W dzisiejszych czasach jazda rowerem dla samej jazdy jest passe – trochę tak jak pójście na siłownię bez odpowiedniego statusu na Facebooku, czy też bieganie/pedałowanie bez udokumentowania trasy na Endomondo. Jest w tym trochę zamierzonej ironii, ale pierwszy kamieniem nie rzucę – moje wyczyny też wszystkie są na Endo :), acz udostępniam je tylko znajomym (gdyby były publiczne, jak na dłoni byłoby widoczne, gdzie pracuję i gdzie mieszkam – taki lekki bezpieczniacki wtręt).
A ten przydługi wstęp był tylko po to, by zaprosić Was do obejrzenia krótkiego testu kilku przydatnych rowerzyście gadżetów. Ciekaw jestem przede wszystkim jak zapatrujecie się na ten ostatni – ja już nie ruszam się bez niego na żadną rowerową wycieczkę po mieście.