Brytyjczycy są przyzwyczajeni do deszczu. Nieoczekiwana zmiana pogody na deszczową to dla mieszkańców Wysp normalność. Aktualny mistrz świata Formuły 1 Jenson Button z pewnością z tego powodu, wody się nie boi, co zresztą pokazał rok temu na malezyjskim torze pod Kuala Lumpur. Podczas monsunów i burz Button pokazał fenomenalną technikę jazdy po mokrej nawierzchni, choć momentami tor przypominał płynącą rzekę.
Trzeba przyznać, że emocję wyścigów Formuły 1 znacznie wzrastają, gdy wyścig rozgrywany jest w mokrych warunkach. Podczas takiej aury można stwierdzić, jaką tachnikę posiadają kierowcy. A opanowanie bolidu z tak ogromną mocą nie jest łatwe, co pokazuję walkę kierowcy z maszyną, która często kończy się wyjazdem poza tor. Dodatkowym utrudnieniem dla kierowców jest wydobywająca się woda spod kół bolidu. Przy takich prędkościach powstaje ściana wodna, a wycieraczek przecież bolid nie posida. Innym zmartwieniem są chmury zbierające się nad torem, powodujące zaciemnienie. W zeszłym roku taki problem zgłaszał przez radio do swojego zespołu Felipe Massa. Brazylijczyk krzyczał, że nic nie widzi i musi zjechać na pit stop w celu zmiany szybki w kasku.
Grand Prix Malezji na torze Sepang do kalendarza mistrzostw świata weszło w 1999 roku (zwycięzcą w tym roku był także Brytyjczyk Eddie Irvine) i do tej pory wyścig rozgrywany był dwukrotnie w warunkach monsunowych. Oprócz ubiegłego roku deszcz lał jak z cebra w 2001. Wtedy swoją klasę pokazał w czerwonym ferrai Michael Schumacher.
Nie ma co ukrywać, że Janson Button będzie jednym z faworytów na niedzielny wyścig. Po wygranym Grand Prix Australii w Melbourne, Brytyjczyk będzie chciał iść za ciosem. Dodatkowym atutem dla niego będzie zapowiadana pogoda. A synoptycy prognozują wysokie temperatury, dużą wilgotność i… deszcze monsunowe.
Optymizmem napawa też wzrastająca forma Roberta Kubicy. Polak w Australii plasując się na drugim miejscu narobił apetytu na kolejne sukcesy. Tym bardziej, że Robert w 2008 roku ukończył wyścig na Sepang, plasując się na drugim miejscu. W ostatnim czasie francuski dziennik „Le Figaro” zasugerował, żeby Polak zmienił fryzurę i nie nosił tak często dresu. Wiadomo, że wyniki zdobywa się ciężką pracą i szlifowaniem talentu. Przecież głównie liczą się ciężko wypracowane rezultaty, a nie „piękna” oprawa. Dowodem na to, może być kolejny dobry wynik odniesiony w Malezji.
Z grona licznych faworytów nie można zapominać o Fernando Alonso. Jeśli Hiszpan odniósłby zwycięstwo w niedzielę, to tym wyczynem zrównałby się zwycięstwami na Sepang z siedmiokrotnym mistrzem świata Michaelem Schumacherem, który do tej pory wygrał na tym torze trzykrotnie i także ma szanse na kolejny sukces.
Wszystkie te wyścigowe emocje, najlepsi kierowcy dostarczą nam w niedzielny poranek, przy Wielkanocnym śniadaniu. W rodzinnym gronie możemy trzymać mocno kciuki za Roberta. Na koniec powstaje tylko pytanie. Czy przy zapowiadanej deszczowej aurze, zwyciężają umiejętności kierowcy czy będzie to zwykła loteria?
bn.