Trochę się posprzeczaliśmy ostatnio z Jarkiem o bieganie, a dokładniej - o przyjemność, jaką bieganie może sprawiać. Szczerze mówiąc, zupełnie mnie nie dziwi Jarku Twoje podejście. W młodości biegałem często na stadionie, na którym regularnie odbywały się lekcje WF-u. Mijałem więc na bieżni nagminnie uczniów pobliskiej szkoły i wielokrotnie słyszałem za swoimi plecami: - Boże! Jak można czerpać z tego przyjemność?!
Myślę Jarku, że jestem w stanie zmienić Twoje nastawienie - i wszystkich innych biegowych sceptyków - maksymalnie w pięciu akapitach!
1. Fundamentalna przewaga nad jakimkolwiek innym sportem - możesz zacząć natychmiast! Od momentu, kiedy czytasz te słowa, do biegu, dzieli Cię sekunda. Znasz to uczucie - widzisz nadjeżdżający autobus i natychmiast instynktownie zaczynasz biec. Nikt nie musi Cię niczego uczyć. Nie potrzebujesz sprzętu, a co za tym idzie - ani złotówki. Nadejdzie dzień, kiedy kupisz sobie wypasione buty i strój, który będzie oddychał za Ciebie. Na początku wystarczą Ci w zupełności stare adidasy, które na pewno leżą gdzieś na dnie Twojej szafy, spodenki i koszulka. Wychodzisz z domu i biegniesz!
2. Szybko się męczysz? Odpoczywaj! Sam padłem ofiarą podejścia, w którym za punkt honoru postawiłem sobie bieg nieustanny, choćby tempem najwolniejszym, ale bez zatrzymywania. Bzdura! Bieg przeplatany marszem jest jak najbardziej wskazany, o czym mówi Jeff Galloway. Po przeczytaniu piątego akapitu wróć tutaj i przeczytaj krótki wywiad z nim. Jest w nim choćby taki fragment: „(…) na świecie są tysiące ludzi, którzy chcą biegać, ale boją się, i słusznie, zmierzyć z dystansem. Nie mówię o maratonie czy półmaratonie. Dla wielu 10 km to kosmiczny dystans. Dzięki mojej metodzie mają szansę pokonać taką odległość. (…) Powinniśmy zaczynać od marszu, truchtu. Gdy będziemy już w stanie swobodnie pokonać pięciokilometrowy odcinek, możemy wziąć się za bieganie.”
3. Nuda. To trzecie ciężkie działo wytaczane przez przeciwników biegania. Mówią, że bieganie jest nudne. Nudne i już. Byłbym w stanie to zrozumieć, gdyby nie fakt, że możesz biegać z kimś lub w grupie, możesz codziennie wybierać inną trasę, możesz brać udział w amatorskich biegach i rywalizować z innymi tudzież z własnymi rekordami. Jeśli Twoi znajomi nie garną się do biegania, wchodzisz na gumtree i znajdujesz chętnych w kilka minut (polecam dział sport / taniec / partnerzy do gry). W Polsce rozwija się inicjatywa Night Runnersów, którzy biegają co tydzień wieczorową porą i każdy może się do nich przyłączyć. To nie jest skomplikowane: sprawdzasz w Internecie gdzie się spotykają, przychodzisz, biegniesz. A przy okazji poznajesz nowych ludzi.
4. Nie masz czasu? Bieganie to jeden z nielicznych sportów, który sprawia, że nie musisz nigdzie dojeżdżać, nie musisz dźwigać torby. Nie stoisz w kolejce, nie ciśniesz się w tłumie. Wychodzisz z domu i biegniesz. Oddychasz świeżym powietrzem. Musisz zajmować się dzieckiem? Wczoraj widziałem biegnącą mamę, której na rowerze towarzyszył kilkuletni syn. Wielokrotnie spotykałem osoby, które brały udział w biegu pchając specjalny wózek z dzieckiem. Spieszysz się? Pobiegaj w pobliskim parku albo chodnikiem przy ulicach wokół domu. Bieganie może stać się integralną częścią życia, bo jest proste w obsłudze :-) Cały proces, od wyjścia do powrotu, szybkiego prysznica i przebrania się jest nieporównywalnie krótszy niż w jakimkolwiek innym sporcie.
5. Integracja. Płeć i wiek bez znaczenia. Jednocześnie może biec tysiące osób - nie osiągniesz tego ani na basenie, ani na piłkarskim boisku. Biegów amatorskich są tysiące, właściwie co tydzień możesz spotykać się z ludźmi, którzy są tacy jak Ty. Walczą ze swoimi słabościami, a jednocześnie się wspierają. Kiedy złapie Cię kolka, gwarantuję Ci, że ktoś do Ciebie podbiegnie, poklepie po plecach i jeszcze krzyknie coś podnoszącego na duchu. Wzajemna motywacja i dążenie do celu niesamowicie zbliżają nieznajomych ludzi. Biegacze tworzą pewną kulturę, taką otoczkę, która sprawia, że jesteś w stanie wykrzesać z siebie więcej, niż sobie wyobrażałeś.
Jarku, jeśli nadal masz jakiekolwiek wątpliwości, polecam Ci jeden prosty krok. Przyjdź na jakikolwiek bieg amatorski, ale tylko popatrzeć. Gwarantuję Ci, że gdy choć przez moment zetkniesz się z tą atmosferą, wrócisz do domu i znajdziesz najbliższy bieg, w którym mógłbyś wziąć udział. Wiem to, bo sam tak zacząłem. Oglądałem z boku bieg na 5 km, bo bałem się, że sam nie zdołam dobiec. Na mecie zobaczyłem tak wielu różnych ludzi, młodszych i starszych ode mnie, którzy wyglądali na zmęczonych, ale jednocześnie tak szczęśliwych, że po prostu nie mogłem się powstrzymać, by nie spróbować.