Meczem Polska – Czechy, wygranym przez naszych południowych sąsiadów Wrocław pożegnał Euro 2012. To ostatni pojedynek na miejskiej arenie, a zatem czas na pierwsze podsumowanie.
Strefa Kibica na wrocławskim Rynku została otwarta w przeddzień pierwszego spotkania, czyli 7 czerwca i już wtedy zyskała aprobatę kibiców – przez cały dzień przewinęło się przez nią około 40 tysięcy ludzi. Dlatego w dniu meczu Polska – Grecja przygotowano się na jeszcze większy nalot. Otwarcie piłkarskich mistrzostw Europy oglądało na telebimach w samym Rynku blisko 70 tysięcy kibiców. I to właśnie mecze biało-czerwonych przyciągały najwięcej sympatyków piłki kopanej, a w dniu ostatniej rywalizacji, właśnie we Wrocławiu, stewardzi zamknęli bramki tuż po godzinie 19, czyli niespełna dwie godziny przed rozpoczęciem meczu – wówczas był już komplet. Władze miasta szybko zareagowały na rosnącą liczbę zainteresowanych i dostawiły dodatkowe telebimy. Dużą popularnością cieszył się też Fan Zone przy Hali Stulecia.
Przygotowanie Wrocławia do Euro mieszkańcy oceniają bardzo wysoko. Aż dziwne, że w kraju niezliczonej ilości malkontentów organizacja podobała się 86% przepytanych, zaś atmosfera udzieliła się 94%. Możemy być dumni i zadowoleni – choć nasza kadra przegrała w stolicy Dolnego Śląska swój osobisty finał, miasto wykorzystało swoje pięć minut i organizacyjnie na pewno wygraliśmy!
Czesi zalali Wrocław, Rosjanie - knajpy
We Wrocławiu zrobiono wszystko, by obok Euro 2012 nikt nie przeszedł obojętnie. Przyjęliśmy sporą liczbę gości, wśród nich najliczniejszą grupę stanowili Czesi – z nad Wełtawy przybyło ich ponad 15 tysięcy. Nic dziwnego, Tomas Rosicky i spółka właśnie tutaj przygotowywała się do wszystkich trzech grupowych potyczek. Jednak to nie oni zostawili w mieście najwięcej pieniędzy. Restauratorzy wskazują na Rosjan. – Obroty są bardzo dobre, a najwięcej zostawiają Rosjanie – mówi Ania, kelnerka z Literatki. – W dniu meczu z Grecją we Wrocławiu sprzedaliśmy ponad 40 koszulek tej reprezentacji – dodaje Dawid, ambasador marki w sklepie sportowym Adidas. Narzekały natomiast kwiaciarki z placu Solnego – ich utarg znacznie spadł, bo budki z kwiatami „zginęły” wśród płotów odgradzających Strefę Kibica.
To już jest koniec…
Mecze we Wrocławiu się skończyły, ale Euro 2012 wchodzi w decydującą fazę. Obcokrajowców w mieście jest coraz mniej, dlatego miasto rozważa zmniejszenie Strefy Kibica. Fan Zone’y przyciągają kibiców na mecze reprezentacji Hiszpanii i Włoch. Studentów i turystów z tego kraju jest – po Czechach – najwięcej we Wrocławiu.
Choć wydatki na przygotowanie turnieju wyniosły około pięciu miliardów złotych, a do budżetu nie wpłynęły znaczące przychody, nikt nie żałuje choćby jednej wydanej złotówki.
Turniej w oczach kibiców
Dawid, student Politechniki: – Na co dzień nie emocjonuje się piłką, od czasu do czasu obejrzę jakiś mecz. Ale to, co działo się we Wrocławiu i – mam nadzieję – trwać będzie do samego finału, jest wyjątkowe. Specjalnie na mecze Polaków kupiłem koszulkę i szalik i z kolegami idziemy dopingować Naszym na Rynek. Szkoda tylko, że o bilety było tak trudno.
Marta, mieszka w centrum Wrocławia: – Słyszałam, jak moje starsze sąsiadki narzekają na to, co się jedzie, a ja jestem pozytywnie zaskoczona. Dałam się zupełnie porwać atmosferze Euro 2012 i dopinguje nawet teraz, kiedy Polacy odpadli. Przyjechał do mnie przyjaciel z Włoch i wspólnie trzymamy kciuki za Italię!
Wojtek, pracuje w knajpie na Rynku: – Kiedy nie grają Polacy, nie ma wielu ludzi. Tylko na tych ciekawszych meczach. A na mecze Orłów sam załatwiłem sobie wolne, bo jeszcze strzelilibyśmy gola gdybym niósł tacę i co? (śmiech) Przy okazji są niezłe napiwki, lepsze jak w zeszłym roku w wakacje.
Brian, Irlandczyk: – Odwaliliście kawał świetnej roboty. Podróżuję po Polsce w trakcie tego Euro i chyba we Wrocławiu podoba mi się najbardziej. Nie jestem tutaj pierwszy raz, ale czuję się jakby tak było. Miasto zmieniło się nie do poznania. Szkoda, że nasza kadra nie miała okazji tutaj grać.
Petr, czeski kibic: – To jest moje miasto na czas Euro! Wziąłem sobie urlop na tydzień, bo choć mamy dobry zespół nie spodziewałem się, że zajdziemy daleko. A tutaj taki prezent. Kupiłem pod stadionem bilet na mecz Polska – Czechy. Szkoda mi, że odpadliście, ale musicie zrozumieć moją radość. A jeśli chodzi o organizację? Jestem pod wielkim wrażeniem. A teraz wybacz, śpieszę się na mecz z Portugalią! Trzymaj kciuki!
Ania, maluje twarze w Stefie Kibica: Jest świetnie, ludzie przychodzą wcześniej i grają u nas w piłkarzyki, malują twarze. A przed meczem tradycyjnie, kilka piw i zaczynają się chóralne śpiewy. Atmosfera jest super! Jaką flagę maluję najczęściej? Polską oczywiście! No i tych drużyn, które tego dnia grają mecze, a nawet obie na obu policzkach – kibice dopingują z szacunkiem dla przeciwnika i to jest bardzo miłe.
Co się u nas działo?
- Od 7 do 19 czerwca wrocławską Strefę Kibica na Rynku odwiedziło 452 tysiące kibiców
- Mecz Polska – Czechy na stadionie Miejskim oglądał książę Monako Albert II Grimaldi. Wcześniej w towarzystwie prezydenta Rafała Dutkiewicza zwiedzał miasto
- Spotkanie na szczycie: z loży VIP mecz z Czechami obejrzeli trzej kolejni prezydenci Polski – Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski
- W trakcie hymnu rozwinięto megaflagę, z inicjatywy komentatora Tomasza Zimocha. Koszt jej uszycia to 45 tysięcy złotych, a całą dobę w piątek pracowało przy niej 30 osób
- Po przegranej z Czechami część kibiców pogrążyła się w smutki, a Ci bardziej kreatywni znaleźli słabszy punkt naszych rywali: „Nie macie morza, ej Czesi nie macie morza!” – śpiewało kilka tysięcy gardeł w Strefie Kibica ☺
- Porządki po sobotnim meczu Polska – Czechy: ze strefy około stadionowej wywieziono 24,5
- tony śmieci, a z Rynku około 20 ton – tyle, ile czteroosobowa rodzina wyprodukuje w trakcie 4,5 roku