„Kolorowa gazeta to zepsuty iPad” – ten filmik przypomniał mi się, gdy zastanawiałem się nad tematem dzisiejszego wpisu na bloga. Chcemy czy nie – dla naszych dzieci świat cyfrowy będzie czymś najzupełniej naturalnym i za jakiś będą się dziwić, jakim cudem ojcu chciało się czytać coś tak oldskulowego jak... papierowe książki.
Byłem ostatnio na dniu otwartym w szkole mojego starszego syna, pierwszoklasisty. Zajrzałem też do nauczycielki informatyki, czy raczej „zajęć komputerowych” i niejako przy okazji spytałem się, czego tak naprawdę dzieciaki się tam uczą. Zaskoczenia nie było – w pierwszej klasie można raczej mówić o oswajaniu się z komputerem: rysowanie w Paincie, poznawanie edytora tekstu, czy podstawowych stron internetowych. A gdzie miejsce na świadome korzystanie z internetu? Póki co tylko na tzw. Edukacji Wczesnoszkolnej, nazywanej potocznie „zajęciami z panią”. I to tylko przy założeniu, że wychowawcy wyjątkowo się chce, albo zmobilizuje go do tego któreś z rodziców. Przyglądałem się – jak przystało na rodzica pierwszaka – programowi zajęć i niestety nie ma tam miejsce na naukę świadomego korzystania z nowych technologii. A tymczasem jeśli Jaś się nie nauczy to dla Jana może być za późno – a odpowiedzialne zachowania zakorzenione na samym początku, gdy nauczyciela jeszcze chce się słuchać ;) mogą w późniejszym efekcie przynieść realne efekty.
Sytuacja nie wygląda jednak tak źle, bowiem jest sporo darmowych multimedialnych materiałów edukacyjnych, firmowanych m.in. przez Fundację Dzieci Niczyje, której głównym partnerem jest Fundacja Orange. Klasa mojego syna zaliczyła już program Necio.pl, gdzie sympatyczny robocik w formie zabawy uczy, czym są komputer i internet, jak korzystać z sieci i co nam może w niej grozić. Ten ostatni aspekt szerzej rozwijają opisywane już jakiś czas temu przeze mnie genialne „Owce w sieci”, które niebawem Młodemu przekażę. Na zlinkowanych stronach można znaleźć materiały do ściągnięcia (zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli), a także zamówić „fizyczne” egzemplarze (np. podręczniki dla dzieci). Co potem? A choćby i budowa już bardziej dedykowanej świadomości bezpieczeństwa. O tym dlaczego hasła muszą być trudne do odgadnięcia, dlaczego nie powinno ich się nikomu przekazywać, że – niestety – życie online i offline to już światy równoległe. No i baza informacji "Dowiedz się" Helpline.org.pl, stworzona przy współpracy z TP CERT.
Muszę się przyznać, że marzy mi się, by za jakiś czas to nasze dzieci strofowały nas „Ojciec, żartujesz sobie, TO ma być hasło do banku??? Zmieniaj mi to natychmiast!”. To by znaczyło, że cała świetna robota mnóstwa ludzi ma jakiś sens, a naszym dzieciakom życie w cyber-świecie przyniesie jednak sporo korzyści.