Konsekwentnie poszerzają się nasze możliwości dostępu do internetu niezależnie od tego, gdzie się aktualnie znajdujemy. Dzisiaj kilka słów o szansach, jakie stwarza dla użytkowników Internet of things.
Pierwszym krokiem do możliwości korzystania z internetu bez pomocy komputera stacjonarnego było zminiaturyzowanie przeglądarki obsługującej html i dostosowanie jej do telefonu komórkowego; dotąd wap nie zyskał zakładanej popularności, mimo, że ultramobilny dostęp do informacji od samego początku nęcił zarówno operatorów, jak i producentów telefonów komórkowych.
W czasach eksplozji contentu, , wirtualny świat informacji jest dosłownie na wyciągnięcie ręki, nawet jeśli nie posiadamy najnowszego smartphone’a. Jednak to właśnie te urządzenia tego typu pozwalają wydobyć najwięcej z mobilnej sieci (Internet of things) – poprzez nowoczesny smartphone rozszerzona rzeczywistość (argumented reality) poinformuje nas, gdzie się znajdujemy, co warto sprawdzić w okolicy, co kupić, co obejrzeć. Kolejna aplikacja pokaże , gdzie są teraz nasi znajomi (jeśli są niedaleko, może warto się z nimi spotkać?) i ich sugestie dotyczące miejsc, które warto (lub też nie) odwiedzić. Kolejna wyśle zdjęcie do serwisu społecznościowego. W ten sam sposób znajdziemy najbliższy bankomat, mieszkanie na sprzedaż, najlepszą trasę do biegania, sprawdzimy gdzie tworzą się korki i poznamy rozkład jazdy. Dowiemy się jaki film grają w kinie za rogiem. A może lepiej wybrać filharmonię lub teatr? Jeśli jesteśmy w ciekawym klubie, możemy wysłać znajomym zaproszenie może z geolokalizacją albo, ze zdjęciem? Mailem, czy bezpośrednio do kalendarza? Na ulicy słychać wspaniały jazz…, wystarczy uruchomić aplikację, by sprawdzić autora i nazwę piosenki – i od razu kupić, jeśli tylko mamy na to ochotę.
Apple pokonało niedawno kolejną barierę: wyświetlacz w najnowszym iPhonie emituje obraz o podobnej szczegółowości, jak otaczająca nas rzeczywistość (http://www.apple.com/iphone/features/retina-display.html). Dzięki urządzenie trzymane przez nas w ręku pełni funkcję oknao dostępu do informacji i kontaktów, będącego łącznikiem pomiedzy światem nas otaczającym i wirtualnym, a nie jedynie urządzenia do dzwonienia. Procentowy udział sieci mobilnej w światowym przeglądaniu internetu konsekwentnie wzrasta, proporcjonalnie do ilości sprzedanych smartphone’ów (http://gigaom.com/2010/03/18/the-mobile-os-market/) – co oznacza, oprócz szybkiego wyczerpywania się adresów ipv4, zmieniają się nasze przyzwyczajenia w kwestii korzystania z internetu i , że coraz częściej „surfujemy” po bez komputera. W krajach angielskojęzycznych usługi streamingu multimediów święcą prawdziwy triumf – dzięki nim możemy dokończyć oglądanie filmu rozpoczętego w salonie na własnym smartphonie, i to dokładnie od tego momentu, w którym przerwaliśmy.
Czy jest to zapowiadany już koniec ery komputerów stacjonarnych? Według mnie na koniec jeszcze poczekamy, ale na pewno jest to pocz����������������tek zmierzchu dominującej roli komputera stacjonarnego w procesie przeglądania i korzystania z internetu.
Konsekwentnie poszerzają się nasze możliwości dostępu do internetu niezależnie od tego, gdzie się aktualnie znajdujemy. Dzisiaj kilka słów o szansach, jakie stwarza dla użytkowników Internet of things (mobilna sieć).
W czasach eksplozji kontentu, wirtualny świat informacji jest dosłownie na wyciągnięcie ręki, nawet jeśli nie posiadamy najnowszego smartphone’a. Jednak to właśnie te urządzenia tego typu pozwalają wydobyć najwięcej z mobilnej sieci – poprzez nowoczesny smartphone rozszerzona rzeczywistość (augmented reality) poinformuje nas, gdzie się znajdujemy, co warto sprawdzić w okolicy, co kupić, co obejrzeć. Kolejna aplikacja pokaże, gdzie są teraz nasi znajomi (jeśli są niedaleko, może warto się z nimi spotkać?) i ich sugestie dotyczące miejsc, które warto (lub też nie) odwiedzić. Kolejna wyśle zdjęcie do serwisu społecznościowego. W ten sam sposób znajdziemy najbliższy bankomat, mieszkanie na sprzedaż, najlepszą trasę do biegania, sprawdzimy gdzie tworzą się korki i poznamy rozkład jazdy. Dowiemy się jaki film grają w kinie za rogiem. A może lepiej wybrać filharmonię lub teatr? Jeśli jesteśmy w ciekawym klubie, możemy wysłać znajomym zaproszenie może z geolokalizacją albo, ze zdjęciem? Mailem, czy bezpośrednio do kalendarza? Na ulicy słychać wspaniały jazz…, wystarczy uruchomić aplikację, by sprawdzić autora i nazwę piosenki – i od razu kupić, jeśli tylko mamy na to ochotę.
Apple pokonało niedawno kolejną barierę: wyświetlacz w najnowszym iPhonie emituje obraz o podobnej szczegółowości, jak otaczająca nas rzeczywistość.
Procentowy udział sieci mobilnej w światowym przeglądaniu internetu konsekwentnie wzrasta, proporcjonalnie do ilości sprzedanych smartphone’ów – co oznacza, oprócz szybkiego wyczerpywania się adresów ipv4, zmieniają się nasze przyzwyczajenia w kwestii korzystania z internetu i że coraz częściej „surfujemy” bez komputera. W krajach angielskojęzycznych usługi streamingu multimediów święcą prawdziwy triumf – dzięki nim możemy dokończyć oglądanie filmu rozpoczętego w salonie na własnym smartphonie i to dokładnie od tego momentu, w którym przerwaliśmy.
Czy jest to zapowiadany już koniec ery komputerów stacjonarnych? Według nas na koniec jeszcze poczekamy, ale na pewno jest to początek zmierzchu dominującej roli komputera stacjonarnego w procesie przeglądania i korzystania z internetu.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o IoT polecamy świetny artykuł.