10 lipca na specjalnym posiedzeniu PZPN poznamy nazwisko nowego selekcjonera. Być może kogoś, kto lepiej od poprzednika poradzi sobie z takimi zespołami jak Związek Radziecki czy Czechosłowacja.
Z pewnością będzie to Polak. Dlaczego? Bo wymówka jest doskonała - na Euro tylko 3 drużyny miały trenerów zagranicznych. To nic, że 13 finalistów jest w pierwszej 20 rankingu FIFA, ich zespoły klubowe walczą o najwyższe laury w europejskich pucharach, a tamtejsi trenerzy są zatrudniani na całym świecie. Inny argument? Beenhakker tkwiący w pamięci, który po raz pierwszy w historii awansował do ME, wprowadził zupełnie nową jakość, tłumaczył piłkarzom, że “piłka nożna to sposób myślenia”. Byli nim zachwyceni piłkarze, zachwycały się nim media. Im dłużej zmagał się z polską rzeczywistością, tym bardziej tracił cierpliwość i osiągał coraz gorsze wyniki. Na koniec mieszano go z błotem.
Przeciw zatrudnianiu obcokrajowca opowiedział się nawet Boniek: - Takiemu trenerowi nie będzie zależało na wynikach, a jedynie na wynagrodzeniu - wytłumaczył konstruktywnie. Najlepszym uzasadnieniem mogą się jednak okazać słowa rzeczniczki PZPN, Agnieszki Olejkowskiej: „Prawdopodobnie jednak zarząd będzie optował za Polakiem, m.in. ze względów komunikacyjnych”. Interpretację tego zdania pozostawiam Wam.
Z kolei polski trener pracujący za granicą miałby potrzebować zbyt wiele czasu na poznanie polskich realiów. Skoro wciąż przegrywamy wszystkie turnieje - czy ktoś, kto naszych realiów nie zna, nie byłby kandydatem idealnym? W kręgu medialnego zainteresowania jest Henryk Kasperczak i Piotr Nowak. Pierwszy prowadził reprezentacje Tunezji, Maroka, Mali i Senegalu, osiągał dobre wyniki w europejskich pucharach z Wisłą, ale potrafił też odpaść w dwumeczu z Karabachem Agdam... Drugi był asystentem trenera w reprezentacji USA - pierwszej i U-23. Zdobył mistrzostwo USA prowadząc DC United, ale ostatnio przez fatalne wyniki pożegnał się z Philadelphia Union.
Zatem kto? Znamy ciąg nazwisk, które przewijają się w prasie, ale nieomal spadłem z krzesła, gdy redakcja „Przeglądu Sportowego” za idealnego kandydata uznała Jerzego Engela. Atuty? Mówi płynnie ciepłym głosem. Awansował do MŚ 10 lat temu. Od tego czasu przez chwilę prowadził Wisłę Kraków i APOEL Nikozja. W swojej książce „Futbol na tak”, napisanej po awansie do MŚ, Engel mówi, jakie przyjął założenia: „Od początku przyświecała mi jedna zasada: prawy obrońca musi grać na prawej obronie, środkowy obrońca na środku, a prawy pomocnik na prawej pomocy, napastnik w ataku, a rozgrywający musi być rozgrywającym”. Przyjmuję ewentualną krytykę, że wyciągam to zdanie z kontekstu jak tabloid.
Podobno Engel jest mistrzem motywacji. Oto, co powiedział w przerwie meczu z Koreą.
Żadnych konkretów. Być może były, a jedynie nie ma ich na filmie. Ale na pierwszy rzut ucha takie rzeczy krzyczy każdy trener drużyny trampkarzy. „Siadamy na nich! To musi być inna gra! Wygramy”. W wywiadzie dla rmf24.pl Engel mówi: „Jak pan widzi od mojego czasu, to już było 12 lat kiedy obejmowałem reprezentację, nie wraca się do kadry Beenhakkera, czy do kadry Pawła Janasa, czy do innych trenerów, którzy prowadzili, tylko ciągle wracali do kadry Engela. Tamta reprezentacja miała duszę, ona zostawiła coś w pamięci kibiców i myślę, że dlatego tak ją wszyscy lubiliśmy”. Napomknę jedynie, że na MŚ przegraliśmy 0:2 z Koreą, 0:4 z Portugalią, i w ostatnim meczu o nic pokonaliśmy USA 3:1. To zwycięstwo pozwoliło jednak Engelowi 10 lat później podkreślić, że zdobył w wielkim turnieju więcej punktów niż Beenhakker i Smuda, i o jedną bramkę więcej niż Janas.
Engel ma wbrew pozorom wiele wspólnego ze Smudą. Ten ostatni zapytany w TVP, dlaczego nie robił zmian w meczu z Grecją, odpowiedział pytaniem na pytanie: „A gdybym zrobił zmiany i byśmy przegrali, wszyscy by mówili: po co Smuda robił te zmiany?”. Engel zaś w wywiadzie dla natemat.pl przypomniał swoje wybory na MŚ 2002: „Albo Arek Głowacki, młody chłopak z Wisły i Jacek Zieliński z Legii. Gdyby oni zagrali, ludzie by powiedzieli: <No co ten gość robi, ma w kadrze Tomaszów Wałdocha i Hajtę z Bundesligi, a on stawia na piłkarzy polskiej ekstraklasy>. Wie pan, trener w ten sposób musi też rozumować. I dlatego ja podjąłem takie a nie inne decyzje”.
Obecnie Engel nie jest wymieniany wśród najpoważniejszych kandydatów. Są nimi Fornalik, Skorża i Probierz. Fornalik nigdy nie zdobył Mistrzostwa Polski, raz był wicemistrzem, a w europejskich pucharach wyeliminował Szachtior Karagandę, dwukrotnie zremisował z maltańską La Valettą i przegrał z Austrią Wiedeń. Skorża był już asystentem Beenhakkera. Dwa razy był mistrzem Polski, trzy razy zdobył Puchar. W Europie radził sobie nieźle, ale w tym roku na ostatniej prostej w niezrozumiały sposób przegrał walkę o mistrzostwo. Probierz w wywiadach twierdzi, że jeszcze nie jest zainteresowany pracą w kadrze
Czekamy z niecierpliwością na nazwisko nowego selekcjonera. Nie musimy się martwić, że nie będzie należał do światowego topu. Gdyby praca trenera była trudna, nie bawiłby nas krążący niegdyś żart: „Czym różni się Jose Mourinho od wszystkich innych trenerów na świecie? Jest inteligentny”.