;

Innowacje

Zeroemisyjny Netflix i inne ciekawostki (1)

Kasia Barys

18 kwietnia 2021

Zeroemisyjny Netflix i inne ciekawostki
1

Polacy w pandemii spędzają więcej czasu przed komputerem

Z badania Ipsos na zlecenie Huawei wynika, że dwie trzecie (67 proc.) Polaków przyznaje, że spędza więcej czasu przed komputerem w porównaniu do okresu sprzed pandemii. Niemal u połowy respondentów czas spędzany przed ekranem wydłużył się o przynajmniej 3 godziny dziennie. Jako główną przyczynę respondenci wskazali pracę i naukę zdalną ale także inne zajęcia jak np.: przeglądanie stron www, oglądanie video czy zakupy online. 70% badanych dostrzega negatywny wpływ wydłużonego czasu korzystania z komputera na kondycję ich wzroku. Pamiętajcie, dbajcie proszę o higienę pracy w domu, a także o to, by jak najwięcej wolnego czasu spędzać aktywnie.

źródło: interaktywnie.pl

Rynek technologii AR czekają dynamiczne wzrosty

Troszkę ciekawych cyfr. Według Fortune Business Insights rynek AR (rozszerzonej rzeczywistości) do 2027 r. może osiągnąć zawrotną wartość aż 65,22 mld dolarów. To aż kilkadziesiąt razy więcej niż obecnie. Dla porównania wartość tego rynku w 2019 r. była wyceniana na 2,82 mld dolarów. Głównym motorem wzrostu tej branży ma być szybki rozwój gier i wirtualnej rozrywki, popularyzacja pracy zdalnej oraz zastosowanie technologii w ochronie zdrowia. Już sobie wyobrażam wirtualne spotkania w biurze Miasteczka Orange.

źródło: di.com.pl

Netflix chce stać się zeroemisyjny

Do końca 2022 roku Netflix planuje zredukować emisję gazów cieplarnianych do zera – podaje firma w najnowszym raporcie. W 2020 roku ślad węglowy firmy wynosił 1,1 mln ton – bez uwzględnienia emisji związanej ze streamingiem treści.  Mniej więcej połowa tego śladu przypadło na fizyczną produkcję filmów i seriali produkowanych we własnym zakresie lub przez zewnętrzne firmy produkcyjne. Obejmuje to również treści, które Netflix licencjonuje.Według wyliczeń jedna godzina przesyłania strumieniowego na Netflix w 2020 r. emitowała trochę mniej niż 100 g dwutlenku węgla, co odpowiada przejechaniu benzynowym samochodem osobowym odległości 400 m. Trzymamy kciuki, że się uda!

źródło: wirtualnemedia.pl

 

Udostępnij: Zeroemisyjny Netflix i inne ciekawostki
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Plane. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Komentarze

  • komentarz
    pablo_ck 11:28 19-04-2021
    Trzymam kciuki za powodzenie wyzwania które podjął Netflix. Fajna inicjatywa.
    Odpowiedz

;

Oferta

Co obejrzeć w weekend? Pozytywne filmy na poprawę humoru (1)

Beata Giska

16 kwietnia 2021

Co obejrzeć w weekend? Pozytywne filmy na poprawę humoru
1

Chciałam Wam zrecenzować nowe, głośne produkcje Netflixa. Oglądając jednak „Prime time” (historię chłopaka, który w latach 90. włamuje się do studia telewizyjnego i bierze zakładników), czy „Jak najdalej stąd” (o nastolatce, jadącej do Irlandii – odebrać zwłoki ojca, który tam pracował i miał wypadek) z każdego z tych filmów przebija smutek. Ten strach, poczucie beznadziejności, szarość… Owszem są to odważne filmy, aspirujące do kina ambitnego i niezależnego i warto je zobaczyć i wyrobić sobie własne zdanie (np. „Prime Time” nie kupiło). Ale biorąc pod uwagę ostatnią aurę – codzienną szarówkę, zimno, niekończący się deszcz, uziemienie w domach i brak słońca – to wszystko sprawiło, że zapragnęłam czegoś innego. Nie kolejnego filmu, który pokaże, w jak ciężkiej i złej sytuacji jesteśmy, i który będzie inspirowany twórczością Smarzowskiego. Szczerze to miałam już trochę dość dołujących i dobijających scenariuszy. Chciałam czegoś na poprawę humoru. I takie kino Wam właśnie dziś zaserwuję. Myślę, że rozpromieni ono nam wszystkim weekend, a na pewno zapewni dużo uśmiechu i pozytywnej energii.

Filmy na weekend – komedie i nie tylko

Przeglądając filmy dostępne na VOD w Telewizji Orange, jak i w pakietach telewizyjnych Orange Love, znalazłam kilka ciekawych propozycji. Możecie je sobie zaserwować o dowolnej porze. Oto kilka moich ulubiony filmów, które zawsze są takim zastrzykiem optymizmu.

„Kocha, lubi, szanuje” (dostępny w HBO GO) – jeden z najgorętszych i najzabawniejszych filmów ostatnich lat. Choć nie przepadam za kategorią komedie romantyczne, bo zwykle są one nieśmieszne i za bardzo lukrują rzeczywistość, tak w tym wypadku twórcom udało się stworzyć coś naprawdę fajnego. Ogląda się to bardzo przyjemnie i pod przykrywką lekkiego filmu kryje się większe przesłanie. Jest tu też trochę pikantnie, ale ze smakiem, trochę prześmiewczo, no i rodzinnie. Trochę mamy coś z „American Beauty” (ważne, że nie z „American Pie”), trochę z klasycznych komedii pomyłek. Nie będę obiektywna, ale scena, w której Ryan Gosling z Emmą Stone (grali tu razem jeszcze przed „La La Landem”) odtwarzają taniec z „Dirty Dancing” – zachwyci każdą z pań. A tekst o Photoshopie na zawsze już trafił do kategorii kultowych tekstów z filmów. Co tu dużo mówić – to historia, która opowiada o tym, że miłość nie patrzy w metryczkę, że w nawet najlepszych związkach zdarzają się gorsze chwile, ale warto o siebie walczyć. Do tego plejada hollywoodzkich gwiazd. Cal (Steve Carell) dowiaduje się, że jego żona (Julianne Moore) – i w zasadzie pierwsza miłość, jeszcze z liceum, właśnie go zdradziła. Z pomocą przychodzi mu pewien młody przystojniak, poznany w barze, który postanawia pomóc skrzywdzonemu małżonkowi – odmienić jego image i nauczyć go… sztuki podrywu. W międzyczasie obserwujemy też inne osoby i ich miłosne perypetie, a wszystkie historie splatają się w zabawny oraz zaskakujący sposób.

kocha lubi szanuje

 

„Podróż na sto stóp” (dostępna na VOD Orange) – czego nam już brakuje w pandemii? Wakacji i wyjazdów do ciepłych miejsc, odkrywania nowych krain, słońca i lata, spotkań z przyjaciółmi przy jednym stole, a także pysznego jedzenia z ulubionych restauracji. Delektowania się daniami, które odbiegają od codziennych obiadów, czy fast foodów z dostawy. Choć na to przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, to już możemy sobie zafundować taką dawkę wszystkich tych przyjemności, właśnie w tym filmie. Jest on pięknie zrobiony i opowiedziany. Ogląda się go zachwycając się krajobrazami, zdjęciami, bohaterami i wysublimowanymi daniami. To wszystko jest takie wysmakowane! A historia dzieje się we Francji, gdzie wyemigrowała pewna rodzina Hindusów. Na nowym terenie, w malowniczym miasteczku, chcą założyć prawdziwą indyjską jadłodajnię. Pech chciał, że w pobliżu znajduje się elegancka restauracja, której właścicielka – pewna starsza dama (Helen Mirren) – marzy o kolejnej gwiazdce Michelina. Zaczyna się nieuczciwa rywalizacja, a jak wiadomo – od nienawiści to już tylko krok do miłości. Jestem pod wrażeniem tego filmu i jest to coś, co można oglądać wielokrotnie, powracać z sentymentem i bez poczucia przesytu. Rzadko który obraz ma też w sobie takie pokłady piękna. Ogląda się to z zachwytem i wcale nie przesadzam. Przenosimy się w podróż po zapierających dech w piersiach miejscach, obserwujemy kulinarną sztukę mistrzów, gdzie w artystyczny sposób dopracowany jest każdy detal. Aż chce się spróbować każdej z tych potraw. Do tego relacje międzyludzkie, jakie są tam pokazywane – wszystko jest opowiadane tak subtelnie, delikatnie, uczuciowo. Miłośnicy „Slumdoga” i Bollywoodu, jak i kina nurtu food porn, powinni być usatysfakcjonowani. A jak po seansie nabierzecie smaku na więcej, to polecam dwa kolejne dobre filmy o gotowaniu. Są one też dostępne w Orange Vod: „Julia i Julia” i „Szef”. Tylko żadnej z tych produkcji nie można oglądać z pustym żołądkiem!

podroz na sto stop

 

„Był sobie chłopiec” (dostępny na Netflixie) – najpierw panie pokochały Bridget Jones, a potem pojawił się rzekomo jej męski odpowiednik – Will Freeman (Hugh Grant), który to zdecydowanie bardziej podbił moje serce. I nie chodzi wcale o nonszalancję czy urok brytyjskiego amanta, ale o ciepło i mądrość, jakie biją z tej historii. Przyznam się też, że można się na niej wzruszyć i w końcu nie będą to łzy smutku, kiedy ginie nasza ulubiona postać na ekranie, a rozczulające słone krople i towarzysząca nam w głowie myśl – „ jakie to jest ładne”. A o czym jest ta opowieść? Will jest bogatym i leniwym trzydzistoparolatkiem, który szukając miłości bez zobowiązań – zapisał się do klubu samotnych rodziców. Oczywiście on sam żadnego dziecka nie ma i niespieszno mu było do bycia ojcem. Nie przewidział jednak, że spotka tam pewnego nastolatka-outsidera (Nicholas Hoult – robiący dziś karierę w Hollywood), który mimo młodego wieku da Willowi niezłą lekcję życia, empatii oraz dojrzewania. Urocza i zabawna historia. Bo tak jak mawiał i przekonał się główny bohater – „nikt nie jest samotną wyspą”. A jako wisienka na torcie – w ścieżce dźwiękowej z filmu znajdzie się nietypowa wersja dawnego przeboju Fugees – „Killing me softly” – z ujmującą aranżacją. A jak na ekranie doszła do tego gitara – moja oczy znów się zaszkliły i jednocześnie nie mogłam przestać się śmiać.

byl sobie chlopiec

 

„Siedmiu psychopatów”  (dostępnych w Orange VOD) – żeby nie było za romantycznie, za miłośnie i za słodko – coś dla tych, którzy uwielbiają czarny humor i ostrzejsze klimaty. To jest jeden z najbardziej odjechanych, oryginalnych, barwnych i zabawnych filmów, jakie widziałam. Może nawet to i bardziej męskie kino, choć mi to nie przeszkadza. Sam tytuł już mówi, że nie będzie to prosta ani typowa historia, a taka w oparach absurdu. Wyznacznikiem niech będzie jedno zdanie, jak opisał ten film magazyn „The Guardian”, pod którym podpisuję się obiema rękami – „to obraz, w którym Tarantino spotyka braci Cohen”. Czyli wiadomo, czego można się spodziewać – będzie krwawo i nie zabraknie wisielczego humoru. Nie wszyscy bohaterowie dotrwają do końca, ale z drugiej strony jest to też film o przyjaźni, o napędzającej sile twórczej, o spełnianiu marzeń, walce i szaleństwie. W skrócie: w mieście pojawia się gang, który porywa dla okupu psy celebrytów. Wystarczy jednak natrafić na zwierzaka pewnej niewłaściwej osoby… A w tle pewien młody twórca próbuje napisać scenariusz na swój film. Bohaterami mają być złoczyńcy, a w zasadzie psychopaci. Dziwnym trafem niektóre postacie, zarysowane na papierze, zaczynają mieć odzwierciedlenie w realnym życiu. Do tego duet: Colin Farell&Sam Rockwell i będzie zabawa. Propozycja na energetyczny seans, na którym nie można się nudzić.

dobre komedie

 

Który z tych filmów wybieracie? A może macie swoje ulubione tytuły, które zawsze wprowadzają Was w pozytywny nastrój? Więcej propozycji znajdziecie na naszym blogu (np. serial „Lupin” czy „Dżentelmeni” – też by tu pasowali), a także na naszej platformie VOD oraz w pakietach telewizyjnych Orange Love. W takie wieczory jak teraz, dobre kino jest prawdziwym lekarstwem, na które nie potrzebujemy recepty.

 

 

 

Udostępnij: Co obejrzeć w weekend? Pozytywne filmy na poprawę humoru
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Tree. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Komentarze

  • komentarz
    pablo_ck 22:49 16-04-2021
    Fajna dawka filmów. „Był sobie chłopiec” dodany na Netflixie do ulubionych :)
    Odpowiedz

;

Zielony Operator

Eko-język, czyli jak zrozumieć kluczowe pojęcia (1)

Hania Jaworska-Orthwein

16 kwietnia 2021

Eko-język, czyli jak zrozumieć kluczowe pojęcia
1

Coraz częściej słyszymy informacje związane z ekologią i ochroną środowiska. Niektóre słowa i pojęcia wydają się znajome, inne brzmią abstrakcyjnie. Do tego dochodzą sformułowania, które rozumieją nieliczni. Aby było Wam łatwiej zrobiłam krótki przewodnik po definicjach, zakresach i procesach, które nas dotyczą i do których często się odnosimy.

Neutralność klimatyczna czy zerowe emisje netto (Net Zero)

Neutralność klimatyczna, zwana też węglową oznacza osiągnięcie zerowych emisji gazów cieplarnianych w danej organizacji, dla danego produktu lub wydarzenia. W zależności od ustalenia konkretnego zakresu neutralności, może być łatwiejsza lub trudniejsza do osiągnięcia. Może też obejmować tylko wybraną część emisji. Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach.

Szczególnym rodzajem neutralności klimatycznej są zerowe emisje netto. To już bardziej ambitny cel, bo dotyczy całości emisji gazów cieplarnianych. Wpływa na całą organizację, ponieważ oznacza redukcję wszystkich emisji gazów cieplarnianych, zarówno własnych jak i dostawców oraz użytkowników końcowych, czyli klientów. To trudny proces z uwagi na konieczność kontroli całego, skomplikowanego łańcucha wartości.

Podobnie jak cała Grupa Orange, Orange Polska celuje w zerowe emisje netto w 2040 (#NetZero2040). Albo innymi słowy: w pełną neutralność klimatyczną netto w zakresach 1, 2 i 3.

Ślad węglowy, czyli zakres 1, 2 i 3

No dobrze, ale czym są te zakresy? Emisje gazów cieplarnianych nazywane są śladem węglowym organizacji. Obejmują całkowitą sumę emisji gazów cieplarnianych wywołanych bezpośrednio lub pośrednio przez firmę. To emisje w całym tzw. łańcuchu wartości, które są związane z wytworzeniem kupowanych przez firmy mediów, surowców, usług (m.in. surowców głównych, materiałów pomocniczych, półproduktów), ich transportem, ale także z użytkowaniem produktów czy usług przedsiębiorstwa przez ich odbiorców.

Gazy cieplarniane brane pod uwagę w obliczeniach to dwutlenek węgla CO2, metan CH4, podtlenek azotu N2O oraz wiele innych gazów cieplarnianych. Obliczenia śladu węglowego już kilkanaście lat temu zostały ustandaryzowane, aby móc zachować spójne ramy przeprowadzania obliczeń. Najbardziej powszechnym standardem liczenia emisji gazów cieplarnianych jest tzw. Protokół GHG, który dzieli emisje na trzy zakresy.

ZAKRES 1 – własne emisje bezpośrednie, czyli pochodzące ze źródeł własnych lub kontrolowanych przez daną organizację, np. spalanie paliw w związku z użyciem kotłów grzewczych czy samochodów służbowych lub emisje z klimatyzacji.

ZAKRES 2 – własne emisje pośrednie, czyli powstające w wyniku zużywania zakupionej energii elektrycznej, cieplnej, pary technologicznej i chłodu. Fizycznie emisje GHG powstają w miejscu wytworzenia tych mediów, dlatego mówi się o nich „pośrednie”, ale traktuje się jako kontrolowane przez przedsiębiorstwo, stąd są „własne”.

ZAKRES 3 – pozostałe emisje pośrednie, czyli innych podmiotów, które można zidentyfikować w łańcuchu wartości danej organizacji, zwane też emisjami w łańcuchu wartości. Najtrudniej jest je śledzić i kontrolować, ale zazwyczaj mają największy udział we wszystkich emisjach danej organizacji. Powstają w wyniku wytworzenia surowców lub półproduktów, zagospodarowania odpadów, transportu surowców oraz produktów, podróży służbowych pracowników czy użytkowania produktów przez końcowych odbiorców.

Firmy muszą identyfikować miejsca o wysokich poziomach emisji w swoim łańcuchu dostaw, oceniać dostawców pod kątem zrównoważonego rozwoju, kontrolować poziom efektywności energetycznej, a także budować relacje z dostawcami i pracownikami, by pomóc obniżać emisje. Szukają też sposobów na wpływanie na zachowania klientów, a także dbają o koniec życia swoich produktów np. poprzez zadbanie o właściwe postępowanie z odpadami.

Monitorujemy, unikamy, redukujemy

Kluczem do osiągnięcia pełnej neutralności klimatycznej netto jest zrozumienie i ograniczenie emisji wytwarzanych przez daną organizację we wszystkich trzech zakresach. Choć unikanie i redukowanie emisji muszą pozostać głównym celem, zawsze pozostaną emisje, których nie da się wyeliminować. Powinny one podlegać neutralizacji tzn. usunięciu z atmosfery.

Dwutlenek węgla można usuwać na różne sposoby, od naturalnych jak np. odtwarzanie wieczystych i bioróżnorodnych lasów, zwiększanie absorpcji dwutlenku węgla przez glebę, po rozwiązania technologiczne – bezpośrednie wychwytywanie i przechowywanie CO2 z powietrza. Na dzisiaj nie ma jednak sprawdzających się na dużą skalę rozwiązań technologicznych.

Neutralizacja to działanie uzupełniające, niejako ostatni krok na drodze do neutralności. Nie jest to podstawowe rozwiązanie ani panaceum na problemy klimatyczne. Ziemia nie ma wystarczającej powierzchni, żeby posadzić lasy mogące pochłonąć całość nadmiarowego dwutlenku węgla, który emituje ludzkość! Nie wspominając o tym, że lasy nie rozwiązują problemu innych gazów cieplarnianych, stale wprowadzanych przez człowieka do atmosfery.

Warto pamiętać, że cele neutralności klimatycznej są formułowane dla odległych lat. To rok 2040, 2050 a czasem – choć to zdecydowanie za późno – 2060. To dlatego, że eliminacja emisji wymaga znaczących wysiłków, głębokich zmian w procesach produkcyjnych czy łańcuchach wartości. Ale nie znaczy, że nie musimy działać już teraz. Wręcz przeciwnie! Dlatego ważne jest wyznaczanie celów pośrednich, które zbliżają dany cel czy organizację do neutralności klimatycznej. W Orange osiągniemy zerowe emisje netto w 2040 roku, ale już na 2025 rok mamy konkretne, ambitne, mierzalne cele redukcyjne.

Firmy mierzą swoje emisje

Firmy zarządzające swoim wpływem na klimat i środowisko monitorują i raportują emisje gazów cieplarnianych. Przedstawiają interesariuszom (regulatorom, nadzorcom, klientom) rzetelne, szczegółowe i obiektywne dane. W raportach niefinansowych znajdziemy wiele informacji na temat minimalizowania negatywnego wpływu na środowisko. Szczególnym zagadnieniem staje się ujawnianie informacji związanych z oddziaływaniem na klimat, zgodnie z najnowszymi wytycznymi Komisji Europejskiej. To konieczne do zmniejszenia tempa postępującego globalnego ocieplenia, które wpływa także na prowadzenie biznesu.

Udostępnij: Eko-język, czyli jak zrozumieć kluczowe pojęcia
podaj nick
komentarz jest wymagany
Please prove you are human by selecting the Key. wybierz ikonę
proszę zaznaczyć zgodę

Komentarze

  • komentarz
    pablo_ck 22:50 16-04-2021
    Fajny wpis, mi osobiście wyjasnił wiele "zagadnień". Dzięki :)
    Odpowiedz

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej