Oferta

Serce i Rozum po raz trzeci na smartphonach

Piotr Domański Piotr Domański
24 sierpnia 2015
Serce i Rozum po raz trzeci na smartphonach

Serce i Rozum po raz kolejny stali się bohaterami gry na Androida i IOS. Ta odsłona zabiera nas w trzy główne lokacje, każda po 20 poziomów. Odwiedzimy przestrzeń kosmiczną (uwaga na zmniejszoną grawitację), greckie ruiny, a także przeszłość, czyli poziomy znane z pierwszej części. 

81791f0c4d525b6b778dc939cc1d6668d29

„Serce i Rozum 3” to tradycyjna platformówka, w której nasi bohaterowie muszą pokonać trasę z punktu „a” do punktu „b”, rozwiązując po drodze zagadki, a także wykazać się zręcznością. Nie będę ukrywać – lubię takie gry. Niczym nieskrępowana, bezpretensjonalna zabawa, bez nadmiernego główkowania – tylko my, zręczne palce i bystre oko. Nie będę też ukrywać, że w poprzednie części przygód naszych bohaterów nie grałem, więc nie do końca wiedziałem czego się spodziewać. Jednak Serce i Rozum 3 miło mnie zaskoczyła, a w sporo platformówek w życiu grałem, zarówno 2D jak i 3D.

Jak wiemy z reklam, czy profilu na Facebooku, ta nierozłączna para bohaterów doskonale się uzupełnia, co widać także w grze.  Serce – szybsze, sprawniejsze i z łukiem (albo nawet bazooką, ale o tym za chwilę). Rozum może się pochwalić ochronną tarczą, umiejętnością obsługi komputera, a nawet ładunkami wybuchowymi, które ułatwiają pokonywanie przeszkód. Bez współpracy tej dwójki nie uda nam się przejść nawet pierwszego poziomu. Już pierwsza bariera, przed jaką stajemy w grze – drzwi, wymaga współpracy. Okazuje się, że tylko Serce może zdobyć klucz, lecz to Rozum potrafi je otworzyć. Same poziomy, które przyjdzie nam eksplorować są ciekawe, zróżnicowane i wymagają często dość intensywnego główkowania.

Wracając do wcześniej wspomnianej bazooki, każdy z naszych bohaterów może mieć uzyskać dodatkowe umiejętności i wyposażenie, w ramach systemu, który mógłby, przy odrobinie dobrej woli aspirować do nazwania go „drzewkiem”. Możemy zainwestować w akrobatykę, by upadki z dużej wysokości mniej nas (i ich) bolały. Rozum może przejść „ dietę cud” i poprawić swoją sprawność fizyczną, a także zostać lepszym saperem. Z kolei Serce może wymienić łuk na pistolet, czy właśnie bazookę. Grając rozczuliły mnie także komentarze obu bohaterów, a także wyposażenie jakie posiada Rozum, choćby maska do nurkowania, którą zakłada wskakując do wody.

f160382feb30335f68e40dce7749bf4be8a

W stosunku do poprzednich edycji gry poprawiono sterowanie – niezbyt intuicyjny „joystick” można zastąpić w ustawieniach sterowaniem dotykowym. Muszę przyznać, że zanim dokonałem tej zmiany mocno się męczyłem. Gra jest dość łatwa, co wcale nie oznacza, że parę razy nie zatrzymamy się w niektórych miejscach by pogłówkować nad dalszą drogą. Warto też pamiętać, że zetknięcie któregoś z naszych bohaterów z kolcami, szkieletem czy smokiem kończy grę. Ja, grając, parokrotnie musiałem zdrowo się namęczyć, by znaleźć właściwą sekwencję działań naszego duetu.  Również wszystkie poziomy nie są dostępne od razu – trzeba chwilę poczekać, bądź je odblokować za zbierane po drodze złote monety. Służą one także do kupowania nowych umiejętności. Jak je zdobyć? Trzeba szukać na mapie, a mniej cierpliwym pozostaje system mikropłatności.

Dlatego jeżeli macie chwilę czasu do zabicia, chcielibyście pogłówkować i dobrze się pobawić Serce i Rozum z chęcią zagoszczą na Waszych telefonach. Jeżeli chcecie pobrać grę, to użytkownicy Androida powinni wejść tutaj, natomiast IOS mogą grę pobrać stąd.

 

Komentarze

czop
czop 18:00 13-06-2021

Jak moge to pobrać bo wszystkie strony z trójką mają jakiś error „nie zakupiłeś aplikacji” „był problem analizowania paczki”

Odpowiedz
czop
czop 20:00 13-06-2021

Jak moge to pobrać bo wszystkie strony z trójką mają jakiś error „nie zakupiłeś aplikacji” „był problem analizowania paczki”

Odpowiedz

Rozrywka

Co z tym polskim kinem? – „okiem Raczka”

Aleksandra Urbańska Aleksandra Urbańska
22 sierpnia 2015
Co z tym polskim kinem? – „okiem Raczka”

Agnieszka Holland, Krzysztof Kieślowski, Andrzej Żuławski, Jerzy Skolimowski, czy Roman Polański to polscy twórcy filmowi rozpoznawani za granicą. Większość z nich by stworzyć swoje najlepsze filmy pracowało na krańcach świata i na emigracji właśnie szukało uznania. Nasuwa się więc pytanie...Skoro mamy tak wspaniały filmowy kapitał w postaci uzdolnionych ludzi, to czemu w niego nie inwestujemy na rodzimym podwórku? Tym bardziej, że zawsze podkreślają swoje polskie korzenie i chętnie tutaj wracają? W najnowszym odcinku "okiem Raczka" Tomasz Raczek opowiada o przyszłości polskiego kina: technika i branża filmowa idą do przodu, lecz czy polskie kino za nimi nadąża?

Mamy mnóstwo świetnych aktorów: teatralnych i filmowych, a mimo to polskie kino wydaje się stąpać ku przyszłości drobnymi kroczkami. Chociaż w tym roku polski film otrzymał najważniejszą filmową nagrodę - Oscara, to podzielił on polską publiczność. Wydawało się, że Polacy uwierzyli na chwilę w swoje filmowe siły, lecz wiadomo - jedna jaskółka wiosny nie czyni ;-) Niemniej jednak na dowód tego, że polskie kino ma szanse osiągnąć sukces, mogę przytoczyć kilka głośnych polskich produkcji. Wśród nich "Body/Ciało" Małgorzaty Szumowskiej, a także koprodukcje filmowe Orange, takie jak "Jack Strong", "Carte Blanche", czy "Bogowie", w których zagrała plejada najwyśmienitrzych polskich aktorów w rolach pierwszoplanowych. Zostały one doskonale przyjęte przez publiczność. Może właśnie dzięki takim rolom, w takich filmach polscy aktorzy mają szanse na bycie zauważonym na polu międzynarodowym!?

Na koniec mam w związku z tym do Was pytanie: Który z aktorów grających w koprodukcjach Orange miałby Waszym zdaniem szansę na światową karierę. Może Marcin Dorociński z "Jacka Stronga", albo Andrzej Chyra z "Carte Blanche"? Czy raczej Tomasz Kot z filmu "Bogowie"? A może macie swoje własne typy? :-) Czy Polska ma szansę stać się Hollywood Europy, robiąc przy tym prawdziwe ambitne i chętnie oglądane kino? Zapraszam do dyskusji w komentarzach. Najciekawsze trzy wypowiedzi zostaną nagrodzone podwójnymi voucherami do Multikina. O nagrodach zdecyduję w Środę z Orange oczywiście ;-)


Oferta

Co w gadżetach piszczy (11)

Michał Rosiak Michał Rosiak
22 sierpnia 2015
Co w gadżetach piszczy (11)

W zasadzie mógłbym poczekać, aż dostanę jakiś ciekawy trzeci gadżet do testów, ale od poprzedniego odcinka minęły prawie dwa miesiące, a przy okazji kończą się wakacje. Ergo – nie ma na co czekać. Tym bardziej, że fajne rzeczy są :)

8a99c5be5f52a492051e87d443dae85d27bSamsung Galaxy S6 Edge+ – Nadmuchany ale wciąż znakomity

Przyznam się Wam szczerze, że zastanawiałem się – w sumie do tej pory się zastanawiam – czy i jak opisać ten mocno specyficzny telefon. Ale w sumie nie przypominam sobie bym szerzej opisywał „mniejszą” (jasne, 5,1 cala…) wersję, więc czemu by nie?

Jeśli macie wrażenie, że „Plus” to zwykły Edge, tylko nieco nadmuchany, to... macie rację. Bez trudu jestem sobie w stanie jednak wyobrazić ludzi, którym te 0,6 cala więcej na pewno się przyda. Choćby mnie :) – gdy przyjdzie mokra jesień znów przerzucę się z roweru na komunikację miejską, a im większy ekran, tym lepiej ogląda się seriale. No i możliwość dzielenia ekranu na dwie aplikacje, która na niemal 6 cala faktycznie się przydaje.

A akurat jeśli chodzi o ekran, to mimo iż mamy do czynienia z rozdzielczością QHD na większym ekranie, konia z rzędem temu, kto zobaczy realną różnicę między 577 i 518 ppi. Jest genialnie i tyle. Charakterystyczne brzegi wywoływały ochy i achy moich znajomych szczególnie w przypadku zdjęć, które – nie da się ukryć – zagięte wyglądają wyjątkowo ładnie.

W porównaniu do zwykłego Edge pojawiła się nowa możliwość wykorzystania bocznego paska – oprócz najczęściej używanych kontaktów możemy przypiąć doń także 5 najbardziej przydatnych aplikacji. Mnie ta funkcja przydawała się przede wszystkim do Google Authenticatora, którego mogłem otworzyć nie wychodząc z aplikacji, która akurat wymagała dwuskładnikowego uwierzytelnienia. Z aplikacji to tak naprawdę... w ogóle nie trzeba wychodzić, bowiem w „Plusie” mamy do dyspozycji aż 4 GB RAMu. Tego telefonu nie da się zajechać. 75% pamięci zajętej? No i co z tego, zostało jeszcze giga :) A reszta? Reszta to to samo co zwykły świetny SGS 6 Edge.

Jakby co, to już możecie się zapisywać na S6 Edge+. Zajrzyjcie tutaj.

Bose Soundlink Mini II – Lepsze od znakomitego28c191196594d2f730268c5783b28ef7fbc

Testując cztery miesiące temu pierwszą iterację małego głośnika Bose byłem pod olbrzymim wrażeniem. Urządzenie ważące niecałe 70 dkg przez miesiąc pełniło w moim domu rolę... kina domowego (inna sprawa, że wymagań nie mam zbyt wielkich, audiofilem nigdy nie byłem). Jak można sprawić, by coś świetnego było jeszcze lepsze?

O wyglądzie nie ma co pisać, bo nie zmieniło się nic. Z zewnątrz sprzęt wygląda praktycznie tak samo, sporo jednak zmieniło się w środku. Choćby w kwestii wytrzymałości baterii – nie używałem drugiego „miniaka” zbyt często, ale po tygodniu (obejrzałem z żoną bodaj 3 filmy, trochę telewizji, dzieci oglądały bajki), głośnik... działała dalej, a „pani automat” napomknęła tylko, że baterii zostało jeszcze 20 procent.

Mini II może się też przydać „mobilnym biznesmenom”, którzy potrzebują często przeprowadzać telekonferencje, ale nie są w stanie powiedzieć, czy będą akurat w zasięgu odpowiednich urządzeń, a rozmowa przy użyciu trybu głośnomówiącego telefonu często pozostawia wiele do życzenia. „Dwójka” (nareszcie!) pozwala również na to – tym razem nie rozłączamy się automatycznie podczas przychodzącej rozmowy, a jakość dźwięku...

No cóż, jakość dźwięku nie straciła ani trochę. Słuchając muzyki jesteśmy w stanie tym mikruskiem nagłośnić spore mieszkanie, a w przypadku rozmowy telefonicznej jakość dźwięku w obie strony to absolutna żyleta. Zasięg w moim mieszkaniu w bloku to wciąż ok. półtora pokoju – jeśli odejdziemy z telefonem dalej muzyka ma prawo zacząć przerywać. Bose Soundlink Mini II pamięta do 8 ostatnio urządzeń sparowanych przez Bluetooth, a na raz można go połączyć z dwoma – wtedy np. gdy żona będzie oglądać na telefonie film, a zadzwoni nasz telefon, głośnik sam się przełączy. Wygodne.

Scroll to Top