliwie cukierkowy interfejs, gdybym mógł dostosować zegarek do siebie, a nie siebie do zegarka. To nie jest zły „entry-level” smartwatch, ale ja mam większe wymagania. Sorry Alcatelu – telefony wciąż jeszcze robicie lepsze niż wearables. Ale łącze do ładowania w pasku jest genialne!