Zaprosiłam dzisiaj gościnnie na naszego bloga Pawła Jaskulskiego, dziennikarza muzycznego, pracującego w redakcji orange.pl. Poczytajcie jego opinię na temat Marka Ronsona, DJ'a, który zagra na OWF, a którego ogłaszaliśmy we wtorek.
Jesteśmy praktycznie na półmetku ogłoszeń artystów tegorocznej edycji Orange Warsaw Festival. Mamy wielkie gwiazdy, w tym Muse, The Chemical Brothers i zespół Noela Gallaghera. Ostatnio ta lista powiększyła się o jedno nazwisko, które powinno przykuć Waszą uwagę szczególnie. Wyjaśnię pokrótce dlaczego.
Chodzi oczywiście o Marka Ronsona, „złotą rączkę” muzycznego show-biznesu. Muzyk, producent i didżej doskonale orientuje się w tym, co modne, kreując trendy i przebój za przebojem. Dla niewtajemniczonych, to Brytyjczyk jest współodpowiedzialny za sukces takich artystów, jak Amy Winehouse, Adele czy Bruno Mars. Z tym ostatnim nagrał największy przebój ostatnich miesięcy pt. „Uptown Funk”, który w serwisie YouTube ma ponad 270 milionów (!) wyświetleń. Artysta przyjedzie do Polski promować swój najnowszy, czwarty album pt. „Uptown Special”, na którym gościnnie oprócz Marsa udzielają się między innymi Stevie Wonder i Andrew Wyatt (Miike Snow).
Czemu akurat Ronson ma być czarnym koniem tegorocznej edycji festiwalu? Dla wszystkich legendarnym „diabłem wcielonym” funku był doskonały w każdym calu James Brown. Współczesnym guru tego gatunku powoli staje się właśnie Mark Ronson, który najnowszym dziełem wraca do swoich muzycznych, oldskulowych korzeni. Producent może nie ma „takiego” scenicznego magnetyzmu, pozostając nieco w cieniu swoich wokalistów i współpracowników, ale za to porywa do tańca rzesze spragnionych zabawy fanów. Nie ma osoby, która nie „pobuja się” na jego koncercie i nie powie, że tego nie przeżyła. W końcu nazwa gatunku (funk) pochodzi między innymi od zapachu potu obficie wydzielanego podczas szaleńczego tańca.
Szkoda tylko, że Mark przyjedzie do Polski sam i zagra na Służewcu tylko set didżejski. Niestety nie będziemy mogli zobaczyć w akcji wspomnianego Bruno Marsa czy rapera Mystikala. Obiecuję jednak, że i tak Pan Ronson poderwie Was do tańca, bo funk macie we krwi. Zapraszam na Orange Warsaw Festival!