Rozrywka

Reklama: gdzie i jak?

Aleksandra Urbańska Aleksandra Urbańska
21 lutego 2013
Reklama: gdzie i jak?

Jeśli do tej pory, telewizja była najpopularniejszym kanałem reklamowym, to dziś rośnie jej konkurencja w postaci smartfonów. Powód? To urządzenie, które mamy ciągle przy sobie. A jak wynika z badania Orange Exposure 2012/2013 telefon to dziś pierwszy "ekran" dla młodszych konsumentów, którzy są ważną grupą dla reklamodawców.

c78404647a4353651d23648e06d7cf0b48e

Młodzi (w przedziale 11-18 lat) są bardzo selektywne nastawieni do reklamy. Interesuje ich dostęp tylko do reklam zaprzyjaźnionej marki, przy czym musi ona wychodzić naprzeciw ich potrzeb. Przykładowo, 55% ankietowanych w Wielkiej Brytanii stwierdziło, że w smartfonie świetne jest to, że jest " mój i tylko mój" i że jest "najlepszym sposobem na znalezienie tego, co chcesz i kiedy chcesz, bez marnowania czasu". Średnio trzy czwarte z nich komentuje to, co ogląda w telewizji w mediach społecznościowych, za pomocą smartfona.

Starsi konsumenci wciąż zamiennie korzystają z różnych ekranów: komórki, tabletu, PC i TV. Jednak oni też coraz częściej używają smartfonów podczas oglądania telewizji, odpowiadając na kody zawarte w reklamie, czy wykorzystując aplikacje mobilne.

A co u nas? Wyniki badania o smartfonizacji Polaków komentował niedawno Rysiek. Wnioski są ciekawe, bo choć dopiero raczkujemy w tym świecie, to przecież dość szybko przyswajamy nowe wzorce zachowań, w tym konsumenckich. A to na pewno biorą pod uwagę marketingowcy. Sama jestem ciekawa jak to sie potoczy i czego możemy oczekiwać. Dajcie znać co sądzicie. Zapraszam do dyskusji, zwłaszcza, że to mój pierwszy wpis na blogach Orange :o)


Bezpieczeństwo

Daliśmy radę DDoSowi

Michał Rosiak Michał Rosiak
21 lutego 2013
Daliśmy radę DDoSowi

Niedługo po przedpołudniowej debacie o cyberbezpieczeństwie w Sali Kinowej w siedzibie Orange Polska przy ul. Twardej z udziałem m.in. wiceprezesa McAfee Ramona Peypocha, trzy piętra niżej, w Ogrodach Innowacji, to o czym wcześniej mówiono, stawało się faktem.

Ci z uczestników debaty, którzy zdecydowali się wziąć udział w późniejszych warsztatach, mieli wyjątkową okazję zobaczyć jak faktycznie wygląda odpieranie cyber-ataków. Stoisko Bezpieczeństwa Systemów Teleinformatycznych Orange Polska miało bezpośrednie połączenie wideo z naszym „centrum dowodzenia”. W miejsce, do którego dostęp mają tylko nieliczni, nieprzerwanie przez 24 godziny na dobę spływają informacje o zagrożeniach, mogących zagrozić klientom naszych usług oraz systemom biznesowym Orange Polska. W czwartek demonstrowaliśmy jak wygląda odpieranie ataku DDoS (rozproszona odmowa dostępu).

Zaczynało się od tego, że specjalna witająca gości debaty strona WWW nagle przestawała się odświeżać. Chwilę później na widocznej na jednym z monitorów ścianie wideo pojawiała się informacja o możliwym ataku, przekraczającym o ponad 1000 procent założone normy. Następny krok, to uruchomienie przez operatorów systemu aktywnie zapobiegającego atakowi, który „odsiewa” wszystkie pakiety, odbiegające od normy, pozostawiając w ruchu sieciowym jedynie te nie budzące podejrzeń. Efekt, robiący natychmiastowe wrażenie na wszystkich uczestników warsztatów, to ponowne wyświetlenie zaatakowanej strony, mimo iż urządzenia pokazywały, że wciąż jest atakowana DDoSem na poziomie 100 megabitów na sekundę.

Rozproszona odmowa dostępu to jeden z najpopularniejszych i bardzo „medialnych” ataków. Co gorsza, również jeden z najłatwiejszych do przeprowadzenia, nawet dla osób nie posiadających wiedzy informatycznej (!) – na czarnym cyberprzestępczym rynku można po prostu... kupić botnet, by za niecałe 100 dolarów spowodować niedostępność strony konkurenta przez 24 godziny. Stąd rosnące zainteresowania usługami takimi, jak prezentowana podczas warsztatów, wśród klientów biznesowych, bo szybkie usuwanie skutków potencjalnie groźnego ataku nie tylko ładnie wygląda, ale przede wszystkim działa. O tym, jak bardzo jest to ważne, mogliby opowiedzieć szefowie Bank of the West z San Francisco i posiadającej tam konto firmy budowlanej Ascend Builders. W Wigilię Bożego Narodzenia, korzystając z tego, że specjaliści tych pierwszych byli zajęci radzenie sobie z dużym atakiem DDoS, cyber-przestępcy wyprowadzili z konta tych drugich niemal milion dolarów. To musiało boleć.


Odpowiedzialny biznes

Kto królem polowania – Legia, Lech a może Milan?

Krzysztof Smajek Krzysztof Smajek
21 lutego 2013
Kto królem polowania – Legia, Lech a może Milan?

To będzie trochę inny wpis niż zwykle, bo tym razem napiszę krótko o kilku sprawach. Mianowicie wziąłem pod lupę cztery tematy. No to zaczynamy.

1. Już za kilkanaście godzin na boiska wybiegną piłkarze/kopacze* (*niepotrzebne skreślić) ekstraklasy. To dobry czas na podsumowanie zimowego okienka transferowego. Królem polowania okrzyknięta została Legia, ale mnie się wydaje, że to Lech zimą ugrał najwięcej. Teodorczyk i Hamalainen to gracze, którzy od razu wskoczą do jedenastki „Kolejorza” i dzięki temu wiosną skład Lecha będzie mocniejszy niż jesienią. Legia prawdopodobnie zachowa status quo z jesieni. Bo raczej żaden z nowych legionistów nie wywalczy od razu miejsca w podstawowym składzie. Z drugiej strony - Jan Urban będzie mógł wystawić dwie równorzędne jedenastki. Za trzy miesiące przekonamy się, kto był królem polowania.

2. No i mieliśmy sporą niespodziankę na San Siro, gdzie Milan upolował Barcelonę. Nie ukrywam, że przed meczem stawiałem 2:0, ale… w drugą stronę. Milan niby nie jest już taki wielki, a zdołał odprawić z kwitkiem „Dumę Katalonii”. Czapki z głów przed ekipą z Mediolanu. Barcelona znów miała miażdżącą przewagę nad rywalem w posiadaniu piłki 66%-34%, ale czym się tu zachwycać? W piłce liczy się tylko to co w sieci. Szkoda, że w tym meczu nie zagrał Bartosz Salamon.

3. Na występ Salamona nie mogliśmy liczyć, bo nie został on zgłoszony przez Milan do Ligi Mistrzów. Polak nie doczekał się też debiutu w Serie A, bo był kontuzjowany. Na pierwszy mecz na włoskich boiskach wciąż czeka Rafał Wolski. Jeden epizod w barwach Bayeru w Bundslidze zaliczył Arkadiusz Milik. Ariel Borysiuk nie gra w Kaiserslautern. Kiepsko to wygląda, ale w przypadku Wolskiego i Milika zalecam jeszcze trochę cierpliwości, bo oni naprawdę rzucili się na głęboko wodę. Oby nie utonęli.

4. Na koniec dwa słowa o boksie. Tomasz Adamek zrezygnował z pojedynku w eliminatorze IBF. „Góral” twierdzi, że odpuścił walkę z Kubratem Pulewem, bo dostał lepszą propozycję finansową. Media spekulują, że może skrzyżować rękawice z Albertem Sosnowskim. Wiem, że boks to biznes, ale jakoś trudno zrozumieć mi decyzję Adamka. Przecież walkę o mistrzostwo świata miał na wyciągnięcie ręki.

Scroll to Top