Urządzenia

Samsung Galaxy Z Fold3 5G – krótki test

3 listopada 2021

Samsung Galaxy Z Fold3 5G – krótki test

W zalewie topowych smartfonów, które w dużej mierze wyglądają tak samo i umieją to samo, różniąc się zazwyczaj tylko drobnymi szczegółami, możliwość spędzenia czasu z urządzeniem wyjątkowym raduje serce testera. Po przyjrzeniu się Galaxy Z Flip3 trafił do mnie drugi „składak” od Koreańczyków. Galaxy Z Fold3 to smartf… tzn. urządzenie, które wymyka się wszelkiej kategoryzacji.

Ni pies, ni wydra…

…coś na kształt Z Fold3. Po pierwszej fazie fascynacji tym wyjątkowym sprzętem zacząłem się zastanawiać, czym on tak naprawdę jest? Z jednej strony mamy telefon o mocno nietypowych proporcjach. Dłuuuugi (25:9, 6,2 cala), wąski i pękaty (do 16 mm w najgrubszym miejscu). Masa 217g akurat mi nie przeszkadza, dzisiejsze smartfony są po prostu ciężkie i tyle. Wystarczy go jednak rozłożyć, by nie rzucające na kolana urodą kaczątko stało się 7,6-calowym łabędziem, którego przed chwilą trzymaliśmy w kieszeni!

To zdecydowana przewaga Z Fold3 w sytuacji, gdy potrzebujemy większego ekranu. Tabletu, nawet 8-calowego (nie mówiąc już o 10”) nie schowamy do kieszeni. Rozmawiając przezeń będziemy wyglądać – hmmm – niestandardowo. A przede wszystkim standardowego tabletu nie… zegniemy, gdy będziemy tego akurat potrzebować!

Samsungowski interfejs Flex to zdecydowanie cecha, która wyróżnia „łamańce” Koreańczyków. Flex to w przypadku Netflixa i Youtube po „złamaniu” – oddzielny panel do obsługi. W przypadku np. możemy na raz rozmawiać i czatować. Do wideorozmowy przez Google Duo po prostu postawimy telefon. No i mamy możliwość oglądania rolki zdjęć od razu po ich zrobieniu, bez wychodzenia z aplikacji aparatu. To cechy, których w innych urządzeniach nie spotkamy. Spytacie „po co oglądać filmy na połowie ekranu”? Choćby dla wygody, jeśli nie chcemy, by od trzymania Z Fold3 mdlała nam ręka. Poza tym przeglądając długi materiał na YT łatwiej szybko przewijać. No warto pamiętać, że ten wielki ekran ma jednak proporcje 4:3. Z jednej strony więc film rozciągnięty na cały ekran wygląda obłędnie, ale z drugiej – ucina to sporo przestrzeni po bokach.

Z racji takiego stylu testowanego urządzenia czujnik odcisków palców, mimo ekranu Amoled, znalazł się z boku obudowy. Innej możliwości nie było. Po dwóch bokach znalazły się też głośniki stereo, sygnowane – jak to u Samsunga – przez AKG. Oj dają czadu!

Aparaty na sposób Z Fold3

Właśnie, parę słów o aparatach, bowiem korzystanie z nich Z Fold3 też znacząco redefiniuje. Możemy np. robić fotki z dłuuuuuuugim czasem naświetlania, albo hyperlapse’y. Wystarczy rozłożyć telefon o 90 stopni i postawić.

Słaba kamerka do selfie? Nie ma problemu. Otwieramy telefony i używamy któregoś z trzech nominalnie tylnych 12-megapikselowych aparatów,

1: 12 MP, f/1.8, 26mm (szeroki), 1.8µm, Dual Pixel PDAF, OIS
2: 12 MP, f/2.4, 52mm (tele), 1.0µm, PDAF, OIS, zoom optyczny x2
3: 12 MP, f/2.2, 123˚, 12mm (ultraszeroki), 1.12µm

widząc wszystko na przednim ekranie. Kamerka do selfie też jest, jakby ktoś się uparł, ale na pierwszy rzut oka ciężko ją zobaczyć. Samsung bowiem (o ile dobrze pamiętam) jako pierwszym z producentów zdecydował się w finalnym produkcie umieścić kamerę pod wyświetlaczem. Jeśli oglądamy film i przyjrzymy się dokładnie, widać wyraźną „kratkę”, ale nie przeszkadza w odbiorze treści. Inna sprawa, że 4-megapikselowe „oczko” szału nie robi i w mojej opinii przyda się tylko do wspominanych wcześniej rozmów wideo.

A zwykłe zdjęcia? Widywałem lepsze fotki, nawet z aparatów Samsunga, a w sprzęcie za tak duże pieniądze spodziewałbym się też lepszego niż dwukrotne optycznego zbliżenia. Nie zrozumcie mnie źle, fajne są te foty, ale efektu „wow” się nie spodziewajcie.

Telefon, tablet, telewizor i komputer

Z Fold3 to jedno z dwóch najdroższych na rynku urządzeń i to absolutnie widać. Aluminiowe ramki, szkło Gorilla Glass Victus na obu 120-hercowych ekranach Dynamic Amoled 2X, najszybszy dostępny procesor (Snapdragon 888), wsparty 12 GB RAMu. Mnie najczęściej przydawał się, gdy jechałem metrem do biura i oglądałem na rozłożonym ekranie seriale. Albo gdy w niedzielne wieczory usypiałem w domu półtorarocznego berbecia, wsuwając pod jego łóżko duży ekran z meczem NFL.

Myślę, że gdyby moja praca wymagałaby, żeby Z Fold3 służył mi za przedłużenie komputera, bez problemu bym się do tego przyzwyczaił. W drodze korzystając ze świetnie rozwiązanego multitaskingu (nawet 3 aplikacje w oknach, intuicyjny boczny pasek menu) a w pracy/domu jako stacji Dex. Aha, byłbym zapomniał – nie ma lepszego kieszonkowego urządzenia do oglądania z rodziną zdjęć! Co ciekawe, w trybie tabletu przy korzystaniu z przeglądarki większość stron odpala się nie w trybie mobilnym, lecz komputerowym! Ku mojemu zaskoczeniu okazało się to całkiem wygodne.

Tylko ta bateria… Jeśli korzystamy z przedniego ekranu jest lepiej, ale przecież nie kupuje się Ferrari, by jeździć nim 100 metrów do piekarni po bułki (wiem, tej samej analogii używałem całkiem niedawno). Ogniwo o pojemności 4400 mAh nie jest demonem pojemności, a nazywanie ładowania 25W „superszybkim” (bezprzedowodowo 11W…) całkiem mnie rozbawiło.

Umieją w innowacje

Kto jest zatem grupą docelową dla Galaxy Z Fold3? No właśnie z tym mam problem. Mimo mnóstwa niespotykanych w smartfonach (było nie było) funkcji, odczuwam dysonans poznawczy, usiłując wyobrazić sobie ten sprzęt w kieszeni menedżera wysokiego stopnia. A abstrakcyjnie wysoka cena znacząco ogranicza kupujących z chudszym portfelem. Mimo iż trzecia wersja Z Folda jest zdecydowanie najlepsza, to pierwszy „duży łamaniec” Samsunga do którego nie można się przyczepić (fałdę na linii składania ekranu szybko przestaniecie zauważać), ja wciąż traktuję go trochę jako proof of concept. Jeśli tak, to Samsung zdecydowanie pokazał, że umie w innowacje. Mnie bardziej przekonała koncepcja Z Flipa, ale nie mam wątpliwości, że Z Fold3 też znajdzie swoich amatorów. A ja dla ułatwienia, żebyście nie musieli daleko szukać, od razu dam Wam linka do naszego sklepu (dodatkowo dostaniecie jeszcze słuchawki Galaxy Buds Pro)! A jak nie Fold, to Z Flip3 jest tutaj. On dla odmiany z Galaxy Buds2.

Udostępnij: Samsung Galaxy Z Fold3 5G – krótki test

Urządzenia

Z Flip3 5G – smartfon, który uzależnia

29 września 2021

Z Flip3 5G – smartfon, który uzależnia

Historia telefonów komórkowych zatoczyła wreszcie pełne koło. Najpierw były ogromne telefony „przenośne” rozmiaru małych walizek. Potem projektowano coraz mniejsze, aż do momentu, gdy pojawiły się pierwsze modele składane. Następnie pojawiły się smartfony, ekrany rosły do absurdalnych chwilami rozmiarów bliskich (lub nawet je przekraczających) 7 calom. Aż w końcu na rynek wróciły urządzenia, które można złożyć. Takie jak nasz dzisiejszy bohater, Galaxy Z Flip3 5G. Smartfon, który – mimo jednej istotnej wady – uzależnia.

„A ten zawias w Z Flip3 to się nie rozwali?”

Zastanawiacie się, czy przyzwyczailibyście się do składanego smartfona? Nie mogę oczywiście mówić za każdego, ale za większość z Was dałbym sobie rękę uciąć, że tak. Składanie/rozkładanie w przypadku Z Flip3 jest totalnie intuicyjne. Już następnego dnia, biorąc do ręki inny telefon, oczywiście chciałem go złożyć. Na szczęście nie przesadziłem z użytą siłą 🙂 To dlatego, że mechanizm, użyty w Z Flip3 działa wzorowo. Dwie części telefonu nie są ani za luźne, ani też nie chodzą zbyt ciasno. Bez problemu da się złożyć urządzenie, używając jednej dłoni.

Wiecie, jakie pytanie najczęściej słyszy posiadacz Z Flip3? „A to się nie wyrobi ten zawias i nie rozwali się ekran?”. Korzystałem ze składanego Samsunga dość krótko, jednak jestem w stanie uwierzyć w zapewnienia o gwarantowanych kilkuset tysiącach cykli otwarcia i zamknięcia. Miejsce, gdzie ekran się zgina, oczywiście czuć. Jednak w łapaniu Pokemonów 😉 mi nie przeszkadzało, a przy oglądaniu filmów nie zwracałem na nie uwagi. W oczy rzucało się jedynie przy korzystaniu z aplikacji/internetu, ale szybko przestało mi przeszkadzać. W końcu – składany czy nie – to wciąż Amoled, w dużej wersji aż 6,7-calowy.

To co najlepsze z „łamania”

Galaxy Z Flip3 byłby jednak zwykłym (tylko składanym) telefonem, gdyby nie fakt, iż producent do tego specyficznego modelu dostosował interfejs. Tryb Flex to zbiór udogodnień, pozwalających wyciągnąć z faktu „łamania” obudowy wszystko co najlepsze. Do tego telefonu nie będziecie potrzebować podstawek, czy statywów. Przy wideo rozmowie możecie go po prostu położyć na stole i ustawić w takiej pozycji, by rozmówca widział Was w przedniej kamerze. Galeria w wersji na Z Flip3 po zgięciu ekranu pokazuje na górnej części zdjęcie, dolną czyniąc dużym dotykowym panelem nawigacyjnym. Dodatkowe funkcjonalności zależne są od konkretnych aplikacji (coraz więcej popularniejszych z nich „dogaduje” się już z „łamańcem” Samsunga). No i zdjęcia! Fani zdjęć nocnych albo hyperlapse’ów będą mieć wielkie pole do popisu…

…przy wykorzystaniu dwóch aparatów z matrycą 12 megapikseli – szerokiego ze światłem f/1.8 i ultraszerokiego (123 stopnie) f/2.2, wzbogaconych oczkiem selfie (10 Mpix, f/2.4). Jak jest? Dobrze, nawet bardzo dobrze, ale testowałem już telefony (nawet Samsunga) z lepszymi jednostkami fotograficznymi. W dzień jest znakomicie (ale to już potrafi niemal każdy), w nocy pomaga możliwość położenia telefonu albo oprogramowanie kompensujące drgania ręki. Zabrakło mi jednak jakiegoś „wow”, jednak za plus można na pewno uznać możliwość zrobienia sobie selfie głównym aparatem! A to dzięki temu, że – w porównaniu z pierwszą edycją Z Flipa – mamy znacznie bardziej…

…funkcjonalny tylny ekran

To jest jak dla mnie absolutny – wybaczcie język „korpolski”, ale bardzo mi to słowo tutaj pasuje – gamechanger. Pierwsza edycja dysponowała wąskim paskiem. Z Flip3 ma z tyłu pełnoprawny 1,9-calowy ekran AMOLED. To w sporej części dzięki niemu telefon mimo składanej formy powinien sporo wytrzymać. Drugi ekran pozwala bowiem… rzadziej go otwierać. Nie robiłem dokładnych obliczeń, ale mam wrażenie, że podczas testów rozkładałem bryłę telefonu co najmniej dwa razy rzadziej! Większość powiadomień oglądałem na małym ekranie, tam też sprawdzałem godzinę, pogodę, budzik, czy przełączałem utwory w Spotify. Choć trzeba przyznać, że muzyki najfajniej słuchało się na nieco tylko zgiętym ekranie, gdy obiegał mnie dźwięk z dwóch świetnych, firmowanych przez AKG głośników stereo. To zresztą kolejny plus specyficznej formy Galaxy Z Flip3 – jeśli chcemy obejrzeć film, siedząc przy stole, wystarczy lekko go zgiąć i położyć na boku!

Galaxy Z Flip3 rozłożony do oglądania filmu

Minus? Ja podczas testów znalazłem jeden, o którym notabene pisali na Twitterze wszyscy testujący. Bateria 3300 mAh nie dość, że niknie w oczach to ładuje się – hmmm – nieprzesadnie szybko (15W na kablu/10W bezprzewodowo). Warto pamiętać, by – jeśli dysponujemy ładowarką indukcyjną – po prostu na wszelki wypadek po wykorzystaniu odkładać tam telefon.

Galaxy Z Flip3 5G – czy warto?

Ponieważ jednak moi synowie mówią o mnie: „Mój stary jest fanatykiem ładowarek, całe mieszkanie zawalone kablami” 😉 z tym akurat problemu nie miałem. A w zamian miałem telefon, który mogłem po prostu wsunąć do kieszeni dżinsów (183g to nie jest przesadnie dużo), pograć w cokolwiek chciałem (Snapdragon 888/8 GB RAMu) i którego nie dało się stłuc. Tzn. nie to, żeby mi upadł – wiem, jakie dokumenty podpisywałem 😉 – ale nie wyobrażam sobie, by upadek złożonego Z Flip3 uczynił mu jakąś wielką krzywdę. Tym bardziej, że plastik w kolorze oksydowanej czerni, z którego (z wyjątkiem ekranu) zbudowany jest tył nie robi wrażenia delikatnego. A do tego aktywna klapka – otwieramy, mamy połączenie; kończymy – zamykamy. Bajer!

Galaxy Z Flip3 z tapetą, udającą konsolę Nintendo

Fajny telefon. To nie są tanie rzeczy, wiem – ale od tych z pozoru drobnych, ułatwiających życie cech składanego smartfona łatwo się uzależnić. Dlatego, gdybym mógł wybrać sobie dowolny smartfon z portfolio Samsunga – byłby to Z Flip3 5G. Serio.

A gdybyście sami chcieli pójść tym tropem, znajdziecie go też w naszym sklepie, w promocji z bezprzewodowymi słuchawkami Buds 2!

Udostępnij: Z Flip3 5G – smartfon, który uzależnia

Informacje prasowe

Premierowe smartfony w supercenach i 7 nowych kanałów TV w nowej ofercie Orange

9 stycznia 2020

Premierowe smartfony w supercenach i 7 nowych kanałów TV w nowej ofercie Orange

Od 9 stycznia br. Orange wprowadza promocyjne ceny na smartfony i smartwatche. Do pakietów Orange Love klienci mogą dokupić urządzenia marki Samsung, m.in. Galaxy A40, Galaxy S10 128 GB w zestawie ze smartwatchem Watch Active, Galaxy A51 oraz smartwatche z serii Galaxy z eSIM. Oferta Love obejmuje znacznie więcej urządzeń w okazyjnych cenach, m.in. smartfon Xiaomi Redmi Note 8 Pro, laptop HP 255 G7 i telefon Orange Neva Play.

Z promocyjnej oferty mogą skorzystać także klienci podpisujący nową lub przedłużający dotychczasową umowę na wybrane Plany Mobilne. Do abonamentu mogą wybrać najnowsze smartfony Huawei – premierowy Huawei P smart Pro za 35 zł/mc w Planie Mobilnym 75 lub Huawei P smart 2019 za 29 zł/mc w Planie Mobilnym 55.

Nowości czekają na użytkowników telewizji Orange. W ofercie pojawiło się 7 nowych kanałów:

  • TVR HD – z programami poświęconymi stylowi życia i remontom domów, a także audycjami przyrodniczymi i rozrywkowymi,
  • Top Kids Jr HD – z ofertą dla najmłodszych odbiorców, m.in. wspierającą ich w nauce mówienia, śpiewu oraz tańca,
  • Top Kids HD – z kultowymi, łączącymi pokolenia serialami animowanymi z lat 80-tych i 90-tych
  • NTL HD – nadający wiadomości z regionów oraz filmy i seriale,
  • Gametoon – dla graczy i fanów rywalizacji e-sportowej,
  • NUTA TV HD – nowy kanał muzyczny, m.in. prezentujący hity muzyki pop oraz dance podbijające światowe listy przebojów,
  • Adventure HD – pierwszy polski kanał przygodowy z niebanalną ofertą programową pozwalającą zobaczyć świat oczami odkrywcy.

Discovery Life, który dotychczas był w Pakiecie Komfortowym, został przeniesiony do Pakietu Optymalnego, który teraz zawiera 109 kanałów w tym 63 w jakości HD.

Orange przygotował także specjalną ofertę dla klientów biznesowych, dla których smartfon jest niezbędnym urządzeniem wspierającym prowadzeniem firmy. W planie Dla Firm z Multipakiem XL na 24 miesiące przedsiębiorcy mogą skorzystać z atrakcyjnej oferty na zakup Huawei P30 lite – 0 zł na start i 35 zł/mc.​​​​​​​

Zainteresował Cię wpis? Jeśli chcesz otrzymywać informacje prasowe, zostaw nam swój adres e-mail
Napisz do Nas
Udostępnij: Premierowe smartfony w supercenach i 7 nowych kanałów TV w nowej ofercie Orange

Urządzenia

Samsung Note 8: wielki, śliczny i praktyczny

25 października 2017

Samsung Note 8: wielki, śliczny i praktyczny

Nie lubię rzeczy, które są modne. Jakiś taki przekorny jestem, ale to bez wątpienia był jeden z powodów, dla których nie było mi po drodze z Samsungami z serii Galaxy S. Drugim była ciężka, niczym mamut, nakładka graficzna. Od S6 zaczęło mi przechodzić. Note 8 natomiast to jeden z najlepszych telefonów, z jakich miałem przyjemność kiedykolwiek korzystać.

Precz z ramkami!

Nigdy nie potrafiłem zrozumieć marnotrawstwa miejsca i wielkich ramek w smartfonach, zza których wychylał się nieśmiało ekran. Ale to trochę tak, jak w cytacie przypisywanym Albertowi Einsteinowi:

Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić.
I wtedy pojawia się ten jeden, który nie wie,
że się nie da, i on właśnie to coś robi.

Najpierw LG ze swoim G6, a potem Samsung z S8, S8+ i właśnie Note 8 pokazały, że się da. Że można zrobić urządzenie, w którym ekran jest „przede wszystkim”, a nie „przy okazji”. Jak dla mnie, to posunięcie okazało się genialne. Starszymi Note’ami można było grać w pingponga (tylko z podkręcaniem byłoby kiepsko). Wielkie ramki sprawiały, że telefon wydawał się ogromny. W Note 8 nie mam takiego uczucia.

Samsung Galaxy Note 8 i rysik

Samsung Note 8 lepszy od tabletu

Paradoksalnie, tak jak S8 Plus wydawał mi się za wielki, tak liczący aż 6,3 cala(!) ekran najnowszego Note’a wydaje się być… normalny? Może to kwestia podejścia – Note 8 to urządzenie biznesowe, więc może powodować odczucia takie, jakbym wsiadał do Bentleya. Co z tego, że jest dużo – przede wszystkim ma być, i jest, wygodnie. Być może też dlatego, że z Plusa usiłowałem (bezskutecznie) korzystać jedną dłonią, do Note 8 podchodząc już z założenia jako do urządzenia „dwuręcznego”. Nie da się inaczej, po prostu.

Sam ekran jest bezkonkurencyjny. Nie ma się do czego przyczepić, choć bardzo chciałem: nasycenie, jasność, czernie – nic! Dodatkowo, fakt, iż mamy do czynienia z ekranem nie tylko wielkim, ale też w znanym z S8/+ formacie 18,5:9 powodował, że często nie chciało mi się sięgać po 8-calowy tablet i skróty meczów NFL, czy odcinki seriali, oglądałem na telefonie.

Samsung Galaxy Note 8

Smartfon przed duże Smart

Tego wszystkiego w mniejszej lub większej skali się spodziewałem, ale przynajmniej jednej rzeczy nie. Co prawda z takim wykorzystaniem możliwości ekosystemu Google kiedyś już się spotkałem, ale raz i nie wspomnę w jakim telefonie. Przyszedł do mnie SMS, w skrzynce widzę, że numer jest nieznany, nie mam go w kontaktach. Tymczasem okazało się, że to nie jest żaden problem – wchodząc w treść na dole zobaczyłem… imię i nazwisko nadawcy. Podobnie dzieje się, gdy dzwonimy lub odbieramy rozmowę z nieznanego numeru. Pojawia się wtedy ikonka „smart” i nazwa instytucji/rozmówcy wraz z informacją, czy numer jest znany z telefonów „spamowych”. Żadna magia – stawiam na dostęp do API Google i wyszukiwanie skojarzenia numeru z nazwiskiem, czy bazą zgłoszeń spamowych. Wciąż nie mogę się zdecydować, czy to bardziej creepy, czy pomocne.

Robi ładne zdjęcia, ale ja fotografem jestem przez małe f, więc nie spodziewajcie się zbyt dużo. Rozmywa tło, bardzo dobrze radzi sobie po ciemku i ma fajnego prawdziwego, nie cyfrowego, zooma. Co prawda skokowego, między x1 i x2, ale zawsze to coś, gdy nie musimy biegać z wyciągniętym przed siebie telefonem.

Rysika używałem przede wszystkim do robienia szybkich screenshotów (wycinając od razu to, co chcę), a czasami z przekory pisałem nim SMSy. I byłem w szoku, bo choć bazgrzę jak kura pazurem, Note’owy OCR jest świetny, musiałem się poprawiać 1-2 razy na 100 prób. No i ekran krawędziowy, wielbię od początku, gdy tylko się pojawił! Ten element tak jak rysik, ma fanów i hejt… tzn. ludzi, którzy uznają go za zbędny. Mnie w każdym „nie -Galaxy” go brakuje

Galaxy Note 8, czyli PC od Samsunga

Biznesmen, który wybierze Note 8, nie będzie żałował tej decyzji. Telefon działa idealnie, bez przycięć, niezależnie od tego, ile i czego otworzymy (najszybszy Exynos i 6 GB RAMu robią swoje). Biurowa magia zaczyna się natomiast, gdy włożymy go w stację dokującą DeX. Otwieramy mały, okrągły „statek kosmiczny”, podłączamy HDMI, dopinamy LANa, mysz i klawiaturę i ze smartfona robi się komputer. Z ekranem tak wielkim, jak nasz domowy (albo hotelowy) telewizor i mnóstwem możliwości w środowisku „niby-PC”. Ten zestaw to najlepszy przykład na to, że era post-PC to nie jest marketingowy bełkot. 30 sekund podłączania i mamy urządzenie klasy (i wydajności!) dobrego peceta. Z prezentacjami, XLSami, dokumentami tekstowymi, przeglądarką, itd. Nie mam problemu w wyobrażeniu sobie ludzi, dla których Note 8 z DeXem oznacza brak konieczności wożenia do domu ciężkiego laptopa.

Kiedyś nie lubiłem zbyt wielkich telefonów i nie przepadałem za Samsungami. Pora zmienić zdanie, bo Samsung Note 8 to smartfon bliski urządzeniu kompletnemu. Drogi? To pojęcie względne, mając odpowiednie pieniądze i alternatywę w postaci iPhone X nawet nie spojrzałbym się w stronę urządzenia z jabłkiem, które w mojej opinii potrafi zdecydowanie mniej. A czemu bliski? Bo o ile czytnik tęczówek działa bardzo dobrze, nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego po wpadce z S8 nowy Note wciąż ma czytnik odcisków palców w najgorszym możliwym miejscu.

P.S. widzieliście już ten film? Nie wiem czy wiecie, ale na blogu trwa konkurs, w którym można wygrać właśnie Note 8.

Udostępnij: Samsung Note 8: wielki, śliczny i praktyczny

Urządzenia

Testujemy Samsunga S8 Plus

18 kwietnia 2017

Testujemy Samsunga S8 Plus

Michał Rosiak

Nowy Samsung to jeden z telefonów, których autentycznie nie mogłem się doczekać. Pierwsze przecieki, publikowane w sieci, pokazujące telefon z mikroskopijnymi ramkami na górze i na dole zaostrzyły – jak było widać w komentarzach na Twitterze i różnych witrynach – nie tylko mój apetyt.

A jak wypadło zderzenie oczekiwań z rzeczywistością? Szczegóły możecie zobaczyć na filmie, ale – TL;DR – ja się nie zawiodłem. Mam rzecz jasna kilka uwag, myślę, że nawet inżynierowie Samsunga doszli po premierze do wniosku, że kilka rzeczy można by zrobić lepiej. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że wprowadzą te uwagi w życie przy S9. Trochę Wam zaspoileruję końcówkę materiału 😉 – w mojej opinii Samsung nieco ryzykując wypuszczeniem na rynek modelu tak kompletnie innego niż dotychczasowego tym razem ustawił Apple w pozycji goniącego. Wizerunkowy screw up przy okazji Note 7 w mojej opinii został ostatecznie zamieciony. S8 (tak, wiem, że testowałem Plusa) to naprawdę świetny telefon.

PS: Właśnie zobaczyłem, że to moje… pięćdziesiąte wideo dla Orange! Jestem w lekkim szoku. Jakbyś ktoś śmiertelnie się nudził 😉 i miał ochotę obejrzeć wszystkie, znajdziecie je tutaj.

Udostępnij: Testujemy Samsunga S8 Plus

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej