Dawno nie piszczało w gadżetach? No to najwyższa pora. Dziś rzucimy okiem na: niskobudżetowy tablet, który – zgodnie z oczekiwaniami – cudów nie przynosi, ale daje radę; telefon, którego w zasadzie mogłoby nie być (ale dobrze, że jest) i… coś w rodzaju radia.
Alcatel One TouchPixi 8 – w sam raz do internetu
Nie oszukujmy się – od niskobudżetowych tabletów, które nierzadko dostajemy od operatora za symboliczną złotówkę, nie oczekujemy cudów. Ja mam takie podejście, że ekran nie musi wyrywać z butów, a najbardziej zasobożerne gry jestem w stanie sobie odpuścić – generalnie jeśli da się na nim obejrzeć Youtube, serwisy społecznościowe i film z pliku, a dodatkowo nie zawiesza się przy uruchomieniu trzech aplikacji, to jest dobrze.
Taki właśnie jest Alcatel One TouchPixi 8 – a nawet lepszy, bo uruchomiłem na nim 10 aplikacji i (choć wtedy to już lekko ospale) działał i niczego nagle nie zamykał. Rozdzielczość 1280×800 jest daleka od ideału, ale zaręczam, że oczy przy filmach mnie nie bolały. Cudów na nim nie dokonamy – napędza go dwurdzeniowy Mediatek i (niestety) 512 MB RAM, ale do chodzenia po sieci i większość gier to naprawdę niegłupie urządzenie, tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę współczynnik jakość/cena, warto jednak dokupić kartę pamięci. A że jego wygląd pozostawia nieco do życzenia? Cóż, mój jeszcze więcej, ale jakoś z tym żyję 🙂
HTC M8s – więcej za mniej
Z całą niewątpliwą sympatią, którą mam do telefonów HTC, nie poświęcę M8s oddzielnego tekstu. I mam w tym cel – wolę Was odesłać do mojego testu „łabędzia z aluminium” i opowiedzieć co przez ten roku się zmieniło w jego odświeżonej wersji?
Wygląd i waga – to samo, rozmiar i ekran też. Pod pokładem „eski” mamy Snapdragona 615 – to teoretycznie niższa półka, niż seria 8xx, ale ja różnicy praktycznie nie widziałem. Po co go w takim razie kupować?
Jeśli macie M8 to… po nic. Inna sprawa jeśli kusi Was M9, ale – hmmm – budżet się nie spina. Odświeżona „ósemka” to przede wszystkim nieco bardziej oszczędnościowy procesor, większa bateria, a przede wszystkim powrót do koncepcji Dual Camera. Mnie od początku podobała się koncepcja drugiego aparatu, który jedynie „zbierał” metadane, pozwalając na szereg manipulacji fotografią już po wykonaniu zdjęcia. W „esce” mamy lepiej, bowiem krytykowany aparat 4 Ultrapiksele przeniósł się (jak w M9) na przód, a z tyłu mamy zwykłe, normalne 13 megapikseli.
Bose SoundTouch 20 Series II – radio bez radia
Wydawać by się mogło, że w erze wszechobecnego szybkiego internetu i serwisów streamingowych radio zaczyna tracić rację bytu. Ewentualnie przydaje się w drodze, gdy słuchamy go w aucie albo z komórki, ale w domu?
Znana z wysokiej klasy głośników firma Bose przyjęła wyzwanie, choć Soundtouch 20 ciężko nazwać radiem. To w zasadzie głośnik, z tą różnicą, że można uruchomić na nim internetowe radio, czy serwis streamingowy. Wystarczy podłączenie do sieci (po WiFi lub kablu). Smartfon bądź komputer niezbędne są tylko za pierwszym razem, gdy kojarzymy sprzęt z domowym WiFi i predefiniujemy aktywności, uruchamiane po naciśnięciu któregoś z sześciu przycisków: radio internetowe, bądź playlistę ze Spotify, czy Deezera. Tytuł utworu widzimy na ciekłokrystalicznym wyświetlaczu z przodu głośnika, który możemy podłączyć w dowolnym miejscu w zasięgu sieci WiFi (i z gniazdkiem elektrycznym w bliskiej okolicy). Ja akurat używałem SoundToucha w salonie, podpinając go również kablem AUX do telewizora, ale jeśli chcemy – i stać nas – możemy kupić ich więcej i połączyć je, kreując niesamowite wrażenia dźwiękowe. Urządzenie jest spore (31x19x10,5 cm, ponad 3 kg), ale jakość dźwięku – jak zawsze w przypadku Bose – nie zawodzi.