Odpowiedzialny biznes

Zabieram zabawki do innej piaskownicy

23 września 2013

Zabieram zabawki do innej piaskownicy

Kiedyś poszkodowane w zabawie dziecko mówiło, że zabiera zabawki i idzie do innej piaskownicy.  Teraz klub żużlowy Unibax Toruń też się obraził, że jego mecz nie został przełożony i zabrał swoje zabawki z zielonogórskiej „piaskownicy”. I tak jak dziecko pewnie sie przeniesie do innej piaskownicy, z tym, że będzie to pierwszo- lub drugoligowa „piaskownica”, a zamiast na lizaka od taty, dostanie pewnie z parę milionów kary od sposnorów, telewizji i Polskiego Związku Motorowego

Tomasz Gollob odniósł groźną kontuzję podczas Grand Prix w Sztokholmie. Nie mógł więc wystąpić podczas spotkania i to nie byle jakiego po o mistrzostwo kraju, w Zielonej Górze, gdzie miejscowy Falubaz podejmował Unibax z Torunia (klub Tomka). A skoro nie mógł to władze Unibaxu podęły bezprecedensową decyzję, że ich zawodnicy nie wyjadą na tor (mimo, że tajemnicą poliszynela jest, że sami zawodnicy mimo, że osłabieni chcieli jechać). W ten sposób Unibax stracił nie tylko złoty medal (walkower) i z pewnoscią sporo pieniędzy od telewizji, sponsorów, ale także szacunek zarówno swoich, jak i wszystkich kibiców żużla, a pewnie również szacunek nawet swoich zawodników, którzy chcieli jechać w Zielonej Górze.

Teraz Unibax czekają kary finansowe niemal z każdej strony, a być może też degradacja, lub inne kary sportowe. Sytuacja bez precedensu, a więc też środki, jakie zostaną podjęte też mogą nie mieć w Ekstralidze precedensu. Raczej nikt władz klubu z Torunia żałować nie będzie. Szkoda jedynie zawodników i kibiców, którzy tłumnie zjechali na mecz do Zielonej Góry.

Udostępnij: Zabieram zabawki do innej piaskownicy

Odpowiedzialny biznes

Orkiestra pod batutą Golloba

8 października 2012

Orkiestra pod batutą Golloba

Chris Holder żużlowym mistrzem świata. Australia, sportowo zawsze kojarzyła mi się z surfingiem czy też z windsurfingiem. W styczniu z tenisem, w marcu z Grand Prix Formuły 1, ale z żużlem?

Poza sportem, słowo „Australia” kojarzy mi się z Sydney Opera House. Nasz wielki żużlowy kompozytor, Tomasz Gollob, poza „pudłem”. Najgorsze miejsce dla sportowca. Ale Pan Tomasz i tak jest ikoną żużla. To żużlowy Michael Schumacher! Ba, to żużlowy Moniuszko! Od 1995 na torach indywidualnych mistrzostw świata. Niejeden rzuciłby to wszystko w diabły jak w „Diabłach z Loudun” Krzysztofa Pendereckiego. Ale nie Pan Tomasz, który codziennie i nieustannie wsłuchuje się warkot silnika. Basy muszą być odpowiednie, wysokie dźwięki na poziomie. Nic nie może fałszować. Pan Tomasz przez tyle lat to słyszy. Dobieranie śrubek, nakrętek, zębatek, łańcuchów jest jak strojenie skrzypiec, wiolonczel, kontrabasów przed każdym wielkim występem. I tony kartek, spisanych pomiarów, ocen nawierzchni. To nuty, rzecz, która prowadzi do sukcesu. Wszystko to oczywiście pod batutą jego wielkich umiejętności.

Nawet przez chwilę nie chce przestać. Chce dalej komponować swoje sukcesy dla publiczności. Nie szkoda mu słuchu, który może stracić niczym Jan Sebastian Bach w wieku 50 lat. Pragnie dalej zapisywać sterty kartek w notatniku i na pięciolinii telemetrii. W przerwie żużlowej spróbuje przy innej publiczności. Przy tej motocrossowej. I wcale się jej nie obawia. Akustyka sprzętu trochę inna, ale Pan Tomasz jest osłuchany.

Udostępnij: Orkiestra pod batutą Golloba

Odpowiedzialny biznes

Mistrz i „mistrz”

27 września 2010

Mistrz i „mistrz”

Kibice w weekend powinni żałować tylko jednego…, że w Polsce była piękna pogoda. Bo ten weekend można było spędzić przed telewizorem, ale w halach czy na stadionach. W sporcie działo się naprawde dużo i co ważniejsze dużo dobrego. Zanim przystąpimy do najważniejszego dania przypomnijmy:

– mecz siatkarski Polska-Niemcy  – wygrana w tie-breaku i w grupie F mistrzostw świata jesteśmy na pierwszym miejscu. Z Niemcami można więc wygrywać, oczywiście z wyjątkiem piłki nożnej.

– Kubica choć w stawce daleko to jednak wg. portalu planet-f1.com jego wczorajsza pogoń została uznana za najlepszą akcją wyprzedzania Grand Prix Singapuru. Miał pecha, ale kolejny raz się pokazał.

– Wreszście Marcin Dołęga zdobył mistrzostwo świata w podnoszeniu ciężarów w kategorii 105 kg. Co nie mniej ważne obronił tytuł i dalej w swojej kategorii pozostaje numerem 1.

– O Diablo Włodarczyku też można wspomnieć, choć jego przeciwnik przedstawiony przez komentatora „wychowany w slumsach, mieszka u kolegi, jeździ 10-letnią Kią i nie ma pieniędzy na sparingpartnera” nie brzmi poważnie jak na pretendenta do tytułu mistrza świata

No i wreszcie Tomasz Gollob czekał na to 22 lata, a Polska 37 lat. I wreszcie mamy mistrza świata w speedwayu. Jak sam mówił miał już chwile zwątpienia, zastanawiał się nad wycofaniem z wyścigów. W końcu jednak zrealizował swoje największe marzenie, o którym mówił od wielu lat, a którego był bardzo blisko już co najmniej dwa razy. W żużlu to człowiek instytucja, jeden z największych idolów sportowych w Polsce ostatnich nastu lat. To też lokomotywa tego sportu w Polsce, bez którego trudno będzie podtrzymać tak olbrzymie zainteresowanie tym sportem. Na szczęście Tomek ścigający się na torze od 1988 roku na razie, jak mówi, nie kończy kariery. Życie zaczyna się po czterdziestce, a w tą Gollob wkracza jako indywidualny mistrz świata na żuzlu.

I nie byłbym sobą jakbym nie napisał nic o piłce nożnej. Pisałem przed chwilą o mistrzu, a teraz będzie „mistrzu”. Lech Poznań po remisie w Turynie wrócił do szarzyzny ligowej i grając bez charakteru, za to z przewagą zawodnika przegrał z ambitną, choć często nieporadną Legią. Nie ma co pisać o poziomie sportowym bo na Łazienkowskiej daleko było do Europy. Co więc zobaczyliśmy w piątek.

– Doping- pierwsze pietnaście minut, żyleta , a więc cały stadion nie dopingował. Poszło o nie wpuszczenie dwóch ludzi z zakazami stadionowymi (ciekawe czy kiedyś konflikt kibice-klub ostatecznie się zakończy). I w te piętnaście minut Legia w ogóle nie grała, straciła bramkę, a mogła trzy. Później ten doping to był nie dwunasty, ale jedenasty, dwunasty, trzytnasty i czternasty zawodnik Legii.

– Głupota – Przyjęła oblicze Mecieja Rybusa. Gość, który ma żółta kartę, biegnie chwilę później przez pół boiska, bezsensownie fauluje i dostaje czerwoną kartkę. To chyba najszczęśliwszy człowiek po meczu. W przypadku innego wyniku chyba długo nie mógłby pokazać się ani trenerowi, ani kibicom.

– Charakter –  Legii w poprzednich meczach właśnie tego brakowało. Teraz w 10 pokazali charakter, który zaskoczył piłkarzy Lecha i ten charakter pokazał, że nawet mając przeciętnych zawodników, nawet gdy gra się nie klei, gdy się przegrywa, a przeciwnik jest obiektywnie lepszy, ma lepszych zawodników w piłce nożnej można wygrać każdy mecz. I tego życzę kadrze Smudy, bo gwiazd do 2012 roku nie znajdziemy. Charakterem możemy jednak wygrać.

Udostępnij: Mistrz i „mistrz”

Odpowiedzialny biznes

Śmigłowce na dachu TP i mistrz Gollob

26 września 2010

Śmigłowce na dachu TP i mistrz Gollob

Nadrabiając prasowe zaległości właśnie przeczytałem o kolejnych przymiarkach do lądowania śmigłowców na dachu biurowca, który wynajmujemy. Chodzi o powietrzne karetki, czyli jak najbardziej zbożny cel. Lądowisko od zawsze budziło zainteresowanie mediów. W przeszłości wiele razy czytałem tabloidalne newsy, kto z VIP-ów nie miał na nim lądować i dlaczego? Albo, że TP kupi własny śmigłowiec. Nie wszyscy wiedzą, że uruchomienie lotniska na dachu nie jest prostym ćwiczeniem. Trzeba spełnić wiele wymagań i przejść rygorystyczne procedury, by dostać pozwolenie na eksploatację. Do tego należy dodać koszty funkcjonowania przez 24h na dobę (technika,obsługa) i pewne, jak w banku protesty okolicznych mieszkańców. Dlatego nigdy nie mieliśmy planów, aby je użytkować. Za to zachwyceni byli filmowcy i twórcy reklam obficie korzystający z widoku. Teraz lądowisko to nie nasza sprawa, bo sprzedaliśmy biurowiec i życzę powodzenia nowym właścicielom w jego uruchamianiu. Ciekawi mnie tylko, czy doczekam się pierwszego lądowania zanim wyprowadzimy się do Miasteczka TP. Jako wielki fan żużla doczekałem się natomiast wielkiego sukcesu Tomasza Golloba, który wczoraj został mistrzem świata. Koledzy z bloga sportowego, pewnie o tym napiszą, więc nie będę ich wyręczał. Za dwa tygodnie w Bydgoszczy podczas ostatniego w tym roku GP wielkie święto, którego już nie mogę się doczekać.

Udostępnij: Śmigłowce na dachu TP i mistrz Gollob

Odpowiedzialny biznes

Latający cyrk Tomasza Golloba

20 czerwca 2010

Latający cyrk Tomasza Golloba

Nie jestem tak dużym fanem żuzla, jak piłki nożnej, ale kilka razy na Grand Prix byłem. I powiem szczerze, że to taki „nudny” sport, gdzie jeździ kupa facetów z różnych krajów i kontynetów, a i tak zawsze zwycięża Tomasz Gollob  – POLSKA. Albo coś w tym jest, albo podczas tych chyba czterech zawodów, na których byłem mam wyjątkowego farta. Ale w minioną sobotę w Toruniu to nie był już fart.

Najwyższe miejsce na podium  – Tomasz Gollob, POLSKA; stopień niżej na podium – Rune Holta, POLSKA;  trzecie miejsce – Jarosław Hampel, POLSKA. Wynik Grand Prix na żużlu w Toruniu, którego chyba nikt z ponad 15 000 polskich kibiców się nie spodziewał. Zwłaszcza, że to pierwszy taki sukces w historii żużla, gdzie jeszcze nigdy trzech zawodników z jednego kraju nie stanęlo na podium obok siebie. To tak jakby Turniej Czterech Skoczni wygrał Adam Małysz, przed Kamilem Stochem i Krzysztofem Miętusem lub braci Kliczko pokonaliby Adamek z Gołotą, a Wałujełowi dołożyłby Sosnowski.

Te ostatnie porównania są tak prawdopodobne, jak wygrana Polski w ME 2012. Tym bardziej cieszy, że mamy polski sport, w którym to inni nie mogą zrozumieć skąd taka dominacja Polaków w speedwayu. Bo ci, którzy oglądali to na żywo na stadionie, albo w telewizji nie mieli watpliwości, że Polacy w sobotę raczej latali, jak Anakin w pierwszej części Gwiezdnych Wojen, a pozostali jeździli na bardziej przyziemnych, tradycyjnych sprzętach.

I to sobie myślę, 15 tysięcy szczęśliwych polskich kibiców od rana do rana bawiących się w Toruniu, nowoczesny stadion, nawet piwo na nim sprzedają i nikt się nie bije, do tego pokazy sztucznych ogni na koniec, muzyka, parady motockli i do tego trzech Polaków na pudle. Szkoda, że pewien inny sport organizacją i sukcesami Polaków na razie jest o kilka lat świetlnych.

Udostępnij: Latający cyrk Tomasza Golloba

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej