Jadą szosą długą i krętą. W Polsce i we Francji w tym samym czasie. U nas małe (tygodniowe) Tour de Pologne z dość dużą, dobrze rozbuchaną reklamą. Nad Loarą i Sekwaną wielkie ściganie w Tour de France, do którego reklamy nie trzeba. W całym kolarskim rodeo nadchodzi nowa fala kolarstwa i to kolarze sąsiadujących z nami krajów zaczynają wieść prym. Nasi dalej pedałują w miejscu.
"Przecież to nie jest rower statyczny. To nie siłownia. To szosa, to plener" - chce się krzyczeć do naszych polskich kolarzy. Ktoś powie, "Przecież widać naszych na TdP. Rundy w Jeleniej Górze - Polacy aktywni. Rundy w Cieszynie, tym polskim i czeskim - kolejny raz nasi aktywni". I cóż z tego? Etapowych zwycięstw brak, a tak wyglądająca "aktywność" ciągnie się latami. O końcowym zwycięstwie nie piszę, bo szkoda dokładać kolejnych zdań.
Zatrzymajmy się jeszcze przez moment przy wczorajszym Cieszynie. Z ust komentatora słyszałem chyba "dziesięciu" Polaków na ostatnich metrach, w wąskich cieszyńskich uliczkach. Wszyscy pretendenci do zwycięstwa. "Będzie polskie zwycięstwo! Wreszcie! Nareszcie! Czekamy tyle lat!" Ile? - Zadaję pytanie. Za chwilę będziemy liczyć w dekadach. A skoro meta w czeskim Cieszynie to pokazał się i wygrał Czech, Zdenek Stybar. Czekamy dalej. I poczekamy.
W "Wielkiej Pętli" w pierwszym tygodniu furorę zrobił Peter Sagan. Słowak jest wielkim objawieniem peletonu. W zeszłorocznym roku wygrał Tour de Pologne i głośno mówi się o nim w perspektywie nadchodzących Igrzysk Olimpijskich. Dodatkowo swoją klasę pokazuje w Alpach, gdzie ile może, pomaga swojemu liderowi w odniesieniu końcowego sukcesu.
Marne to pocieszenie, kiedy porównuje się polską sytuacje do francuskiego kolarstwa. Fakt, Francuzi też w swoim wielkim wyścigu nie mają swoich kolarzy. Dopiero teraz nadchodzi młodzież. Tylko, czy zawsze musimy oglądać się na kogoś?
Pozostało jeszcze do końca kilka etapów. Nie, nie jestem jasnowidzem, ale zrelacjonuję przebieg tych odcinków. Polacy będą aktywni, będą zabierać się w ucieczki, które likwidowane zostaną na kilkaset metrów przed metą. Żaden Polak nie wygra i podtrzymuję to zdanie również w tym roku. I tak do końca wyścigu. Broń Boże nie zniechęcam do podziwiania pięknych krajobrazów Polski. Wcześniej zawsze można włączyć tę transmisję z Francji i posłuchać komentatorów o pięknych zameczkach.
PS. W tekście nie wspominałem o Michale Kwiatkowskim. Nie chcę zapeszać.