Odpowiedzialny biznes

Dwa mecze jednocześnie

8 lipca 2013

Dwa mecze jednocześnie

Z reguły to Bartek przeszkadza swoim sąsiadom i niemal wchodzi do telewizora, oglądając transmisje wydarzeń sportowych. Tym razem to mnie przypadło w udziale emitowanie wrzasków i wlepianie się w ekran z odległości kilku centymetrów. A właściwie – w dwa ekrany.

Wybór był zbyt trudny. Postawiłem laptop na krześle, obok telewizora. Na jednym ekranie Jerzy Janowicz szedł gem w gem z Murrayem, na drugim polscy siatkarze – set w set z Amerykanami. Zostawiłem włączony głos obu transmisji, tylko podgłaśniając nieznacznie w kluczowych momentach. Bez znaczenia, że komentarz meczu tenisa był po włosku. Oba wydarzenia za nic nie chciały sobie nawzajem ustąpić dramaturgią.

Znacie to uczucie – ściskacie za kogoś kciuki, już widzicie piłkę w polu, rywal już do niej nie dopadnie, ale nagle wyłania się znikąd, return, punktuje. Po takim zagraniu jest zawsze kilka sekund na jęk zawodu, na wydech powietrza, na spuszczenie wzroku i złapanie się za głowę. Ale nie tym razem! Po każdym okrzyku wściekłej radości i każdym westchnieniu, natychmiast wzrok przenosił się kilka centymetrów w bok, by znowu doprowadzić organizm do wrzenia. Janowicz! Jarosz! Janowicz! Kurek! Ach, ten przeklęty Murray! Ten nieznośny Clark! W ciągu 5 sekund potrafiłem patrzeć na piłkę serwowaną przez Janowicza, przenosiłem wzrok, by zobaczyć blok Polaków, by jeszcze zerknąć na return Murraya i sprawdzić, czy po bloku piłka spadła w pole Amerykanów.

Był moment, w którym Janowicz prowadził wysoko, a siatkarze byli miażdżeni przez Amerykanów, przegrywając seta do 13. Kto mógł wówczas przypuszczać, że losy tych rywalizacji się odwrócą? Po zagraniu Murraya piłka trafiła w taśmę, ale spadła po stronie Janowicza. Jak Polak sam później przyznał w wywiadzie, to był moment przełomowy, po którym rywal dostał skrzydeł. Siatkarze obronili kilka piłek meczowych, wygrali 30:28 i doprowadzili do tie-breaku. Murraya mogła zdekoncentrować przerwa na zasunięcie dachu i włączenie świateł, czego zresztą Janowicz się domagał, ale nic z tego.

Polak uległ Murrayowi, awansował za to w światowym rankingu na 17 miejsce. Polscy siatkarze wyszarpali zaś wygraną z USA, by dwa dni później pokonać ich już za 3 pkt i zachować szanse na wyjście z grupy. Podwójna transmisja okazała się więc tylko w połowie szczęśliwa, ale już po fakcie wiem, że nie mógłbym sobie darować, gdybym przegapił choć jedną piłkę – obojętnie, czy tę większą, czy mniejszą. A Wy, który mecz wybraliście? Zdarza się Wam oglądać dwa mecze jednocześnie?

Udostępnij: Dwa mecze jednocześnie

Odpowiedzialny biznes

Polski szampan i truskawki

3 lipca 2013

Polski szampan i truskawki

Zobaczyć Polaka na korcie centralnym takich turniejów jak: Australian Open, French Open czy US Open to było marzenie sportowe z najwyższej półki. Dziś, na korcie centralnym w Londynie zagrało dwóch Polaków. Jeden z nich awansował do półfinału i to nie są moje wymysły.

Bez dwóch zdań, na zielonej trawie odbywa się polski turniej. W półfinale jest wcześniej wspomniany Janowicz i jest też Agnieszka Radwańska, która lepiej zna alejki i korty przy ulicy Church Road. Pojawiają się realne szanse na finał i to nie są moje wymysły.

Czym jest w Polsce tenis? Wymysłem grupy ludzi, którzy są pasjonatami. Kochają tę dyscyplinę. Nie możemy mówić o żadnych tenisowych szkołach, o szkoleniach przeczytamy więcej z Internetu. Niemniej, nie pamiętam już wydania (z dnia: 3 lipca) Przeglądu Sportowego (wyłączając igrzyska olimpijskie), który pierwsze strony poświęciłby innej dyscyplinie niż piłka nożna. To również nie jest mój wymysł.

67294b4a96ae2ccea772fe58083f7c5b6e9

Niech w te najbliższe dni, Wzgórze Hennmana (trawiasty obszar obok kortu centralnego) zapełni się angielską polonią. Isia zagra z Sabine Lisicki. W drabince nie ma już „największego niebezpieczeństwa” – Sereny Williams. Jerzyk powalczy z faworytem gospodarzy. W każdym razie Andy Murray jest w zasięgu Polaka. Przygotujmy szampana wraz z truskawkami . I to jest już mój wymysł.

Udostępnij: Polski szampan i truskawki

Odpowiedzialny biznes

Skromny i wielki Janowicz!

4 listopada 2012

Skromny i wielki Janowicz!

Z reguły to Bartek przeszkadza swoim sąsiadom i niemal wchodzi do telewizora, oglądając transmisje wydarzeń sportowych. Tym razem to mnie przypadło w udziale emitowanie wrzasków i wlepianie się w ekran z odległości kilku centymetrów. A właściwie – w dwa ekrany.

Wybór był zbyt trudny. Postawiłem laptop na krześle, obok telewizora. Na jednym ekranie Jerzy Janowicz szedł gem w gem z Murrayem, na drugim polscy siatkarze – set w set z Amerykanami. Zostawiłem włączony głos obu transmisji, tylko podgłaśniając nieznacznie w kluczowych momentach. Bez znaczenia, że komentarz meczu tenisa był po włosku. Oba wydarzenia za nic nie chciały sobie nawzajem ustąpić dramaturgią.

Znacie to uczucie – ściskacie za kogoś kciuki, już widzicie piłkę w polu, rywal już do niej nie dopadnie, ale nagle wyłania się znikąd, return, punktuje. Po takim zagraniu jest zawsze kilka sekund na jęk zawodu, na wydech powietrza, na spuszczenie wzroku i złapanie się za głowę. Ale nie tym razem! Po każdym okrzyku wściekłej radości i każdym westchnieniu, natychmiast wzrok przenosił się kilka centymetrów w bok, by znowu doprowadzić organizm do wrzenia. Janowicz! Jarosz! Janowicz! Kurek! Ach, ten przeklęty Murray! Ten nieznośny Clark! W ciągu 5 sekund potrafiłem patrzeć na piłkę serwowaną przez Janowicza, przenosiłem wzrok, by zobaczyć blok Polaków, by jeszcze zerknąć na return Murraya i sprawdzić, czy po bloku piłka spadła w pole Amerykanów.

Był moment, w którym Janowicz prowadził wysoko, a siatkarze byli miażdżeni przez Amerykanów, przegrywając seta do 13. Kto mógł wówczas przypuszczać, że losy tych rywalizacji się odwrócą? Po zagraniu Murraya piłka trafiła w taśmę, ale spadła po stronie Janowicza. Jak Polak sam później przyznał w wywiadzie, to był moment przełomowy, po którym rywal dostał skrzydeł. Siatkarze obronili kilka piłek meczowych, wygrali 30:28 i doprowadzili do tie-breaku. Murraya mogła zdekoncentrować przerwa na zasunięcie dachu i włączenie świateł, czego zresztą Janowicz się domagał, ale nic z tego.

Polak uległ Murrayowi, awansował za to w światowym rankingu na 17 miejsce. Polscy siatkarze wyszarpali zaś wygraną z USA, by dwa dni później pokonać ich już za 3 pkt i zachować szanse na wyjście z grupy. Podwójna transmisja okazała się więc tylko w połowie szczęśliwa, ale już po fakcie wiem, że nie mógłbym sobie darować, gdybym przegapił choć jedną piłkę – obojętnie, czy tę większą, czy mniejszą. A Wy, który mecz wybraliście? Zdarza się Wam oglądać dwa mecze jednocześnie?

Udostępnij: Skromny i wielki Janowicz!

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej