Oferta

Pakiety netowe do zwierzaków

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
03 sierpnia 2010
Pakiety netowe do zwierzaków

Kolega zadzwonił do mnie z pytaniem o dostępne pakiety netowe w zwierzakach. Ponieważ nie chce brać pasującej do netu Pantery, w grę wchodzą Delfin lub Pelikan. Pomyślałem, że to dobra okazja, aby wszystkim przypomnieć o 4 opcjach pakietów. I tak dla abonamentowców korzystających sporadycznie z Internetu w telefonie proponuję 100 MB za 5 zł lub 500 MB za 15 zl. Natomiast dla tych, co nagle zapragnęli intensywnie posurfować: 2 GB za 30 zł lub 5 GB za 60 zł. Opłata za pakiet doliczana jest co miesiąc do faktury. Szczegóły oferty tutaj. A tak swoją drogą, to zwierzaki sprzedają się zgodnie z naszym planem. Najlepiej Delfin, który zwłaszcza z pakietami wygląda bardzo ciekawie.


Odpowiedzialny biznes

Zdobywca gór Afganistanu

Marek Wajda Marek Wajda
03 sierpnia 2010
Zdobywca gór Afganistanu

Sławek Korytkowski, nasz pracownik, który bierze udział w pierwszej od 32 lat wyprawie w góry Afganistanu (pisałem Wam o tym w ub. miesiącu) ma już pierwszy sukces. Wraz z kolegami zdobył szczyt o wysokości 5711 metrów. Ekspedycja trwała kilka godzin. Wszystko przez głęboki śnieg, w którym zapadali się co kilkanaście kroków (szli z ciężkimi plecakami!).

Baza wyprawy znajduje się w górach Ak Su (wschodnie rubieże Korytarza Rachańskiego). Stamtąd uczestnicy atakują poszczególne szczyty. Kilka dni po zdobyciu pierwszego szczytu Sławek spróbował zdobyć kolejną górę - 5446 m. Wtedy pogoda się pogorszyła. Wzrosła temperatura, zaczął padać śnieg z deszczem, a z moreny lodowca co chwila spadały kamienne lawiny. Przez dwa dni Sławek czekał na poprawę warunków, ale w końcu wrócił do bazy. W tym tygodniu pogoda się poprawiła i jeszcze raz spróbuje zaatakować ten sam szczyt. Trzymajcie kciuki za powodzenie i bezpieczeństwo akcji.

Relacje od ekipy są sporadyczne – nie zawsze udaje im się złapać wystarczająco silny sygnał z satelity. Na zdjęciu poniżej udana próba konfiguracji modemu satelitarnego (Sławek przy laptopie) i to jeszcze przed wyjściem do górskiej bazy. Więcej relacji znajdziecie tutaj. Po powrocie Sławka przeprowadzimy z nim dla Was wywiad.


Odpowiedzialny biznes

To ja, kolarz

Bartosz Nowakowski Bartosz Nowakowski
02 sierpnia 2010
To ja, kolarz

Pobudka wczesnym rankiem. Spojrzenie za okno. Pada deszcz czy jest słonecznie? Upał, czy jest zimno? Szybka toaleta. Wyjście z hotelowego pokoju. Przywitanie się z drużynowymi kolegami. Lekkie śniadanie, rozmowa z dyrektorem. Rzut okiem na trasę etapu. Obsługa techniczna pyta, jakie kanapki przygotować na trasę? Oczywiście, na słodko plus batony. W żelowej konsystencji. Wyjście przed hotel. Tam rozgrzewka. Na wstępie rower statyczny. Czas nagli. Pora do autobusu. Dojazd do miejsca startu. Odprawa. Czas na wybór sprzętu. Czy kierownica na odpowiedniej wysokości? Siodełko w porządku, łańcuch również. To ważne. Rower wybrany, czeka. Teraz krótkie rozmowy z dziennikarzami, autografy, zdjęcia i podpisanie listy startowej. W tle muzyka Chopina. Koledzy z innych ekip, między sobą wymieniają wrażenia. Za chwilę rozpoczęcie etapu. Strzał z pistoletu. To start honorowy. Za kilka kilometrów ostry - to już prawdziwe ściganie. Miasto startowe już opuszczone przez nas - peleton. Kolorowa karawana mknie przez wsie, miasteczka, miasta. Ludzie machają, krzyczą. Niezrozumiale. Za chwile miasto, gdzie mieści się meta. Peleton wjeżdża na pętle. Jeszcze więcej ludzi. Ale cisza. Nie machają. Są zadumani. To godzina "W". Po krótkiej chwili znów dopingują. Coraz szybsze tempo. Nie wszyscy wytrzymują. Nagle krzyk! Hamowanie! Kraksa! Słowa w różnych językach - niecenzuralne. Niektórym udało się wyplątać. Oni dojadą. To ktoś z tej grupy wygra! Na pewno nie odpuści! Gonitwa trwa. Bezskutecznie. Zwycięzca już znany. Zmęczenie i ból całego ciała. Ale za metą są już masażyści. Szybko do autobusu. Wody, wody. Już teraz powoli, już po wszystkim. Dojazd do hotelu, innego, w innym miejscu. Masaże i jeszcze raz masaże. Kolacja, łyk zwycięskiego szampana - jeśli etapowy zwycięzca jest z ekipy. Pora do pokoju. Sen, ale czy spokojny? Przecież jutro kolejny etap?

Scroll to Top