Ja wiem, że Błaszczykowski tym razem walnął pudło stulecia (ale to dobrze, że w Niemczech, a nie dla Polski), a Polska i bez pudła na 71 miejscu w rankingu FIFA (pomiędzy Uganą a Beninem), ale dziś nie o tym.
Jak jest zima to musi być zimno - tekst z Misia chyba znają wszyscy. Ale nie wszyscy wiedzą, że w Polsce w sportach zimowych niewiele brakuje by na kilka miesięcy co roku zapadała u nas noc polarna. Na razie jeszcze dwa słońce świecą - jedno już lekko wypalone czyli Adam Małysz, a drugie w pełni gorejące - Justyna Kowalczyk. Ale to jak dla mnie zdecydowanie za mało.
Polska to jeden z kilkunastu najzimniejszych krajów świata. Chłodniej jest tylko w Skandynawii, Kanadzie, Rosji i może w Pribałtyce. Z geograficznego punktu widzenia powinniśmy być więc zimową - sportową potęgą, a jesteśmy Kopciuszkiem. Coś tu nie gra. Adam Małysz od swojego pamiętnego objawienia w sezonie 2000/2001 jest jedynym Polakiem, który liczy się na skoczni. A przecież mamy boom na ten sport jak nigdzie indziej (po 10 milionów widzów w TV, pełne skocznie kibiców, odpowiednia pogoda, sponsorzy, ponoć młodzi utalentowani skoczkowie, pieniądze, a więc też pieniądze na najlepszych trenerów i innych członków sztabu szkoleniowego). Mamy więc wszystko co potrzeba do osiągniecia sukcesu, ale gdy pozostawimy na boku Adama Małysza ponosimy tu same klęski.
Mamy więc zadanie dla Polskiego Związku Narciarskiego, bo skoro nie wykorzysta chyba kończącej się już powoli Małyszomanii to może stracić ta jedyną szansę na budowę potęgi tego sportu. A jak zmarnuje się szansę w skokach to łatwo zmarnować kolejne szanse. A że można odnieść i to zbiorowy sukces na kanwie jednego wybitnego zawodnika pokazuje dość odległy od skoków narciarskich, ale jednak sport. To żużel i sylwetka Tomasza Golloba, czyli dla miłśsników czarnego sportu - takiego Adama Małysza. Gollob podobnie jak Małysz powoli zbliża się do końca kariery, ale może spokojnie odchodzić bo zawodników, choć nie na swoją miarę, ale całkiem dobrych można już w Polsce znaleźć i bez niego żużel raczej nie będzie na wymarciu, a skoki bez Małysza, a i owszem