Liliana niedawno pisała o nagrodach w konkursie Fundacji Orange. Ja widzę ten konkurs z zupełnie innej strony – dla mnie to ogromna pozytywna energia na cały rok, 1400 dowodów na to, że moja praca ma sens. Prowadzę program Telefon do Mamy od początku. Opisując go mówię często o zaangażowaniu społecznym firmy, pokazuję efekty społeczne - miliony minut wydzwonionych do domu przez chore maluchy. Ale na co dzień potrzebuję też dowodu bardziej ludzkiego – i właśnie prace dzieci są takim upewnieniem, że warto.
Co roku rysunki są podobne – kartka podzielona na pół, z jednej strony smutna rzeczywistość szpitalna, z drugiej kolorowy dom, a oba obrazki łączy kabel telefoniczny, którym pomiędzy rodzicami a dzieckiem płyną czerwone serduszka. Tak dzieci widzą Telefon do Mamy, to się nie zmiania.
Myślę, że każdy w pracy ma coś, co go napędza i motywuje. Dla mnie jest to list 7 letniej Sary, laureatki pierwszego konkursu Telefonu do Mamy, który wisi oprawiony w moim biurze.
A co Was motywuje do codziennych zmagań z rzeczywistością?