Odpowiedzialny biznes

O Włochu z innej bajki

Marcin Dąbrowski Marcin Dąbrowski
19 czerwca 2012
O Włochu z innej bajki

Pierwszy mecz grupy C. Hiszpania - Włochy. Jest 0:0. Mario Balotelli świetnie zabiera piłkę Ramosowi na prawym skrzydle i wpada w pole karne. Choć może „wpada” to za duże słowo  - on drepcze, kompletnie lekceważy przeciwników, rozmyśla, co by tu ciekawego zrobić, gdy ośmieszony Ramos dogania go i naprawia swój błąd. Chwilę później wściekły trener Włochów Prandelli ściąga Balotelliego i wpuszcza Di Natale, a ten zdobywa bramkę na 1:0. Nikt nie jest jednak zszokowany zachowaniem Balotelliego. Historie z nim związane, które obiegły świat, stanowią materiał na doskonały film akcji, thriller, komedię, ale i dramat jednocześnie.

Grając w Interze Mediolan wciąż sprawiał problemy dyscyplinarne, przez co Jose Mourinho odsunął go od zespołu. Co więcej, w telewizyjnym show pozwolił sobie na przymierzenie koszulki Milanu, przez co znalazł się  pod obstrzałem fanów Interu. O tym, jak jest niepokorny, świadczy choćby sytuacja z meczu przeciw Palermo, gdy tak bardzo chciał wykonać rzut karny zamiast Samuela Eto’o, że kapitan zespołu musiał go siłą odciągnąć z pola karnego. Po półfinale Ligi Mistrzów z Barceloną, gdy fani wygwizdali go za słaby występ, cisnął koszulkę w ziemię, czym wzbudził gniew kibiców i kolegów z zespołu.

Jego pierwszy trener w Interze, Roberto Mancini, postanowił dać mu drugą szansę, gdy objął stery w Manchesterze City. Kilka dni po przeprowadzce do Anglii Balotelli spowodował wypadek samochodowy. Miał wtedy przy sobie 5 tysięcy funtów w gotówce. Gdy policjant zapytał go, dlaczego ma przy sobie tak dużą sumę, odparł: - Bo jestem bogaty. Później piłkarz próbował przedostać się do więzienia dla kobiet. Balotelli tłumaczył, że zobaczył otwartą bramę i nie wiedział, że jest potrzebne jakieś zezwolenie, by wjechać do środka. Na portalach plotkowych można znaleźć wersję o staranowaniu bramy wjazdowej... Wtem świat obiegła informacja, że na treningu Mario, dla żartu, trafiał w jednego z juniorów… rzutkami. Dostał za to karę 100 tysięcy funtów. Do historii przeszła jego zabawa z fajerwerkami, które odpalał z okna swojej łazienki. Pożar, który w ten sposób wywołał, służby ratunkowe ugasiły dopiero po 30 minutach. Następnego dnia w meczu przeciwko Man Utd, wygranym przez City 6:1, zdobył dwie bramki. Po strzeleniu jednej z nich pokazał koszulkę z napisem: „Dlaczego zawsze ja?”.

Przed meczem z Chelsea w grudniu 2011 r., dopiero nad ranem, kilka godzin przed wyjazdem na mecz, opuścił restaurację, w której zaimprowizował walkę na miecze, używając do tego wałków do ciasta. Kara od klubu - 150 tysięcy funtów. Kiedy City walczyło w Lidze Europejskiej w rewanżowym meczu z Dynamem Kijów, Balotelli po bezmyślnym faulu otrzymał czerwoną kartkę, a jego klub odpadł z rozgrywek. Przed tym spotkaniem zawodnik nie potrafił poradzić sobie z założeniem kamizelki treningowej, a film z tego wydarzenia stał się hitem wśród internautów.

Mało? Tuż przed meczem z Chelsea piłkarz zwędził rękawiczki koledze z zespołu, Sergio Aguero, gdy ten się rozciągał. Chwilę później zdobył w tym meczu bramkę. W meczu towarzyskim Włoch z Wyspami Owczymi Balotelli bawił się iPadem na ławce rezerwowych.

Do tej pory w reprezentacji zdobył tylko dwie bramki. Pierwszą w meczu z Polską we Wrocławiu. Drugą - we wczorajszym meczu z Irlandią, która przypieczętowała awans do ćwierćfinału. Inna sprawa, że tym razem zaczął mecz na ławce i w 74 minucie zmienił Di Natale. Mimo odwiecznych konfliktów i problemów, które sprawiał, ma na koncie Puchar Mistrzów zdobyty z Interem. Został wybrany najlepszym piłkarzem finału Pucharu Anglii, gdy City wygrał ze Stoke. Wreszcie - to on asystował przy bramce Sergio Aguero w 94 minucie ostatniego meczu Premiership, który City wygrało 3:2, choć do 90 minuty przegrywało, zdobywając Mistrzostwo Anglii.

Mario Balotelli ma 22 lata. Urodził się w Palermo. Jest synem Ghanijskich imigrantów. Jako niemowlę przeszedł serię operacji, ze względu na zagrażające życiu problemy z jelitami. Wobec problemów zdrowotnych i złych warunków do życia rodzice oddali 3-letniego Mario państwu Balotelli. Kiedy piłkarz stał się sławny, jego biologiczni rodzice chcieli, by do nich wrócił. Mario oskarżył ich jednak o to, że przypomnieli sobie o nim tylko dlatego, że zyskał rozgłos.

Oprócz wszystkich przytoczonych występków Balotelli ma też na koncie działania pozytywne. Po pożarze, który wzniecił w swoim domu, został ambasadorem kampanii na rzecz zachowania ostrożności w dniu święta Nocy Guya Fawkesa. Sfinansował budowę szkoły w Południowym Sudanie, której został zresztą patronem. Potrafił położyć na tacę w kościele dwieście funtów, postawić w pubie kolejkę dla wszystkich za około tysiąc funtów.

Krążyły plotki, że przebrał się za świętego Mikołaja, jeździł ulicami Manchesteru i rozdawał ludziom pieniądze. Miał też zażegnać szkolny spór młodego kibica City czy wręczyć sporą kwotę bezdomnemu. Te trzy ostatnie historie zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe. Jeśli jednak w przyszłości usłyszycie jakąkolwiek opowieść o tym, co też znowu zrobił Balotelli, zastanówcie się naprawdę długo, nim uznacie, że to niemożliwe.


Odpowiedzialny biznes

20 lat komórek w Polsce

Ryszard Kaminski Ryszard Kaminski
18 czerwca 2012
20 lat komórek w Polsce

Dziś polskiej telefonii komórkowej, czyli PTK Centertel stuknęło równe 20 lat. To już tradycja, że jeśli w Polsce świętujemy narodziny internetu, telefonii stacjonarnej czy komórkowej musi mieć to związek z Orange Polska. Nie, żebyśmy jakoś szczególnie wypinali się do orderów, po prostu tak się składa, że udostępniamy Polakom technologie, które stają się przełomowe i nieodwracalnie zmieniają nasze życie.

Czy w dobie telewizji w komórce, tablecie i komputerze jesteście jeszcze wstanie sobie wyobrazić, że ta przygoda ma zaledwie 2 dekady, a na początku była dość drogą zabawą dla wybranych? Modą, co do której większość była przekonana, że się nie przyjmie, podobnie jak radiotelefony montowane w samochodach. Tak było, o czym świadczy choćby to, że jeszcze w 2 lata po uruchomieniu sieci, jej użytkownicy wstydzili się publicznie rozmawiać przez popularną „cegłę”.

Wstydzili, ale i szpanowali, a szczytem mody nie był wówczas iPhone, tylko takie wynalazki jak Nokia 450 Cityman oraz Motorola 2000. Ten pierwszy ważył zaledwie 800 gramów i to razem z baterią. To niewiele, bo ówczesne komórki ważyły nawet 5 kilogramów. Cena Citymana wynosiła ok. 41 milionów ówczesnych złotych, podobnie kosztował mały Fiat. Poniżej trochę „starego kina”.

A może macie własne wspomnienia czy zdjęcia z komórką z tego okresu, Jeśli tak, podzielcie się nimi.


Odpowiedzialny biznes

Wierzyliśmy, przegraliśmy, ale wygraliśmy

Jarosław Konczak Jarosław Konczak
18 czerwca 2012
Wierzyliśmy, przegraliśmy, ale wygraliśmy

Pewnie trudno w to uwierzyć, ale ostatni prawdziwy sukces bialoczerwoni odnieśli pod wodzą Leo Beenhakkera 17 listopada 2007 roku, kiedy po zwycięstwie nad Belgią 2:0 awansowali do ME 2008. Później było tylko gorzej: nieudane mistrzostwa w Austrii i Szwajcarii, katastrofa w eliminacjach do MŚ 2010, wreszcie lata posuchy, gdzie w meczach towarzyskich nie potrafiliśmy pokonać, żadnego z finalistów przyszłego Euro 2012 i w rankingach FIFA lecieliśmy w dół na łeb na szyję.

Niemniej wierzyliśmy: bo gramy u siebie, bo mamy najłatwiejszą grupę i los nam sprzyja, bo Franek Smuda czyni cuda, bo mamy fantastyczne trio z Dortmundu i znakomitego Szczęsnego, bo wszyscy zawodnicy są zdrowi, omijają ich kontuzje i większość jest w formie, bo mamy doping na stadionach i poza nimi, bo mamy zgraną drużynę – tak słyszeliśmy, bo pałamy żądzą wygranej, bo chcemy wierzyć … i tak pewnie można wymieniać jeszcze długo.

Wiara zakończyła się w sobotni wieczór. Dziś fala krytyki na razie się rozkręca – i tak jest spokojnie. Niemniej jak słyszę, słowa już w zasadzie byłego selekcjonera, „że nie zmieniłby niczego”  i  „że jest dumny z tego co stworzył” to ja powiem szczerze nie czuję się dumny, że w turnieju jaki w Polsce rozgrywa się raz na 100 lat przegrywamy z kretesem w najsłabszej grupie a awansują takie „potęgi” jak Czechy czy Grecja, a my zajmujemy OSTATNIE miejsce w grupie. Czy mamy być dumny  z remisu z Rosją  - z tą samą, z którą za chwilę wygrywa Grecja. Trochę to za mało jak na dwa i pół roku przygotowań w komfortowych warunkach, przy wsparciu i wierze kibiców oraz wszystkich, którym piłka nożna leży na sercu. Nie ukrywajmy – zmarnowaliśmy historyczną szansę. Teraz czas na zmiany i to fundamentalne. Pytanie kiedy nastąpią i jaka będzie odwaga i determinacja w ich przeprowadzaniu. Od tego w dużej mierze zależeć będzie to jak będziemy czuć się w 2014, 2016, 2018, itd.

Dziś możemy się czuć, przynajmniej jako kibice, choć może to zabrzmieć głupio - moralnymi zwycięzcami, gdyż pokazując barwy narodowe wzdłuż i wszerz całej Polski zasłużylismy na szacunek nas samych oraz  tych wszystkich, którzy nas oglądają i recenzują. Może nie wygraliśmy na boisku, ale poza nim zwyciężyliśmy na pewno. Euro się nie kończy, emocje też nie. Każdy komuś dopinguje i róbmy to dalej w naszych narodowych barwach.

Scroll to Top