Temat rejestracji kart prepiad jest nadal żywy i mocno komentowany, wystarczy spojrzeć na ilość komentarzy na blogu pod każdym z wpisów na ten temat. Robimy wszystko by proces ten przebiegał możliwie najsprawniej.

Jednak to nie wszystko. Przygotowaliśmy bardzo ciekawą ofertę abonamentową dla wszystkich korzystających z telefonów na kartę. Co nowego wnosi? Po pierwsze – nie związuje Was umową na rok czy dwa – po miesiącu umowa przechodzi na czas nieokreślony, co oznacza, że możecie ją zmienić kiedy chcecie. Po drugie warunki oferty są atrakcyjne – za 39 złotych otrzymujecie nielimitowane SMS-y i rozmowy do wszystkich sieci komórkowych oraz 5 GB internetu. Transfer danych na tym poziomie pozostanie do 1 lutego 2017, później spadnie do 1 GB. Jednak nie będziecie związani umową, więc zawsze będziecie mogli przejść na inny plan taryfowy. Jednocześnie dostaniecie możliwość zakupu telefonu  w ramach kwoty startowej oraz miesięcznej opłaty za telefon. To rozsądne rozwiązanie, jeżeli nie możecie wydać w jednym momencie tysiąca, czy dwóch na nowy telefon. Cała oferta nosi nazwę Smart Plan LTE Bezterminowy.
Oczywiście pozostaje promocja dla rejestrujących numer w Orange – 1000 minut oraz 10 GB, które dostajecie za samą rejestrację. Ta oferta trwa do 18 sierpnia, jednak chcemy Was zachęcić byście nie czekali do ostatniej chwili z rejestracją. Równie ważne jest to, że jeżeli aktywujecie kartę prepaid po 25 lipca będziecie musieli iść do salonu by ją zarejestrować. Warto o tym pamiętać, szczególnie że coraz bliżej do tej daty!

Więcej na znanej Wam już stronie www.zarejestrujnumer.pl

Dlatego też przygotowaliśmy kolejną odsłonę spotu z Robertem Górskim. I chociaż normalnie o naszych nowych reklamach pisze Stella, tym pozwoliłem sobie „pożyczyć” jej temat. Za kreację odpowiada agencja Publicis, za produkcję – Film Produkcja, a za postprodukcję – Platige Image. Media zakupił Initiative Media. Spot będziecie mogli zobaczyć w TV oraz w internecie.

Oto on:

Temat jest gorący, więc zapraszam do komentowania. Postaramy się pomóc!

Mobilna gra, w ramach której poszukuje się, łapie, a następnie rozwija małe „kieszonkowe potworki” podbiła świat. Od kilku dni dostępna jest polska wersja, a w Warszawie i (z tego co słyszałem)  innych miastach Polski na ulicach można spotkać dziesiątki osób poszukujących stworków i łapiących je do biało-czerwonych kulek. I choć ominął mnie zarówno ten jak i poprzedni szał, to miałem okazję przyjrzeć się aplikacji i zwróciły moją uwagę dwie kwestie – olbrzymi pobór mocy i równie duży transfer danych.

Mam dla wszystkich fanów „kieszonkowych potworów” korzystających z naszej sieci miłą wiadomość i odpowiedź na Wasze zapotrzebowanie na dane i energię 😉 . Mamy dla Was zabawę, dzięki której będziecie mogli zgarnąć nawet 10 GB internetu (i to za darmo), a także stać się szczęśliwymi posiadaczami porządnego powerbanku o pojemności 8000mAH (firmy Platinet) za 49 zł. Jak to działa?

Po pierwsze możecie otrzymać 1 GB w prezencie (tutaj link), jeżeli wyślecie specjalny kod, który możecie uzyskać od pracowników naszych salonów. Zaproponują Wam oni wcześniej wspomniany powerbank, a raz z nim kolejną większą paczkę danych – 10 GB (kolejny regulamin). Pakiety będzie można aktywować wysyłając kod SMS-em, podobnie, jak w akcji „Giga za gole”, którą organizowaliśmy z okazji Euro 2016. Promocja startuje dzisiaj, trwa do 18 sierpnia. Mogą z niej skorzystać klienci indywidualni Orange, korzystający z ofert głosowych  – zarówno Ci abonamentowi jak i korzystający z ofert na kartę. Pakiety ważne są 7 dni.

A więc… złapcie je wszystkie 😉

P.S. Czy już pisaliśmy na blogu, że internet mobilny od Orange jest obecnie wedle rankingu portalu speedtest.pl najszybszy w Polsce? Prezes Orange Polska – Jean-François Fallacher napisał o tym na swoim koncie na Twitterze. Polecam załączony film.

– w przypadku korzystania ze stron bankowych, czy dostawców wszelkich usług, wyrobić w sobie nawyk wielokrotnego sprawdzania adresu w pasku przeglądarki
– w niektórych przypadkach adresy zawierały nazwy banków, ale np. w domenie *.info.pl, czy *.top

– nie klikać w podejrzane linki

– analizować wszystko, co pokaże nam przeglądarka
– jedna ze stron pokazała mi np. błąd certyfikatu bezpieczeństwa, wręcz krzycząc: „Jestem jakaś lewa!”

– nie otwierać faktur „z ciekawości”, jeśli się ich nie spodziewaliśmy

– w przypadku wątpliwości – skontaktować się z domniemanym nadawcą

A my ze swej strony będziemy robić nieprzerwanie wszystko, co w naszej mocy, byście nie musieli stawać przed takimi problemami. Co nie zmienia faktu, że i tak warto wiedzieć, co z nimi zrobić.