Na ten telefon – wybaczcie kolokowializm – jarałem się, jak Rzym za Nerona. Już jakiś czas wcześniej, hmmm, powiedzmy, że dochodziły do mnie plotki ;), że aparat fotograficzny nowego Huaweia wyrwie z butów. Gdy więc już ze śliną cieknącą z kącika ust niczym wygłodniały wilczur dorwałem wreszcie P30 Pro, odpaliłem aparat i…
Wow. Testuję telefony od lat i ciężko mnie czymś zaskoczyć. Ale żeby telefon zrobił takie zdjęcie, bez statywu? Zatkało mnie.
Nie oszukujmy się – w ostatnim czasie flagowe smartfony wydają się być bliźniaczo podobne do siebie. O ile Huaweia P30 Pro, można do złudzenia z wyglądu pomylić z edycją ubiegłoroczną, o tyle „w środku” to coś zupełnie innego. Jak dla mnie – mega innowacyjnego. A zanim zobaczycie poniższy film, zastanówcie się, czy nie mielibyście ochoty mieć takiego samego telefonu? Nie musicie go nawet kupować 🙂 – zajrzyjcie na wpis konkursowy, uruchomcie kreatywność i cieszcie się zwycięstwem. Warto spróbować 🙂