Jackowski - wielkie dzięki, wywołałeś w komentarzach moje ulubione tematy, których jest znacznie więcej niż na jeden wpis i na pewno tymi elementami zajmiemy się nie jeden raz.
"Pazerność" związana z Euro jest olbrzymia i ma wiele płaszczyzn. Przewczoraj kupowałem mały kalendarzyk - taki , że oddzielna karta jest na każdy dzień, są fazy ksieżyca, imieniny a z tyłu jakiś krótki przepis czy marny dowcip, albo rys historczny. Kupowałem go przypadkiem pod sklepem na zwykłym straganie. Sprzedawca miał dwa rodzaje takich, które chciałem - jeden z 8,50 złotych z Euro 2012 a drugi za pięć złotych - ale Warzywny. Różniły się nie tylko nazwą, ale też stroną tyułową, którą się zrywa od razu wieszając na ścianie. Ale środek - jak popatrzyłem był w zasadzie identyczny - więc te 2,50 to tylko za słówko Euro miałem chyba zapłacić. Cóż wybrałem też za pięć. I tak ten za 8,50 był z pewnością piracki bo nie było na taki kalendarz na pewno zgody UEFA.
To pokazuje, że na Euro kazdy chce zarobić. Moim zdaniem większość się przejedzie.
Losowanie było szczególnie okrutne dla Warszawy i Wrocławia. Do stolicy przyjedzie z pewnością mega tłum z Grecji (tak szacuję z 5 tys. max, zamiast np. 100 tysięcy Anglików czy Niemców, którzy pofatygowaliby się na ewentualne mecze do Warszawy). Do tego kilkanaście tysięcy Rosjan, którzy podratują sytuację, ale niewiele. Zobaczymy kto zagra w Warszawie w ćwierćfinale i półfinale - ale cudów na razie nie ma się co spodziewać.
Nie mniejszy dramat czeka Wroclaw, gdzie na trzy mecze Czesi przyjada masowo - ale zostanie co setny. W końcu od biedy można wziąść autokar z Pragi w czterdziestu chłopa, przyjechać do Wrocławia za 20 Euro od głowy i w nocy sie jest w domu i nawet do pracy następnego dnia można pójść. Nie trzeba płacić noclegów za tysiące złotych - a piwo można wziąść ze sobą - w końcu to Czechy.
To tylko wierzchołek góry lodowej - jak nie zarobić na Euro i przestroga dla tych, którzy moga przeinwestować. To co następny raz na warsztat weźmiemy Gdańsk i Poznań.