Wakacje to, pośród innych atrakcji, czas koncertów. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że muzyka na żywo to zupełnie inne emocje, niż nawet najlepiej nagrana płyta. Nic więc dziwnego, że różnego rodzaju festiwale przeżywają oblężenie, a przeżycia z nimi związane chciałoby się zachować na jak najdłużej.
Za nami już rodzimy Open'er (Maciek chyba jest zadowolony), zakończyły się także dwa zagraniczne "olbrzymy" - Roskilde i Glastonbury. Przy tym ostatnim partnerami byli nasi koledzy z Wielkiej Brytanii, którzy dla uczestników festiwalu przygotowali różne udogodnienia, m.in. aplikację GlastoNav pomagającą w sprawnym i bezpiecznym poruszaniu się po terenie całej imprezy (podobno robiła furorę).
Ale tym razem zabawa nie skończyła się wraz z zamknięciem festiwalu. Każdy, kto był na polach pod Pilton może teraz spróbować odnaleźć się na wielkim, 1,3 gigapikselowym zdjęciu, które umieszczone zostało na stronie GlastoTag. Na fotografii, która złożona została z 36 mniejszych zdjęć, widocznych jest ok. 70 tysięcy osób, a niemal każdą z nich da się rozpoznać po twarzy. Idea jest prosta - chodzi o to, aby jak największa ilość osób zlokalizowała siebie i otagowała obrazek, wskazując dokładnie miejsce, w którym się znajduje. Swoje oznaczenie zostawiło już 6 tysięcy ludzi, ale organizatorzy liczą, że będzie ich więcej, co pozwoli z kolei pobić rekord świata. A może ktoś z Was też tam był i już zdążył zostawić swój tag?
Tyle o Glastonbury. W Polsce przed nami Orange Warsaw Festival. Mogę Wam już dziś zdradzić, że uczestnicy OWF, podobnie jak angielscy fani, będą mogli korzystać z aplikacji pomagającej odnaleźć się na festiwalowym polu - ale o tym napiszemy więcej w odpowiednim czasie. Czy uda się nam zrobić wielkie zdjęcie, zobaczymy. Jak sądzicie, to dobry pomysł?