Film

Co obejrzeć w weekend? „Baby Driver” i niezły odjazd!

27 listopada 2020

Co obejrzeć w weekend? „Baby Driver” i niezły odjazd!

Jeśli szukacie filmowej jazdy bez trzymanki i rozrywki na poziomie, ba na najwyższych obrotach, to to jest idealny film. Pełen młodzieńczego uroku i humoru, zachwycający ścieżką dźwiękową, z dużą dawką motoryzacji dla panów i z nutką romantyzmu dla pań. Zapnijcie pasy i ruszamy! Oto moja propozycja na filmowe zwieńczenie Black Week w Orange VOD.

 

Kino kocha kierowców

Przed laty serce skradł mi „Drive”. Obraz Nicolasa Refna do dziś jest w czołówce mojego prywatnego rankingu najlepszych filmów. Nostalgiczna historia pewnego bezimiennego kierowcy, który w ciągu dnia jest kaskaderem i mechanikiem samochodowym, a nocą – na usługach mafii – przemierza ulice Los Angeles. Mało mówi, dobrze wygląda, świetnie jeździ, umie się bić, no i potrafi bezinteresownie kochać czy stanąć w obronie słabszych.

Gdy kilka lat później w repertuarze polskich kin pojawił się tytuł „Baby Driver” – w mojej głowie zapaliła się żarówka. Hmm przecież to już było… Czyżby remake? Jakiś prequel? A może niefortunna zbieżność tytułów? Do tego jeszcze posypały się pochlebne recenzje, że dawno nie było tak dobrej pozycji w kinie rozrywkowym i w cyklu „heist movie”, czyli historii o napadzie. I wiecie co? Gdyby kierowca z „Drive” (zagranego przez Ryana Goslinga) miał syna to były nim Baby – bezimienny bohater filmu „Baby Driver”. Jednego i drugiego pokochacie.

filmy w orange vod

Materiały prasowe

Taką rozrywkę to ja szanuję

Kino rozrywkowe ma to do siebie, że niestety rzadko kiedy jest dobre. Jest ono trochę taką filmową kategorią obciachu. Każdy zna te produkcje, choć wie, że to nic ambitnego więc nie przyznaje się nawet, że je widział. Tak jest np. z serią „Szybkich i wściekłych”, którą ogląda się z poczuciem absurdu, nierealności i z każdą minutą można wyliczać błędy na ekranie, ale przyznam szczerze – nie ogląda się tego źle. Do tej pory z czymś takim kojarzyło mi się właśnie kino rozrywkowe czy akcji – lekkie i przyjemne, ale bez większego sensu, głębszego przekazu czy jakiś poważniejszych treści.

Nie sięgałam często po takie produkcie, a po tym jak zasnęłam w kinie na „Transformersach III” (co nie zdarzyło mi się wcześniej na żadnym filmie i do tej pory nie wiem jak to się stało) wręcz ich unikałam. Jednak „Baby Driver” Edgara Wrighta urzekł mnie. Swoją młodzieńczą niewinnością, powiewem filmowej świeżość, świetnym aktorstwem, muzyką która porywa, tempem, adrenaliną, inteligentnym humorem, kryminalną intrygą i… choć dużo wymieniać, po prostu taką fajną iskrą. Do tego stylizowany jest na dawne kino, a jednocześnie ma własny, niepowtarzalny klimat.

Call me Baby

W „Baby Driverze” historia jest prosta. Baby, bo tak go wołają – młody chłopak, sierota, świetny kierowca i meloman,  chce zerwać z kryminalną przeszłością. Zostaje jednak zwerbowany przez bossa mafii i wplątany w napad. Tylko, że zamiast idealnego planu i kokosów, wszystko zaczyna się bardzo komplikować… Sprawy nie ułatwiają gangsterzy oraz to, że na drodze do banku, w przydrożnym barze pracuje pewna piękna kelnerka.

Niby nic odkrywczego, a jednak czapki z głów jak to jest opowiedziane i zrealizowane! Każdy szczegół, wartka akcja (tak, są pościgi samochodowe i wcale nie są nudne ani za długie), klimat czy muzyka (ścieżka dźwiękowa wspaniała!). Aż nie sposób usiedzieć na kanapie. Choć momentami film może przypominać teledysk, jednak jest to wszystko zrobione tak stylowo, ze smakiem, urozmaicając całą kompozycję i bawiąc się gatunkami, że nie jest to żaden zarzut.

No i aktorzy – nasz tytułowy dzieciak, którego znakiem charakterystycznym są słuchawki w uszach, to Ansel Elgort („Gwiazd naszych wina”, „Niezgodna”). W rolę bosa mafii wcielił się Kevin Spacey („American Beauty”, „Siedem”, „House of cards”), a towarzyszy mu Jamie Fox „Django”, „Ray”, „Szefowie wrogowie”) oraz Jon Hamm („Mad Men”, „Black mirror”). Sami widzicie, jak dobrze się zapowiada. I to jest ten moment, w którym lepiej już uciąć swoją opowieść, by nie zdradzić za dużo.

baby driver w orange vod

Materiały prasowe

Bo liczą się emocje

Tak jak ostatnio pisałam Wam o „Jokerze”, tak dziś polecam coś zupełnie w innym, lżejszym stylu. I jak kolejny raz widzicie –  znów emocjonuję się filmem, ale to jest właśnie mój wyznaczniki prawdziwego, porządnego kina. Jeśli nie wzbudza w nas emocji, sentymentu, jeśli nas nie porusza, nie zmusza do dyskusji, do opowiadania o nim, to znaczy, że nie jest wart uwagi. Tu jak najbardziej jest!

Przypominam też, że w tym tygodniu, a nawet do poniedziałku – 30 listopada, mamy filmową promocję w Orange VOD, gdzie 60 filmów jest przecenionych o 50%. Chciałam spośród nich wybrać Wam propozycję na ten weekend i choć wiele jest ciekawych tytułów, to gdy zobaczyłam napis „Baby Driver” uśmiechnęłam się sama do siebie i jazda – zabrałam się za pisanie. Odjazdowy film.

 

Jak Wam się podobał? Jakie propozycje z naszej filmowej promocji Wy wybraliście do obejrzenia?

Udostępnij: Co obejrzeć w weekend? „Baby Driver” i niezły odjazd!

Film

Co obejrzeć w weekend? Szach i mat – „Gambit królowej” wygrywa

6 listopada 2020

Co obejrzeć w weekend? Szach i mat – „Gambit królowej” wygrywa

Dziś mój pierwszy wpis, w pełni filmowy, więc na wstępie powiem kilka słów o sobie, a potem zarekomenduję Wam serial, który w ostatnim czasie rozłożył mnie na łopatki – „Gambit królowej”.

Od kina wszystko się zaczyna

Dlaczego wybrałam tematykę związaną z filmami? Rozpoczynając moją pracę z Orange, a stało się to niedawno, przeglądałam różne usługi, produkty, jakie są do dyspozycji klientów i zapoznawałam się z tematem. Jako kinomaniaczka zwróciłam uwagę na bogatą ofertę Telewizji Orange. Nie piszę tego jako PR-owiec, zachwalający własny produkt, ale po prostu z przyjemnością buszowałam po kanałach i patrzyłam, jakie filmy można obejrzeć. Dostępne są różne pakiety w Orange Love, w których można korzystać m.in. z opcji filmów na VOD, z programów takich jak Canal+, z usługi Video Pass z dostępem do platformy Netflix, a i od niedawna z HBO GO. Po prostu bajka.

Jednak przy takiej ilości kanałów telewizyjnych i premier, można długo zastanawiać się nad tym co obejrzeć albo – co gorsza – przegapić filmowe perełki. Postanowiłam więc co piątek (kiedy zwykle też sama szukam co obejrzeć w weekend) przeglądać ciekawe filmy, seriale, robić recenzje, zestawienia czy rankingi. Tak, by ułatwić i uprzyjemnić Wam poruszanie się w tej dżungli kanałów domowego kina i pokazać, jak wiele fascynujących rzeczy tu znajdziecie.

Jest też jesień, zbliża się zima, nie odpuszcza nas pandemia, zamykają się kina więc te długie, chłodne wieczory spędzamy w domu. Dlatego, dla własnego bezpieczeństwa, schowajmy się pod koc z kubkiem gorącej herbaty, kawy czy co kto woli (miłośnicy klimatów hygge mogą też zapalić nastrojowe świeczki), z laptopem na kolanach, telefonem w ręku lub tradycyjnie przed telewizorem i… postawmy na filmową terapię. Śmiejmy się, wzruszajmy, zadbajmy o swoje dobre samopoczucie i zrelaksujmy się przy dobrym kinie. Aż sama się rozmarzyłam na myśl o tym. Pora więc przejść do konkretów. Co warto obejrzeć w najbliższym czasie, w ten weekend?

Może część z Was już widziała, a może komuś tylko przemknął na ekranie ten tytuł lub obił się o uszy, bo jest o nim ostatnio bardzo głośno. Chodzi o „Gambit królowej”. Zainteresowałam się nim, gdy wyświetlił mi się w czołówce najchętniej oglądanych filmów na Netflixie. Pozycja w tzw. topce nie zawsze oznacza jednak, że jest to coś naprawdę dobrego. Przeczytałam więc o nim więcej. A gdy zobaczyłam, że w amerykańskim serialu gra Marcin Dorociński, mój ulubiony polski aktor, i jego nazwisko było wymieniane w czołówce – z ciekawości wcisnęłam na pilocie magiczny przycisk „play”. I mnie zaszachowało, tzn. zaczarowało…

gambit królowej w orangeZdjęcie: materiały prasowe

Królowa i król czerni i bieli

Serial przenosi nas do Ameryki końca lat 50., do momentu, gdy do sierocińca trafia tajemnicza, rudowłosa ośmiolatka – Beth Harmon (Isla Johnston). Dziewczynka przypadkiem odkrywa, że w piwnicach budynku woźny gra w szachy. Zafascynowana nieznaną czarno-białą planszówką prosi mężczyznę, by nauczył ją zasad. Okazuje się, że sierota jest genialnym dzieckiem, które może pokonać nawet najlepszych szachistów. Jednak każde zwycięstwo ma swoją cenę… A zamiast słodkiego przyjmuje gorzki smak alkoholu i zielonych pigułek (nie mylić z niebieskimi i czerwonymi z „Matrixa”). W przypadku ostatnich lekarstw – narkotyczne halucynacje, jakie miewa bohaterka po proszkach, choć zabrzmi to kontrowersyjnie, są naprawdę pięknie zobrazowane na ekranie. A my, wciągnięci w tę mroczną rozgrywkę, obserwujemy, jak rośnie bohaterka i rozwija się jej kariera. Nastoletnią i dorosłą Harmon gra Anya Taylor-Joy („Emma”, „Split”, „Glass”). 24-letnia Amerykanka występowała już w filmach, jednak ten serial może być dla niej przełomowy. Co tu dużo mówić – jest niesamowita i rozpływają się nad nią światowe media.

gambit krolowej video passZdjęcie: materiały prasowe

W ogóle atutem „Gambit królowej” (stworzonego przez duet: Scott Frank i Allan Scott) są postaci. Nawet te drugoplanowe – każda z nich, charakterystyczna i charyzmatyczna, jest dopracowana przez aktorów i zapada w pamięć widzom. Choć nie pojawiają się tu głośne, hollywoodzkie nazwiska – występują tu artyści, tacy jak: Harry Melling (znany m.in. z postaci Dudley’a Dursley’a z kinowej wersji „Harry’ego Pottera” czy z „Czekając na barbarzyńców” – listopadowej nowości w Orange VOD), Thomas Brodie-Sangster (bohater trylogii „Więzień labiryntu”), czy Bill Camp (mający na swoim koncie występ w oscarowym „Birdmanie” i „Jokerze”).

Z zagranicznych nazwisk pojawia się w końcu i on – Marcin Dorociński. Wcielił się w rosyjskiego szach-mistrza Vasily’a Borgova (taka pisownia ze względu na anglojęzyczny przekład), najlepszego gracza na świecie. Jaką rolę odegra on w życiu Beth Harmon? Bardzo istotną, ale więcej nie zdradzę.  Mogę dodać, że gdy pojawiał się na ekranie – z klasą, swoim spokojem i poker face, poczułam dumę. Dorociński nie pierwszy raz gra w zagranicznych filmach (można go było zobaczyć m. in. w: duńskich „Małżeńskich porachunkach” czy międzynarodowych koprodukcjach „Operacja Anthropoid”, „Kobieta, która pragnęła mężczyzny” itd.). Są to coraz większe i ciekawsze projekty. Po występie w „Gambicie” śmiało mógłby zagrać czarny charakter w kolejnym filmie o Jamesie Bondzie, u boku Toma Hardy’ego, który na ten moment typowany jest na nowego agenta 007. Tak więc chociażby i dla polskich akcentów (choć innych powodów jest dużo więcej) warto obejrzeć ten serial.

Telewizja orange gambit dorocinski

Dodam jeszcze, że „Gambit królowej” powstał na podstawie książki (o tym samym tytule; z 1983 roku) Waltera Tevisa. Ekranizację zamknięto w 7 odcinkach. Jest to akurat dobra ilość do obejrzenia na weekend – na 2-3 dni. I chociaż nieraz można usłyszeć, że szachy są nudnym sportem, szczególnie do obserwowania, tutaj przekonacie się jak bardzo będzie to wciągający seans, jakże oryginalny i pięknie sfilmowany. A czym jest tytułowy „gambit”? To jedna ze strategii otwarcia nowej partii szachów, w której poświęca się własnego pionka w zamian za uzyskanie lepszej pozycji na planszy. Dlatego warto poświęcić swój czas na ten mini-serial i zyskać emocjonującą roz(g)rywkę na arcy-mistrzowskim poziomie.

Jeśli widzieliście już lub obejrzycie „Gambit królowej” – napiszcie w komentarzach, jak Wam się podobał. Jak go oceniacie?

A jeżeli nie macie jeszcze dostępu do Netflixa i chcielibyście to nadrobić – więcej szczegółów znajdziecie tutaj.

Dla tych, którzy już mają Orange VOD, i czują filmowy niedosyt – polecam też filmy za 1 zł, idealne na domowy maraton filmowy. Tym akcentem życzę Wam miłych seansów!
Szach i mat.

Udostępnij: Co obejrzeć w weekend? Szach i mat – „Gambit królowej” wygrywa

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej