Odpowiedzialny biznes

Wunderteam i kamikadze

5 września 2011

Wunderteam i kamikadze

Dwa lata temu wszystko było inaczej. Lekkoatletyczne MŚ były za miedzą, transmisje o normalnej porze, więc można było się cieszyć królową sportu na codzień (ale może i dobrze, że większość transmisji z Korei było podczas godzin roboczych, bo nie było na co patrzeć z punktu widzenia kibica białoczerwonych). Wtedy nieco na wyrost zdobyliśmy osiem medali (piąte miejsce w generalnej klasyfikacji medalowej !!!), przez co Berlin stał się dla nas najwięszym lekkoatletycznym sukcesem w historii. Włodarczyk, Małachowski, Majewski, Rogowska, Chudzik, Bednarek i inni – wówczas stworzyli prawdziwy Wunderteam.

Były wówczas gratulacje, przemowy, wizyty u polityków i odznaczenia państwowe. „Sukces sportowy podnosi prestiż państwa” ktoś mądrze zauważył.

Dziś ten prestiż jest na poziomie Bostwany czy Grenady, choć z drugiej strony Brazylii i Japonii, które tak jak Polska wracają z Daegu z jednym tylko ale złotym medalem i nie ukrywajmy, na więcej z tą formą nie było żadnych szans. Większość z bohaterów Berlina, z wyjątkiem Włodarczyk poniosła spektakularne klęski. Czas chyba na głębęki oddech i dłuższą chwilę zadumy. Za 11 miesięcy czekają nas Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Za chwile czekają nas kwalifikacje i walko o minima olimpijskie, które wykrystalizują nam kadrę na to najważniejsze wydarzenie. Dziś słyszę głosy, że trzeba obciąć pieniądze, że będzie po premiach, etc. Ja raczej myślę, że musimy zainwestować, tylko madrze, bo dziś przygotowania dla najlepszych kosztują, a gwarancji sukcesu nie ma żadnych. Dwa lata temu nazywano nas polskim wunderteamem, dziś osiągneliśmy sukces jak pilot kamikadze podczas próbnego lotu, czy za rok skolonizujemy Anglię?

Dla mnie minione mistrzostwa to jeszcze jedna refleksja (oprócz pytania, czy gdyby był dawny przepis u drugim falstarcie to czy wygrałby Usain Bolt). Ta reflekcja to w sumie klęska Chin, które zza miedzy wracają z czterema medalami w tym jednym złotym pokazuje, że póki co królowa sportu opiera dominacji „prefabrykatów”, przypominających w produkcji sportowców z byłego NRD. To chyba jedyna dobra wiadomość.

Udostępnij: Wunderteam i kamikadze

Odpowiedzialny biznes

Złoty poniedziałek i czarny wtorek

31 sierpnia 2011

Złoty poniedziałek i czarny wtorek

Czekamy na sukces i medale! Czy dziś będzie grad medali? Wczoraj złoto, a dziś …?  To próbka tytułów z wczorajszego dnia. Każdy „szanujący się” portal internetowy nadymał bańkę oczekiwań do jak największych rozmiarów, no i … bańka pękła. Podczas lekkoatletycznych MŚ w koreańskim Daegu miały być wczoraj co najmniej dwa medale, może trzy, niektórzy nawet mówili o sześciu – nie wiem skąd takie spekulacje. A wyszło …

Po złotym medalu Pawła Wojciechowskiego w tyczce, gdzie już media donoszą o polskim Siergieju Bubce (to tak jakby po golu Patryka Maleckiego przeciwko Apoelowi, ktoś mówił o nim polski Messi), czekaliśmy przede wszystkim na medal i to nalepiej zloty Annny Rogowskiej, która razem z Moniką Pyrek miały brylować, ale marzenia skończyły się wczoraj bardzo szybko na ostatnim finałowym 10 miejscu. Tylko oczko wyżej był  Piotr Małachowski, srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Pekinie. Nie wyszło Kszczotowi, Lewandowskiemu, Tymińskiej.

Polski dzień w Korei okazała się podobny do innego polskiego dnia w tym kraju w 2002 roku, kiedy dumni bialoczerwoni dostali srogie i niespodziewane w kraju nad Wisłą lanie od żółtych braci mniejszych.

Dla mnie wniosek z wczorajszego dnia jeden. Więcej pokory, mniej pękających balonów, bo rozczarownie później większe.

Udostępnij: Złoty poniedziałek i czarny wtorek

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej