Innowacje

Geniusz, który pasł świnie

24 lutego 2010

Geniusz, który pasł świnie

W niedzielę media doniosły o śmierci Jacka Karpińskiego. Ze wstydem przyznam, że początkowo to nazwisko nic mi nie powiedziało. Pogmerałem więc trochę w sieci i zawstydziłem się swoją niewiedzą jeszcze bardziej. Pamiętacie komputery z początku lat 80-tych: C64, ATARI ST, a nieco później Amigę? Szaleństwo programów „wgrywanych” z magnetofonu i dyskietek wielkości talerza do zupy, cenę płaconą za przyjemność posiadania w domu komputera, który zajmował całe biurko, ale nie całą szafę?

Okazuje się, że jeden z pierwszych na świecie minikomputerów zaprojektował w latach 1969-1973 zespół dowodzony właśnie przez Karpińskiego. Urządzenie nazywało się K-202 i było wynalazkiem zdecydowanie wyprzedzającym swoje czasy. 16-bitowy komputer (tyle miała Amiga 1000) pracował z szybkością miliona operacji na sekundę (czyli szybciej, niż pierwsze Commodore, ATARI, czy IBM PC 10 lat później), umożliwiał wielozadaniowość, wielodostępność i wieloprocesorowość, a do tego mieścił się w walizce – produkowane wówczas Odry zajmowały spore szafy. Na dodatek był dziesięć razy tańszy w produkcji, niż te ostatnie.

k202.png

Czemu więc Karpiński, zamiast zostać polskim Gatesem, zmarł we Wrocławiu bez rozgłosu, znany jedynie wąskiej garstce specjalistów? Przeważyły głupota i ambicje – speckomisja, która w 1969 roku miała dopuścić K-202 do produkcji, urzędowo orzekła, że nie da się zbudować takiego komputera, bo… gdyby zbudowanie takiej maszyny było możliwe, to Amerykanie już dawno by to zrobili. Na łagodzenie relacji nie wpłynął też chyba charakter Karpińskiego, który jednemu z wysoko postawionych członków PZPR miał powiedzieć, że jego wiedza wystarczyłaby co najwyżej do budowy nocników. Po pierwszej odmowie wsparcia prac nad urządzeniem Karpiński podjął walkę z systemem, znajdując nawet wsparcie Brytyjczyków, ale ostatecznie na niewiele się to zdało. Wyprodukowano zaledwie 30 sztuk K-202, a 200 kolejnych, czekających już na taśmach, zniszczono. Odsunięty od prac konstruktor zajął się na długie lata hodowlą świń i drobiu. Reporterowi Polskiej Kroniki Filmowej powiedział zaś w latach 80-tych, że woli prawdziwe świnie, od tych ludzkich.

Jeśli kogoś interesuje historia genialnego wynalazcy, może przeczytać wywiad z Jackiem Karpińskim, zamieszczony w piśmie „CRN” w 2007 roku. A ja zastanawiam się, czy gdyby talent Karpińskiego był odpowiednio doceniony i wsparty, mielibyśmy dziś w Polsce europejską Dolinę Krzemową? Pewnie nie, bo ramy „demoluda” i tak by na to nie pozwoliły. Jednak bardziej bolesne jest pytanie, ile jeszcze takich talentów przepadło…

Udostępnij: Geniusz, który pasł świnie

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej