Odpowiedzialny biznes

Australijska Europa

25 lipca 2011

Australijska Europa

„Aux Champs-Elysées, aux Champs-Elysées…” – nucił sobie zapewne Cadel Evans, wjeżdżając na paryskie pętle, kończące Tour de France. Po tylu latach w końcu doczekał się upragnionego sukcesu. A przecież tuż po Janie Ullrichu wszyscy chcieli go ochrzcić wiecznie drugim.

W 2008 roku, podczas pierwszego etapu Tour de Pologne w Warszawie też nuciłem sobie, ale nie „Aux Champs-Elysées…”. Musiałem jakoś zająć sobie czas, kiedy oczekiwałem na Cadela Evansa przed jego drużynowym autokarem. Wyszedł na parę chwil, aby zamienić kilka zdań. To dużo, biorąc pod uwagę, że Australijczyk jest bardzo skryty. Przyjechał do Polski po (pechowej?) przegranej w „Wielkiej Pętli” na własne życzenie z Carlosem Sastre. W końcowej klasyfikacji generalnej dzieliły ich sekundy. Ale ta przegrana go zmotywowała, a ja życzyłem mu upragnionego zwycięstwa w Tour de France.

W końcu udało się! Co ciekawe, Evans założył żółtą koszulkę dopiero po sobotniej czasówce w Grenoble. W ostatniej chwili chwycił trykot i zakładając go na grzbiet zawiózł prosto do Paryża. Walczył o nią przez całe trzy tygodnie, a już najbardziej zaciekle w Alpach. Przecież okoliczności nie były sprzyjające, bo Australijczykowi pomocą nikt nie służył. Ale może to lepiej, wszakże sukces smakuje jak dobre francuskie wino albo ten szampan popijany na wczorajszym etapie.

Oczywiście, do tego wina można troszkę nawiązać. Każdy koneser tego trunku wie, że im starsze, tym lepsze. Podobnie jak z Evansem, znaczna część uważała, może nawet jednogłośnie – Australijczyk ma swoje lata i nie jest w stanie osiągnąć sukcesu w „Wielkiej Pętli”. A tu proszę! Niespodzianka!? Nie, to nie jest przypadek. To wypracowane zwycięstwo i także mały rekord. Evans jest najstarszym kolarzem, który wygrał Tour de France po II Wojnie Światowej.

Cieszą się całe Antypody z sukcesów Evansa. Niemało dla kolarstwa już uczynił. Po zdobyciu mistrzostwa świata, dołożył zwycięstwo w największym wyścigu. Cieszy się też zapewne kierowca Formuły 1  Mark Webber (dobry przyjaciel Lance’a Armstronga), który w Niemczech po zdobyciu pole position nie zdołał wygrać na torze Nurbrugring, ale znalazł się na podium. Ot. taki australijski weekend w Europie.

Udostępnij: Australijska Europa

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej