Bardzo dziękuję wszystkim, którzy dbali o moje samopoczucie i martwili się, że pracuję na urlopie :) Nie jest ze mną aż tak źle, pracoholizm nie grozi - po prostu założyłem, że przyzwyczailiście się do cotygodniowych tekstów o bezpieczeństwie, więc napisałem parę na zapas.
A przez ten cały czas byczyłem się głównie we Włoszech, które zainspirowały mnie do dzisiejszego, krótkiego acz treściwego wpisu. Raz na jakiś czas, w miarę regularnie, przypominam Wam i ostrzegam w kwestii korzystania z publicznych sieci WiFi. O ile w kraju możemy nie być bardzo zdesperowani, bo wielu z nas dysponuje sporym pakietem danych, za granicą sytuacja nie wygląda już tak różowo. Wtedy chętnie podpinamy się pod dowolne WiFi, a to, jeśli przestępca też dysponuje hasłem do sieci, bądź w ogóle podstawił własną, może się skończyć podsłuchiwaniem naszego ruchu sieciowego.
Jak radzą sobie z tym Włosi? Dwojako. Usiłując podłączyć się do WiFi z tamtejszych McDonaldów musimy założyć konto, z loginem i hasłem, podając... numer karty płatniczej. Szczęśliwcy mogą wpisać hasło, które dostaną SMSem, ale w tej grupie są mieszkańcy bodaj sześciu krajów (dokładnie sześć numerów kierunkowych +xx). Do tego zmusza nas tamtejsza ustawa antyterrorystyczna. Naszego kraju tam zabrakło, więc akurat w tej sytuacji z ciężkim sercem wybrałem brak internetu.
W restauracjach jest już inaczej i znacznie lepiej. Zastanawiam się, czy hasła do sieci dostępnych np. w restauracjach (reklamujących się również hasłem "Free WiFi!") to też efekt ustawy, bo tam akurat zęby bezpieczniaka się szczerzą a serce roście. Wyobraźcie sobie - otwieracie menu, na ostatniej stronie są dane restauracyjnej sieci: nazwa (zazwyczaj nie związana z restauracją, np. TIM-357864) i hasło. Nie byle jakie hasło - w żadnej sieci, z których korzystałem, hasło nie liczyło mniej, niż 12 znaków, nigdzie nie było wyrażeń słownikowych, zazwyczaj były to zbitki kompletnie losowych znaków. Oczywiście dla chcącego nie ma nic trudnego, cyber-przestępca może po prostu też przyjść na obiad, zalogować się najpierw do sieci, a potem... domyślnym hasłem do lokalnego routera (testowałem, ale ciiii...), ale wymaga to już od niego nieco więcej zachodu. Idealnie więc nie jest i przy publicznej sieci nigdy nie będzie, ale jakoś czułem się lepiej, niż przy sieci o SSID: "Nasz Hotel" i haśle: "123KochamHotel".