przeczytaj część 1
Klub Kokosa wziął swoją nazwę od nazwiska gracza Polonii, Daniela Kokosińskiego, który trenował indywidualnie z oddelegowanym trenerem. Jego los spotkał również m.in. Daniela Mąkę i Euzebiusza Smolarka, a później… całą drużynę, która po zakończeniu sezonu, zamiast udać się na urlop, intensywnie trenowała w parku. Dziś w Polonii nie ma już ani Wojciechowskiego, ani nawet Kokosińskiego, który po wygaśnięciu umowy wrócił do Znicza Pruszków. Ale sam Klub Kokosa wciąż istnieje - piłkarzy z różnych przyczyn odsuwanych od składu w zespołach ekstraklasy i niższych lig są dziesiątki.
W tym roku 6 zawodników Wisły Kraków, których trener nie widział w kadrze na przyszły sezon, trenowało oddzielnie - wbrew plotkom nie byli jednak zamęczani, po prostu ćwiczyli z dala od pierwszego zespołu. W Pogoni Szczecin Kucharski i Klatt biegali wokół tyczek. Grzybowski został przesunięty do rezerw w Chrobrym Głogów, bo „obniżył formę sportową” - to cytat z oficjalnego pisma trenera.
W Zagłębiu Lubin Gancarczyk i Rachwał trafili do rezerw, bo nie chcieli rozwiązać umów. - Obaj mają dobrą opiekę szkoleniową w osobie Wiesława Wojny. To wykwalifikowany trener, mający licencję UEFA Pro. Krzywdy im nie zrobi. Mają siłownie, zajęcia z piłkami. Nikt nie zamęcza ich bieganiem po schodach - tak usprawiedliwiał sytuację rzecznik prasowy klubu Zygmunt Kogut.
W ubiegłym roku w Legii nie chciał rozwiązać wysokiego kontraktu Kneżević - musiał trenować indywidualnie. To samo spotkało w Lechu Poznań Kasprzika, Gancarczyka i Mikołajczaka. Dyrektor sportowy klubu Dawidziuk mówił wtedy: „Staramy się stworzyć piłkarzom dobre warunki do treningu. Nie mogą ćwiczyć z pierwszą drużyną i Młodą Ekstraklasą, bo nie wiążemy z nimi naszej sportowej przyszłości, ale to nie znaczy, że nie dostali od nas rozsądnych propozycji.” Jak na takie uzasadnienie zareagowałby sąd szwajcarski?!
W przeszłości w ŁKS-ie Łódź od zespołu miał być odsunięty Marcin Adamski. Oto, jak komentowała tę sytuację osoba, która decydowała o sprawach sportowych w klubie: „Kto wie, może zadzwonimy do Polonii i zapytamy, jak się organizuje taki klub. (…) Wygląda więc na to, że (…) powstanie nowy klub - Klub Adamsa”.
Wszystkie wypowiedzi, i usprawiedliwiające, i szydercze, pięknie ilustrują, że działacze nie widzą w represjach wobec zawodników nic złego. To dla nich norma. Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że nawet piłkarze specjalnie nie próbują się przeciwstawiać. Po prostu przychodzą punktualnie na zajęcia, wykonują bezsensowne ćwiczenia, które wykonać muszą, aby tylko nie dać podstaw pracodawcy do rozwiązania umowy, aby tylko nikt nie nałożył na nich kary finansowej. Wśród głosów pokrzywdzonych graczy słychać też, że właściciele wykładają pieniądze na klub, dlatego mogą robić, co chcą.
przeczytaj część 1 zdjęcie: www.sklep-presto.pl