Odpowiedzialny biznes

No i co dalej w grupie H?

Jarosław Konczak Jarosław Konczak
27 marca 2013
No i co dalej w grupie H?

Mamy szanse na awans czy nie mamy? Teoretycznie mamy, a praktycznie wygląda na to, że będziemy się łudzić niemal do końca i na ostatniej prostej z Brazylią się pożegnamy.

Z punktu widzenia dramaturgii eliminacje MŚ 2014 układają się znakomicie. Teraz wystarczy wygrać z Mołdawią (wiem, że to nie będzie łatwe) i znów będziemy nadmuchiwać balon przed jesienią. We wrześniu czeka nas pojedynek na Narodowym z Czarnogórę i wyprawa po trzy punkty do San Marino. Teoretycznie więc do połowy września możemy zdobyć 9 punktów.

Wiem, że dziś w szyderczym nastroju wiele osób powie, że teoretycznie 9 a praktycznie np. 3. Ale powiedzmy, że optymistyczny scenariusz się spawdzi i co wtedy dalej. Dalej poziom dramaturgii rośnie. Musimy "tylko" wygrać w Kijowie i na Wembley. O ile jestem w stanie uwierzyć w 9 punktów zdobytych do końca września to w październikowe ewentualne sukcesy mówiąc szczerze - nie wierzę. Nic co widziałem teraz w marcu nie wskazuje na to, że awansujemy do MŚ.

Z jednej strony wolałbym szanse stracić w październiku niż choćby w czerwcu na boisku w Kiszyniowie. Z drugiej strony wielu mówi, że może lepiej przegrać koncertowo, niż znów "o włos" bo tylko w pierwszej sytuacji dojdzie do rewolucji, która dziś chyba daje więcej nadzieji niż niekończąca się ewolucja kadry.


Sieć

Blogowisko – Kamil Scheicht czyli pierwszy polski vloger

Marek Wajda Marek Wajda
27 marca 2013
Blogowisko – Kamil Scheicht czyli pierwszy polski vloger

Bohater Truman Show ucieka przed kamerami. Kamil Scheicht, pierwszy polski vloger, wprost przeciwnie. Tworzy wideoporadniki, ale też intensywnie relacjonuje swoje życie. Jeśli chcecie wiedzieć z czego zrezygnował, by realizować swoją pasje, dlaczego nigdy nie zrezygnuje z kręcenia vlogów, jakie rady ma dla początkujących vlogerów i dlaczego przeklina gdy gra - zapraszam na wywiad.

PlayWyłącz głos

Jeśli chcecie poznać Kamila dokładniej, zapraszam na jego blog i kanał na YT. Co myślicie o jego vlogach, jakich innych vlogerów śledzicie i czy Wy zdecydowalibyście się na tak duże "odsłonienie" prywatności?


Bezpieczeństwo

Półtorej minuty dla świętego spokoju

Michał Rosiak Michał Rosiak
27 marca 2013
Półtorej minuty dla świętego spokoju

Też macie wrażenie, że nie nadążacie za pędem codzienności i permanentnie coś Was omija? Nasz mózg stara sobie z tym radzić, i odsiewać kwestie, które wydają mu się mniej istotne, już na poziomie podświadomości. Przez święta, gdy bieg wydarzeń trochę zwolni, warto się zastanowić, czy aby wewnętrzny firewall nie powstrzymuje także naszego myślenia o bezpieczeństwie.

„Trudne hasło? Przecież ja go w życiu nie zapamiętam! Uwierzytelnianie dwuskładnikowe? Nie mam na to czasu, po co mi to? A poza tym przecież ja jestem tylko małym szaraczkiem, cyber-przestępca szuka dużych pieniędzy, więc uderza w większych ode mnie”. Często tak myślicie?

Cyber-przestępca tymczasem nie szuka dużych pieniędzy – szuka przede wszystkim pieniędzy łatwych. Jak już wielokrotnie pisałem na Blogu Technologicznym hasło to frontowe drzwi do naszych danych, naszej prywatności, i tylko od nas zależy, czy będą drewniane i zeżarte przez korniki, czy stalowe, antywłamaniowe, z mnóstwem bolców i atestowanym zamkiem. Idę o zakład, że przynajmniej 30% (a pewnie i z 50%) Czytelników Bloga Technologicznego ma na sumieniu małe bezpieczniackie grzeszki. A ilu z nas poniosło już w związku z tym jakieś strony i może nawet o tym nie wie? Akurat w przypadku cyber-bezpieczeństwa czas to może nie zawsze pieniądz, ale na pewno czas poświęcony nad wypracowaniem bezpiecznego schematu naszych zachowań w sieci przekłada się na większy spokój. Problemy cytowanego na wstępie statystycznego malkonenta są naprawdę łatwe do pokonania. Można np. korzystać z menedżera haseł (KeePass, LastPass, kilka innych - w wystarczającej w większości przypadków wersji podstawowej są darmowe), logować się doń jednym silnym hasłem (i to faktycznie trzeba zapamiętać, ale po wielu powtórzeniach samo wchodzi w głowę) + tokenem do uwierzytelniania dwuskładnikowego (małe urządzenie USB, które można np. przypiąć do kluczy, generujące długie hasło jednorazowe). Ile na  tym tracę dziennie? Pełen cykl uruchomienie menedżera na komputerach w pracy i w domu zajmuje mi po 15 sekund, trochę dłużej w przypadku smartfonu. Niech to będzie łącznie nawet półtorej minuty przez 20 dni w miesiącu – oznacza to, że choć „tracę” na tym przez miesiąc całe pół godziny. Zyskuję za to mnóstwo świętego spokoju, wiedząc, że moje hasła mają od 12 znaków w górę (niestety wciąż mamy do czynienia z serwisami, pozwalającymi na maksymalnie 12-znakowe hasła), są kompletnie niezrozumiałym losowym bełkotem, nie muszę ich pamiętać i nawet w razie wycieku z jednego serwisu, pozostałe są bezpieczne. Tym którzy twierdzą, że dalej nie warto, polecam lekturę ostatnich informacji o wyciekach haseł, że wspomnę tylko o Sony, LinkedIn, czy Evernote.

To tylko półtorej minuty dziennie – rozmowa na korytarzu, chwila zamyślenia, czy kilka przeciągłych ziewnięć...

Wesołych Świąt!

Scroll to Top