Odpowiedzialny biznes

Polska – Czechy na własne oczy

Ziemowit Ziemowit Ziemowit Ziemowit
19 czerwca 2012
Polska – Czechy na własne oczy

Dzięki Orange spełniło się jedno z moich największych marzeń – na żywo zobaczyć mecz Piłkarskiej Reprezentacji Polski podczas turnieju UEFA EURO2012. Wspaniałą atmosferę tego dnia poczułem już podczas ponad 6 godzinnej podróży pociągiem do Wrocławia. Co chwilę słychać było okrzyki i dźwięki trąbek a z okien powiewały biało-czerwone flagi.

Na miejscu atmosfera była równie dobra. Polscy i czescy kibice wspólnie jechali na stadion, razem śpiewając. Świetnie się bawiliśmy. Mimo, ze stadion jest na obrzeżach Wrocławia, nie było problemu z odnalezieniem odpowiedniego przystanku i właściwego tramwaju. Samo wejście na stadion miejski trwało ledwie kilka chwil. Sprawdziła się organizacja - bramek kontrolnych było bardzo dużo, dzięki czemu nie było kolejek.

Wewnątrz areny panowała atmosfera radości i zabawy. Momentem kulminacyjnym było odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego i rozwinięcie ogromnej biało-czerwonej flagi. Zakryła cały sektor, a ja miałem na tyle szczęścia, że udało mi się jej dotknąć. Zresztą sami zobaczcie film, który przygotowaliśmy wspólnie z redakcją blogów Orange. I z góry przepraszam za dźwięk przy mojej wypowiedzi – kręciłem telefonem.

PlayWyłącz głos

Niestety, jak wiecie przegraliśmy. Mimo to nie żałuję, dla mnie było to wyjątkowe przeżycie, które zapamiętam do końca życia. Oczywiście po meczu atmosfera nie była już tak radosna jak przed spotkaniem. Większość kibiców opuszczała teren stadionu w milczeniu. Tylko gdzieniegdzie dało się słyszeć dźwięki wuwuzeli i okrzyki „nic się nie stało”. Zapamiętam jednak to, czym najbardziej zaimponowali mi polscy kibice. Po zakończonym meczu gromkimi brawami podziękowali nie tylko naszym Orłom, ale także czeskiej drużynie. Nie było żadnych gwizdów, czy wyzwisk. Był szacunek do przeciwnika i zasada fairplay.


Odpowiedzialny biznes

O Włochu z innej bajki

Marcin Dąbrowski Marcin Dąbrowski
19 czerwca 2012
O Włochu z innej bajki

Pierwszy mecz grupy C. Hiszpania - Włochy. Jest 0:0. Mario Balotelli świetnie zabiera piłkę Ramosowi na prawym skrzydle i wpada w pole karne. Choć może „wpada” to za duże słowo  - on drepcze, kompletnie lekceważy przeciwników, rozmyśla, co by tu ciekawego zrobić, gdy ośmieszony Ramos dogania go i naprawia swój błąd. Chwilę później wściekły trener Włochów Prandelli ściąga Balotelliego i wpuszcza Di Natale, a ten zdobywa bramkę na 1:0. Nikt nie jest jednak zszokowany zachowaniem Balotelliego. Historie z nim związane, które obiegły świat, stanowią materiał na doskonały film akcji, thriller, komedię, ale i dramat jednocześnie.

Grając w Interze Mediolan wciąż sprawiał problemy dyscyplinarne, przez co Jose Mourinho odsunął go od zespołu. Co więcej, w telewizyjnym show pozwolił sobie na przymierzenie koszulki Milanu, przez co znalazł się  pod obstrzałem fanów Interu. O tym, jak jest niepokorny, świadczy choćby sytuacja z meczu przeciw Palermo, gdy tak bardzo chciał wykonać rzut karny zamiast Samuela Eto’o, że kapitan zespołu musiał go siłą odciągnąć z pola karnego. Po półfinale Ligi Mistrzów z Barceloną, gdy fani wygwizdali go za słaby występ, cisnął koszulkę w ziemię, czym wzbudził gniew kibiców i kolegów z zespołu.

Jego pierwszy trener w Interze, Roberto Mancini, postanowił dać mu drugą szansę, gdy objął stery w Manchesterze City. Kilka dni po przeprowadzce do Anglii Balotelli spowodował wypadek samochodowy. Miał wtedy przy sobie 5 tysięcy funtów w gotówce. Gdy policjant zapytał go, dlaczego ma przy sobie tak dużą sumę, odparł: - Bo jestem bogaty. Później piłkarz próbował przedostać się do więzienia dla kobiet. Balotelli tłumaczył, że zobaczył otwartą bramę i nie wiedział, że jest potrzebne jakieś zezwolenie, by wjechać do środka. Na portalach plotkowych można znaleźć wersję o staranowaniu bramy wjazdowej... Wtem świat obiegła informacja, że na treningu Mario, dla żartu, trafiał w jednego z juniorów… rzutkami. Dostał za to karę 100 tysięcy funtów. Do historii przeszła jego zabawa z fajerwerkami, które odpalał z okna swojej łazienki. Pożar, który w ten sposób wywołał, służby ratunkowe ugasiły dopiero po 30 minutach. Następnego dnia w meczu przeciwko Man Utd, wygranym przez City 6:1, zdobył dwie bramki. Po strzeleniu jednej z nich pokazał koszulkę z napisem: „Dlaczego zawsze ja?”.

Przed meczem z Chelsea w grudniu 2011 r., dopiero nad ranem, kilka godzin przed wyjazdem na mecz, opuścił restaurację, w której zaimprowizował walkę na miecze, używając do tego wałków do ciasta. Kara od klubu - 150 tysięcy funtów. Kiedy City walczyło w Lidze Europejskiej w rewanżowym meczu z Dynamem Kijów, Balotelli po bezmyślnym faulu otrzymał czerwoną kartkę, a jego klub odpadł z rozgrywek. Przed tym spotkaniem zawodnik nie potrafił poradzić sobie z założeniem kamizelki treningowej, a film z tego wydarzenia stał się hitem wśród internautów.

Mało? Tuż przed meczem z Chelsea piłkarz zwędził rękawiczki koledze z zespołu, Sergio Aguero, gdy ten się rozciągał. Chwilę później zdobył w tym meczu bramkę. W meczu towarzyskim Włoch z Wyspami Owczymi Balotelli bawił się iPadem na ławce rezerwowych.

Do tej pory w reprezentacji zdobył tylko dwie bramki. Pierwszą w meczu z Polską we Wrocławiu. Drugą - we wczorajszym meczu z Irlandią, która przypieczętowała awans do ćwierćfinału. Inna sprawa, że tym razem zaczął mecz na ławce i w 74 minucie zmienił Di Natale. Mimo odwiecznych konfliktów i problemów, które sprawiał, ma na koncie Puchar Mistrzów zdobyty z Interem. Został wybrany najlepszym piłkarzem finału Pucharu Anglii, gdy City wygrał ze Stoke. Wreszcie - to on asystował przy bramce Sergio Aguero w 94 minucie ostatniego meczu Premiership, który City wygrało 3:2, choć do 90 minuty przegrywało, zdobywając Mistrzostwo Anglii.

Mario Balotelli ma 22 lata. Urodził się w Palermo. Jest synem Ghanijskich imigrantów. Jako niemowlę przeszedł serię operacji, ze względu na zagrażające życiu problemy z jelitami. Wobec problemów zdrowotnych i złych warunków do życia rodzice oddali 3-letniego Mario państwu Balotelli. Kiedy piłkarz stał się sławny, jego biologiczni rodzice chcieli, by do nich wrócił. Mario oskarżył ich jednak o to, że przypomnieli sobie o nim tylko dlatego, że zyskał rozgłos.

Oprócz wszystkich przytoczonych występków Balotelli ma też na koncie działania pozytywne. Po pożarze, który wzniecił w swoim domu, został ambasadorem kampanii na rzecz zachowania ostrożności w dniu święta Nocy Guya Fawkesa. Sfinansował budowę szkoły w Południowym Sudanie, której został zresztą patronem. Potrafił położyć na tacę w kościele dwieście funtów, postawić w pubie kolejkę dla wszystkich za około tysiąc funtów.

Krążyły plotki, że przebrał się za świętego Mikołaja, jeździł ulicami Manchesteru i rozdawał ludziom pieniądze. Miał też zażegnać szkolny spór młodego kibica City czy wręczyć sporą kwotę bezdomnemu. Te trzy ostatnie historie zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe. Jeśli jednak w przyszłości usłyszycie jakąkolwiek opowieść o tym, co też znowu zrobił Balotelli, zastanówcie się naprawdę długo, nim uznacie, że to niemożliwe.


Odpowiedzialny biznes

20 lat komórek w Polsce

Ryszard Kaminski Ryszard Kaminski
18 czerwca 2012
20 lat komórek w Polsce

Dziś polskiej telefonii komórkowej, czyli PTK Centertel stuknęło równe 20 lat. To już tradycja, że jeśli w Polsce świętujemy narodziny internetu, telefonii stacjonarnej czy komórkowej musi mieć to związek z Orange Polska. Nie, żebyśmy jakoś szczególnie wypinali się do orderów, po prostu tak się składa, że udostępniamy Polakom technologie, które stają się przełomowe i nieodwracalnie zmieniają nasze życie.

Czy w dobie telewizji w komórce, tablecie i komputerze jesteście jeszcze wstanie sobie wyobrazić, że ta przygoda ma zaledwie 2 dekady, a na początku była dość drogą zabawą dla wybranych? Modą, co do której większość była przekonana, że się nie przyjmie, podobnie jak radiotelefony montowane w samochodach. Tak było, o czym świadczy choćby to, że jeszcze w 2 lata po uruchomieniu sieci, jej użytkownicy wstydzili się publicznie rozmawiać przez popularną „cegłę”.

Wstydzili, ale i szpanowali, a szczytem mody nie był wówczas iPhone, tylko takie wynalazki jak Nokia 450 Cityman oraz Motorola 2000. Ten pierwszy ważył zaledwie 800 gramów i to razem z baterią. To niewiele, bo ówczesne komórki ważyły nawet 5 kilogramów. Cena Citymana wynosiła ok. 41 milionów ówczesnych złotych, podobnie kosztował mały Fiat. Poniżej trochę „starego kina”.

A może macie własne wspomnienia czy zdjęcia z komórką z tego okresu, Jeśli tak, podzielcie się nimi.

Scroll to Top