Odpowiedzialny biznes

Pamiętamy o życzeniach dla bliskich – konkurs

Kasia Barys Kasia Barys
21 grudnia 2009
Pamiętamy o życzeniach dla bliskich – konkurs

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Jestem deltiologiem... bo uwielbiam kartki pocztowe, które dostaję przy różnych okazjach. Trzymam je w specjalnym pudełku. Dlatego m.in. lubię święta. Takie składanie życzeń wymaga zaangażowania i daje większą przyjemność. Wisława Szymborska dla swoich przyjaciół kartki robi własnoręcznie. Widzę też zaletę e-kartek, które uchronią lasy Amazonki przed ścięciem. Nie oznacza to, że nie lubię smsów i mmsów, bo dzięki nim „skala dotarcia” jest większa. Czy wiecie, że w 2008 roku w ciagu zaledwie dwóch dni sylwestrowych w sieci Orange napisaliśmy życzenia sms do 127 mln osób. Znajomych mamy wpisanych w telefon i w zabieganym okołoświątecznym czasie tak jest szybciej i łatwiej. I o nikim nie zapomnimy. Dla mnie muszą mieć tylko jeden warunek: że są indywidualnie skierowane do bliskich. Smsom z automatu mówię nie, są passe i kompletnie w złym stylu.

W tym roku Polacy deklarują, że skontaktują się z bliskimi poprzez: telefon (81 %), sms (63 %),  e-mail (31%), voip (25%), internetowe serwisy społecznościowe (13%) http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/swiateczne-telefony-i-sms-y-popularniejsze-w-polsce-od-e-maili

A jakie jest Wasze zdanie? Dla osób, które pokażą u nas na blogu ciekawe życzenia smsowe lub wyślą świąteczne MMSy na konkurs.blogowy@orange.pl – mamy nagrody :)

stara kartka pocztowa


Odpowiedzialny biznes

Liczbą roku jednak 22?

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
18 grudnia 2009
Liczbą roku jednak 22?

Pamiętam ostatnią, wspólną konferencję prasową z Netią na temat LLU. Od tej pory upłynął szmat czasu i nie zawsze było przyjemnie. Zdarzały się ostre kłótnie i medialne bon moty. Zrywanie rozmów i spektakularne zwroty akcji. Normalne, że konkurenci nie muszą się kochać, walczą przecież o klientów i pieniądze, ale czasami bardziej opłacalna od wojny jest współpraca. Dlatego cieszę się, że jeszcze przed świętami dojdzie do podpisania porozumienia, które będzie regulowało współistnienie obydwu firm. Jestem przekonany, że to otworzy nowy rozdział na rynku telekomunikacyjnym, tak samo jak wcześniejsze porozumienie z UKE. Kiedy przed chwilą zasięgałem języka, w miłej atmosferze były doszlifowywane ostatnie zapisy. Jak dla mnie, jeśli porozumienie zostanie podpisane 22 grudnia, to telekomunikacyjną liczbą roku nie będzie słynne 29 (groszy), tylko 22. Dlaczego? Bo 22 października podpisaliśmy porozumienie z UKE, a 2 miesiące później z Netią. Moim zdaniem dla całego rynku telekomunikacyjnego to ważniejsze wydarzenia, chociaż jak sądzę dla klientów bezdyskusyjnym faworytem będzie jednak liczba 29. Cóż nie po raz pierwszy punkt widzenia zależy od punku siedzenia.


Odpowiedzialny biznes

Żurawia puścili w maliny

Jarosław Konczak Jarosław Konczak
17 grudnia 2009
Żurawia puścili w maliny

Raczej niezauważenie przeszedł ostateczny wyrok w chyba najważniejszej sprawie sportowej w ostatnich latach. Maciej Żurawski, były reprezentant Polski przegrał toczący się od lat proces z Telekomunikacją Polską, Głównym Sponsorem Piłkarskiej Reprezentacji Polski. Proces dotyczył wykorzystania jego wizerunku przez TP.

Dlaczego to takie ważne. A dlatego, że wizerunek reprezentantów w danej dyscyplinie, jest często najważniejszym, a w niektórych przypadkach niemal jedynym wartościowym dobrem sprzedawanym sponsorom przez związki sportowe. Gdyby związki sportowe byłyby pozbawione tego prawa czyli wykorzystania wizerunku sportowca (ale tylko jako reprezentanta kraju z przysłowiowym orzełkiem na piersi, a nie jako osoby prywatnej), znaczna część sponsorów by odeszła, a pozostali drastycznie obcieliby swoje fundusze. Wyrok więc z zadowoleniem przyjęły chyba wszystkie organizacje sportowe w Polsce.

A teraz powstaje pytanie kto jest najbardziej zawiedziony. Żurawski, Kosowski (który również wytoczył podobny proces) - raczej nie. Dlaczego? Żurawski, nawet krótko po złożeniu pozwu twierdził, że jego ta sprawa nie interesuje, on się na prawie nie zna i znać nie chce i we wszystkim odsyłał do swojego managera Damiana Raciniewskiego. I to właśnie jest najbardziej przegrany człowiek tych blisko czteroletnich zmagań.

O sprawie można by pisać długo, ale ja na koniec mam tylko takie pytanie, które pewnie pozostanie bez odpowiedzi. Czy za wszystkie koszta tej sprawy zapłaci Raciniewski, czy też niedoszły reformator polskiej piłki i ten kamyczek wrzuci do ogródka Żurawskiego.

Scroll to Top