;

Odpowiedzialny biznes

To koniec… a może początek Internetu? (0)

Joanna Bieniek

11 lipca 2012

To koniec… a może początek Internetu?
0

Każdy z nas ma swoją internetową wizytówkę. Otrzymujemy ją wraz z kliknięciem w okno przeglądarki. To odrębny numer IP nadawany użytkownikowi podczas transmisji danych. Może się on zmieniać wraz z każdym wejściem do Sieci, ale bywa też tak, że wiele urządzeń dzieli jeden publiczny adres.

Dotychczas adresy IP większości użytkowników były zarejestrowane w najbardziej popularnym protokole komunikacyjnym – IPv4. Jednak IANA niemal w całości rozdała już dostępne zasoby protokołu. Niektórzy specjaliści natychmiast zaczęli bić na alarm przedstawiając apokaliptyczną wizję końca Internetu, inni jak choćby Mr. DNS  doradzają migrację do nowego protokołu – IPv6.

Jeśli ilość możliwych jeszcze do wygenerowania w IPv4 adresów internetowych porównamy do ziarenka piasku, to pulę adresów w IPv6 możemy odnieść do ziarenek piasku pokrywających całą kulę ziemską. Przełączenie na IPv6 to jednak duże wyzwanie – „zmiana języka, którym mówi każde urządzenie w Internecie to wielkie zadanie, ale jest to konieczne, by zapewnić przyszłość otwartej i niezawodnej Sieci w ciągu następnych dziesięcioleci”- uważa Lorenzo Colitti, główny autorytet Google w obszarze IPv6.

A co Wy sądzicie? Może za jakiś czas nie będzie w ogóle konieczności wykorzystania adresów IP i znikną też oparte na tasiemcowych ciągach cyfr protokoły IP?

c579b244636f8db0cde61f58f68de0abe29

Udostępnij: To koniec… a może początek Internetu?
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Truck. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

;

Odpowiedzialny biznes

Coś pesymistycznego (0)

Marcin Dąbrowski

11 lipca 2012

Coś pesymistycznego
0

Belgia i Rumunia mają po dwie drużyny w eliminacjach Ligi Mistrzów. Czarnogóra, od momentu rozdziału od Serbii, nie zakwalifikowała się do żadnego turnieju. Iran osiągnął ćwierćfinał w Pucharze Azji, a Panama – w Pucharze CONCACAF. Szkocja od dawna nie grała w wielkim turnieju, a do tego stoi pod znakiem bankructwa Glasgow Rangers. Wenezuela była 4 w Copa America. Ukraina to kluby regularnie występujące w Lidze Mistrzów (Szachtar, Dynamo). Gabon ma mniej mieszkańców niż Warszawa. Słowacja z byłym bramkarzem Legii Muchą upokorzyła nas w elim. do MŚ. Tunezja i Egipt bardziej niż z piłką kojarzą nam się z rewolucjami. Reprezentacja Zambii triumfowała w tegorocznym Pucharze Narodów Afryki. Mali w ostatnim czasie najbardziej rozsławiał były gracz Barcelony Keita.

Libia zorganizuje mistrzostwa Afryki w 2017. Wizytówką Walii jest Ryan Giggs, który na igrzyskach w Londynie będzie kapitanem reprezentacji Wielkiej Brytanii. Serbia od lutego jest oficjalnym kandydatem do Unii Europejskiej (czytaj: poza awansem do MŚ 2010 sukcesów piłkarskich brak). USA to regularny uczestnik MŚ. Algierię pamiętamy po dramatycznym zwycięstwie z Egiptem w dodatkowym meczu, który zdecydował o awansie do MŚ 2010. Słowenia nie tylko wyprzedziła i nas, i Czechów w elim. ostatnich mistrzostw globu, ale i pokonała w barażach Rosję. Ghanijscy piłkarze odgrywają ważną rolę w europejskich klubach, by wspomnieć tylko Kevina-Prince’a Boatenga z Milanu czy Michaela Essiena z Chelsea. Peru stanęło na podium Copa America 2011. Węgrzy dzielnie walczyli o Euro 2012, ale de facto nie widzieliśmy ich na żadnym wielkim turnieju od 26 lat. Najlepszą wizytówką Bośni i Hercegowiny jest świeżo upieczony mistrz Anglii – Edin Dżeko. W Turcji pieniądze przyciągają coraz większe gwiazdy, Galatasaray już jest w fazie grupowej LM, a o awans powalczy również Fenerbahce.

Korea Płd. po organizacji mundialu 2002 regularnie gra w MŚ, a w Pucharze Azji dwa razy pod rząd zajęła 3 miejsce. Najbardziej rozpoznawalny koreański piłkarz Park Ji Sung zrobił karierę w Man Utd (przeniósł się właśnie do QPR). Ekwador w ostatnich latach niczym nie zasłynął, w 2006 pokazał nam miejsce w szeregu na inaugurację MŚ. Irlandię świat pokochał dzięki niezwykłym fanom (bo za wyniki już niekoniecznie), Paragwaj zajął 2 miejsce w Copa America. Norwegia ostatni raz na wielkim turnieju grała w 1998. Australia od momentu wstąpienia do azjatyckiej federacji zdążyła po raz drugi awansować do MŚ i zająć 2 miejsce w Pucharze Azji. Kolumbii nie było w MŚ od 14 lat. Szwajcaria to jedyny zespół, który potrafił pokonać w meczu o stawkę wielką Hiszpanię. Japonia ma Kagawę, nową twarz Man Utd. Meksyk na 5 ostatnich mundialach za każdym razem wychodził z grupy (!), a dwa ostatnie turnieje o Złoty Puchar CONCACAF zakończył w glorii zwycięzcy. Do tego mamy jeszcze 13 finalistów Euro 2012, Wybrzeże Kości Słoniowej – wicemistrza PNA z wieloma wybitnymi piłkarzami (Drogba, Kalou, Kolo i Yaya Toure, Eboue…), Chile (Alexis Sanchez, Isla, Vidal) i wielką trójkę z Ameryki Płd.: Brazylię, Argentynę i Urugwaj.

Porządek wymienienia tych krajów bynajmniej nie jest przypadkowy – odzwierciedla kolejność, w jakiej wszystkie te państwa wyprzedzają nas w rankingu FIFA. Jak widać, nie zawsze ich pozycja idzie w parze z nadzwyczajnymi wynikami, czego najlepszym dowodem są chyba Norwegowie, mistrzowie w aranżowaniu łatwych dla siebie meczów towarzyskich. Często kojarzymy państwa dzięki sukcesom pojedynczych piłkarzy albo nawet ze względu na wydarzenia polityczne.

Nowego selekcjonera Waldemara Fornalika czeka nie lada wyzwanie. Przez niską pozycję w rankingu w elim. do MŚ byliśmy losowani z czwartego koszyka (na sześć) i teraz przyjdzie nam walczyć z Anglią, Czarnogórą i Ukrainą. Po Euro 2012 awansowaliśmy o 8 pozycji, lecz nadal w rankingu jesteśmy dopiero na 54 miejscu. Okładka „Piłki Nożnej” sprzed lat, na której widniało miejsce Polski w rankingu FIFA – 16, najwyższe w historii – opatrzona tytułem „Coś optymistycznego”, pozostaje jedynie wspomnieniem.

Próbkę możliwości naszych przyszłych rywali moglibyśmy zobaczyć podczas Euro 2012:

Udostępnij: Coś pesymistycznego
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Cup. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

;

Muzyka

Sade w Multikinie (0)

10 lipca 2012

Sade w Multikinie
0

Kto lubi Sade ten pewnie wie, że DVD z jej ubiegłorocznego koncertu w Łodzi – „Bring me Home – Live 2011” – sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Razem z Multikinem dajemy Wam możliwość zobaczenia tego świetnego koncertu na dużym ekranie.

Warto się wybrać – koncert miał wyjątkową oprawą graficzną, np. dla każdej z 22 piosenek inną wizualizację. Była m.in. gigantyczna kula dyskotekowa, czerwone kotary, wyświetlane na ogromnych ekranach pejzaże, czy specjalnie nakręcone na tę okazję klipy. Całość przygotowała Sophie Muller, która odpowiada za większości teledysków Sade.

e7d562eafe8f3ed7ca6d556a80e9088537d

Koncert już 18 lipca o godz. 20:00, w kinach w Zabrzu, Warszawie (Ursynów, Targówek, Złote Tarasy), Krakowie, Bydgoszczy, Szczecinie, Kielcach, Rzeszowie, Gdyni, Słupsku, Poznaniu (Multikino 51 i Stary Browar), Wrocław – tu w Pasażu Grunwaldzkim oraz Silver Screenie w Lodzi. W ramach Śród z Orange możecie kupić 2 bilety na koncert w cenie jednego.

Specjalnie dla Was mam też kilka podwójnych zaproszeń – kto pierwszy ten lepszy. W zamian musicie napisać mi jak się Wam podobało.

Udostępnij: Sade w Multikinie
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Heart. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej