Tym razem w gadżetach popiszczy po krótszej niż zwykle przerwie, ale to m.in. dlatego, że mam dla Was ciekawą nowinę. Ale to na koniec, najpierw kilka nowości, które wpadły mi ostatnio w ręce.
Bose Soundlink around ear II – lepsze od kablowych
Mieliście kiedyś okazję rozmawiać przez komórkę używając zestawu słuchawkowego? Chyba mało kto nie miał. Bardzo często wiąże się to z narzekaniem rozmówcy i regularnie powtarzanymi prośbami o powtórzenie ostatniej wypowiedzi. Tym bardziej szokująca jest sytuacja, gdy odbierzemy rozmowę na nowych Soundlinkach, spokojnie rozmawiamy i po chwili zdajemy sobie sprawę, że… przecież tu nie ma mikrofonu! Dziurkowany kawałek prawej słuchawki kryje najlepszy kierunkowy mikrofon z jakim miałem do czynienia – żywym dowodem jest moja żona, która do tej pory regularnie narzekała na jakość głosu podczas naszych rozmów, a teraz magicznie wszystko się zmieniło!
Druga edycja wokółusznych Soundlinków to jednak przede wszystkim słuchawki. Kapitalne słuchawki z rzucającą na kolana – jak zawsze w przypadku Bose – jakością dźwięku. Na jakość muzyki wpływają też przylegające do głowy muszle, które choć pasywnie, to jednak w znacznym stopniu redukują odgłosy z zewnątrz. I nie tylko nie cisną w uszy, ale jakoś tak sprytnie układają się na głowie, że łatwo zapomnieć, że w ogóle coś na niej trzymamy. Podobnie jak pierwszą edycję, można je połączyć z dwoma urządzeniami naraz, co pozwoli im na automatyczne (bez potrzeby naszej ingerencji) przełączanie się np. na przychodzącą rozmowę, włącznie z zatrzymaniem np. odtwarzanego na drugim urządzeniu filmu. Ci, którzy lepiej niż ja znają się na dźwięku, często twierdzą, że jego najlepszą jakość mogą zapewnić tylko słuchawki na kablu. Chyba nie korzystali z bluetoothowych Bose.
Brother MFC-J200 – biuro w jednym pudełku
Domyślam się, co chcecie powiedzieć – drukarka, jaki to gadżet? Na pewno nie miniaturowy. Co nie zmienia faktu, że temu modelowi akurat warto się przyjrzeć.
Choćby dlatego, że dość małym (w porównaniu do „kobył”, które stoją na korporacyjnych korytarzach) urządzeniu zmieściły się skaner, kopiarka, drukarka i faks. Czy to nie brzmi jak marzenie pracującego z domu biznesmena?
Choć akurat SOHO wydaje się być najlepszą grupą docelową Brothera MFC-J200 satysfakcję znajdą w nim również… gadżeciarze (niby dlaczego opisuję akurat tę drukarkę? 😉 ). A to dlatego, że tak naprawdę to nawet nie musimy podłączać do niej komputera. Wystarczy podłączyć ją do domowej sieci WiFi (i np. trzymać w sypialni) i drukować kompletnie bez kabli – z komputera w tej samej sieci, albo ze smartfona. Po instalacji na telefonie aplikacji „Brother iPrint&Scan” wystarczyło udostępnić jej grafikę, by od razu zaczęła się drukować, a także – to było najfajniejsze – z poziomu aplikacji obsługiwać skaner. O, byłbym zapomniał – kolorowe tusze są w oddzielnych kartridżach dzięki czemu można je dokupować oddzielnie i nie trzeba wyrzucać pojemnika z mnóstwem tuszu, gdy np. zużyliśmy cały niebieski. Matka Natura nas za to pokocha.
Poligon, czyli jeszcze więcej gadżetów!
Mam nadzieję, że lubicie czytać o gadżetach, bo z blogową ekipą doszliśmy wspólnie do wniosku, że to no tyle fajny temat, by poświęcić mu więcej czasu. Dlatego niebawem zobaczycie pierwszy materiał wideo nowego formatu, który nazwaliśmy „Poligonem”. Tam w krótkich, maksymalnie 90-sekundowych filmach będziemy Wam przedstawiać najciekawsze z testowanych przeze mnie gadżetów nie ze studia, ale w miarę możliwości z ich naturalnego środowiska. O tym, jak wyglądają choćby słuchawki można i przeczytać i zobaczyć w bardzo wielu miejscach – mam jednak wrażenie, że Was jako potencjalnych odbiorców tych gadżetów bardziej interesuje, czy np. słuchawki nie wypadną z uszu, a powerbank zmieści się do małej kieszonki i nie zawiedzie nas w krytycznej chwili. I to będziemy chcieli Wam pokazać.