
Rewanżowy mecz w finale Pucharu Polski miał być formalnością. Legia miała dobić osłabionego rywala i po końcowym gwizdku unieść trofeum. Niepisany scenariusz środowego spotkania legł jednak w gruzach już w 2. minucie, gdy Michał Żewłakow zaliczył samobójcze trafienie.
Śląsk mógł odrobić przy Łazienkowskiej dwubramkową stratę z pierwszego meczu, ale podopiecznym Stansilava Levy’ego zabrakło skuteczności pod bramką Wojciecha Skaby. Piotrowi Ćwielongowi pewnie długo będą się śniły niewykorzystane sytuacje.
Legia na tle dobrze dysponowanego rywala wyglądała bardzo słabo. Stołeczny zespół nie miał żadnego pomysłu na grę. W Legii zawiedli zwłaszcza liderzy zespołu, którzy nie potrafili poderwać drużyny do walki. Ekipa Jana Urbana wypadła blado, a mimo to wywalczyła krajowy puchar.
Jednak słusznie po spotkaniu zauważył Stanislav Levy, który stwierdził, że w dwumeczu Legia była lepszym zespołem od Śląska. Finał Pucharu Polski przeszedł już do historii, ale w tym miejscu warto zastanowić się czy dwumecz w finale to dobry pomysł.
Niby dwa razy mogliśmy przeżywać emocje związane z finałem, ale mimo wszystko lepszym rozwiązaniem byłoby jedno spotkanie. Bo to trochę dziwne, gdy puchar do góry wznoszą piłkarze, którzy kilka chwil wcześniej przegrali mecz.