Michał Rosiak
Czytaliście ostatnio o... hmmm, nie do końca wiem, jak to nazwać, niech będzie "aplikacji Adups"? Nie bez określam ten twór nieco przewrotnie aplikacją, bowiem porównanie tego, czym chcieli ją uczynić autorzy, z tym, czym faktycznie jest, wywołuje we mnie olbrzymi dysonans poznawczy.
No bo z jednej strony ciężko mieć pretensje o to, że producent chce wiedzieć jak najwięcej o użytkownikach swoich urządzeń. W XXI wieku to informacja jest złotem (ba, żeby tylko złotem) o które bogaci chętnie będą się zabijać, bo zostać jeszcze bogatszymi. Jak najbardziej pełny profil użytkownika internetu to szansa na to, by zaprezentować mu reklamę takiego produktu, jaki faktycznie może chcieć kupić, a wtedy dostawca usługi i producent reklamowanego produktu zarabiają, a użytkownik - przy założeniu, że nie łyka reklam jak pelikan - zadowolony.
Jestem w pełni świadom, że moje dane, jako użytkownika, Androida, przetwarza Google. Wiedzą gdzie byłem i kiedy, do jakiego sklepu wszedłem, kiedy jechałem autobusem, z jakich telefonów korzystałem. To taki nasz "gentlemen's agreement". Sytuacja wygląda jednak nieco gorzej, gdy dane przekazywane są na serwery jakiejś dziwnej firmy, a bogate przecież informacje, jakie ma o mnie E-Cor... tzn. Google, wyglądają przy nich jak płatek śniegu na górze, która zatopiła Titanica. Treść i adresat wiadomości, logi rozmów telefonicznych, a nawet tak istotne dane nt. telefonu, które pozwalają potencjalnemu przestępcy w prosty sposób... podszyć się pod nas, to już coś co znacznie wykracza poza potrzebę biznesową reklamodawcy!
O szczegółach Adupsa nie będę pisał, po co wyważać drzwi, które zostały już otwarte choćby przez Zaufaną Trzecią Stronę. Ten tekst to próba spojrzenia przeze mnie po raz kolejny na tę stronę bezpieczeństwa internetowego, która siedzi w głębi naszej (pod)świadomości. Z kilkudziesięciu firm na telefonach których stwierdzono obecność Adupsa to absolutne B-, a nawet C-brandy, do momentu popularyzacji chińskich serwisów aukcyjnych znane tylko w Państwie Środka. Telefony z niekiedy całkiem przyjemnie wyglądającą na papierze konfiguracją i z jeszcze lepiej wyglądającą... ceną. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że tego typu urządzeń trafiło do naszego kraju co najmniej kilkadziesiąt tysięcy, a nie zdziwiłbym się, gdyby była to nawet liczba sześciocyfrowa. Tani telefon z dalekiego kraju, z dziwnym oprogramowaniem? Toż to śmierdzi jak stołeczny smog! Smutne jest to wszystko. Zarówno to, że żyjemy w czasach, gdy dla wielu to nie umysł tylko telefon komórkowy jest wyznacznikiem drugiego człowieka, jak i to, że chcąc mieć niezłe urządzenie i po jego zakupie nie jeść tynku ze ścian, wielu z nas musi desperacko sięgać po wynalazki znad Morza Żółtego, z pełną świadomością ryzyka, które może być z tym związane. Że jesteśmy, nierzadko w pełni świadomie, gotowi sprzedać dokumentnie swoją prywatność za marne kilkaset złotych.
Komentarze
a co z WOWIFI miało być na koniec2016 roku a tu cisza
OdpowiedzCierpliwość czasem popłaca ;p
Odpowiedza co z WOWIFI miało być na koniec2016 roku a tu cisza
OdpowiedzCierpliwość czasem popłaca ;p
OdpowiedzFajnie jakby dołączyły do tej zaszczytnej listy telefony marki Huawei. 🙂
OdpowiedzFajnie jakby dołączyły do tej zaszczytnej listy telefony marki Huawei. 🙂
Odpowiedza kiedy będzie VOWiFI????
OdpowiedzPracujemy nad tym, na pewno damy znać, gdy technologia ruszy 😉
Odpowiedza kiedy będzie VOWiFI????
OdpowiedzPracujemy nad tym, na pewno damy znać, gdy technologia ruszy 😉
Odpowiedz