Innowacje

Okiem Juliena: Co przyniesie nam 2021…

22 stycznia 2021

Okiem Juliena: Co przyniesie nam 2021…

… oto jest pytanie. Jeśli rok 2020 nas czegoś nauczył, to pokory wobec naszych przewidywań dotyczących przyszłości. Dlatego dzisiaj przyjrzymy się szerszym trendom i spróbujemy dopasować je do rzeczywistości COVID-19.

Ten rok rozpoczął się dwoma ważnymi wydarzeniami obrazującymi potęgę technologii: uruchomieniem powszechnych programów szczepień w wielu krajach oraz zamieszkami na Kapitolu.

Z pewnością rozpoczęty właśnie rok będzie nadal naznaczony pandemią. Mam nadzieję, że w najbliższych miesiącach uda nam się zdobyć przewagę w walce z COVID-19. Szczepionki opracowane w bardzo szybkim tempie dają szansę na zwalczenie tego wirusa w stopniu, który umożliwi nam funkcjonowanie w warunkach względnej normalności. To, że udało się opracować je w tak krótkim czasie jest rezultatem lat badań i technologii, które napędzają tę innowację. To właśnie technologia umożliwia dostosowanie i „przepisanie” szczepionki, aby dopasować ją do nowych wariantów wirusa, jeśli zajdzie taka potrzeba – pisał o tym w ubiegłym tygodniu MIT Technology Review.

Po drugie, wydarzenia, które miały miejsce w USA na samym początku tego roku, pokazują niejednoznaczność platform społecznościowych i algorytmów, które nimi rządzą. Zasadniczo platformy te pomagają ludziom się spotkać – bez względu na ich intencje. Mogą zdziałać wiele dobrego, jak widzieliśmy podczas pandemii, kiedy ludzie organizowali się lokalnie aby wspierać się nawzajem. Wydarzenia z 6 stycznia na nowo ożywiły dyskusję,  która toczy się od wielu lat, skłaniając rządy do przyjrzeia się temu zjawisku i podjęcia wysiłków w celu uregulowania tego, co dzieje się w internecie. Z jednej strony istnieje cienka granica między zapewnieniem bezpieczeństwa a zapewnieniem wolności słowa, co powoduje, że te wysiłki spotykają się z oporem społecznym. Z drugiej strony udowodniono, że samoregulacja rzadko przynosi pożądane owoce i, jak twierdzą autorzy The Economist, „regulacji wolności słowa nie należy zlecać kilku potentatom technologicznym”. „Bańka społeczna”, którą tworzą algorytmy, jest dobrze zbadana i opisana. Zbanowanie wybranych kont nie rozwiązuje problemu.

Te dwa przypadki, choć mają przeciwny charakter, pokazują rolę, jaką technologia i innowacje odgrywają w naszym życiu. Jednocześnie przekazują mocne przesłanie: potrzebę integracji i wzmocnienia pozycji użytkownika w odniesieniu do technologii. Przez wiele lat postęp technologiczny przytłaczał. Innowacja była postrzegana jako slogan, coś oderwanego od prawdziwego życia. W końcu mieliśmy zakupy online, bankowość i smartfony, ale to wszystko. To z kolei spowodowało brak zaufania do nauki i technologii, który obecnie obserwujemy. Zaciągnięcie hamulca w rozpędzonym pociągu kapitalizmu, jakie spowodowała pandemia, może zaowocować falą nowych innowacji, dostrzegających i doceniających w tym wszystkim człowieka – rozwiązań, które są bliskie użytkownikom i odpowiadają na ich rzeczywiste potrzeby. Pandemia dowiodła, że ​​istnieje pilna potrzeba innowacji w kluczowych branżach i usługach publicznych, w tym w edukacji i opiece zdrowotnej.

To jest dla nas wezwanie do bardziej włączającego podejścia. Parafrazując klasyka, connectivity is queen. Trwająca pandemia i przejście do pracy zdalnej w wielu branżach, które wcześniej faworyzowały tradycyjne miejsca pracy, mogą zdziałać więcej niż tylko upowszechnienie wideokonferencji. Na przykład poprzez otwarcie rynku pracy na więcej zdalnych rozwiązań pracę lub wprowadzenie jakiejś formy pomocniczej edukacji na odległość, a przez to wyrównanie ryzyka wykluczenia ze względu na miejsce zamieszkania. Ale żeby to zadziałało, potrzebujemy powszechnego dostępu do narzędzi cyfrowych, a mianowicie dobrej jakości połączenia internetowego. Rozbudowa światłowodu i powstanie sieci 5G powinny to ułatwić. Musimy współpracować, prywatni inwestorzy, władze lokalne i rządy, aby nikt nie został pominięty na tej drodze do innowacji.

Udostępnij: Okiem Juliena: Co przyniesie nam 2021…

Odpowiedzialny biznes

Dwa mecze jednocześnie

8 lipca 2013

Dwa mecze jednocześnie

Z reguły to Bartek przeszkadza swoim sąsiadom i niemal wchodzi do telewizora, oglądając transmisje wydarzeń sportowych. Tym razem to mnie przypadło w udziale emitowanie wrzasków i wlepianie się w ekran z odległości kilku centymetrów. A właściwie – w dwa ekrany.

Wybór był zbyt trudny. Postawiłem laptop na krześle, obok telewizora. Na jednym ekranie Jerzy Janowicz szedł gem w gem z Murrayem, na drugim polscy siatkarze – set w set z Amerykanami. Zostawiłem włączony głos obu transmisji, tylko podgłaśniając nieznacznie w kluczowych momentach. Bez znaczenia, że komentarz meczu tenisa był po włosku. Oba wydarzenia za nic nie chciały sobie nawzajem ustąpić dramaturgią.

Znacie to uczucie – ściskacie za kogoś kciuki, już widzicie piłkę w polu, rywal już do niej nie dopadnie, ale nagle wyłania się znikąd, return, punktuje. Po takim zagraniu jest zawsze kilka sekund na jęk zawodu, na wydech powietrza, na spuszczenie wzroku i złapanie się za głowę. Ale nie tym razem! Po każdym okrzyku wściekłej radości i każdym westchnieniu, natychmiast wzrok przenosił się kilka centymetrów w bok, by znowu doprowadzić organizm do wrzenia. Janowicz! Jarosz! Janowicz! Kurek! Ach, ten przeklęty Murray! Ten nieznośny Clark! W ciągu 5 sekund potrafiłem patrzeć na piłkę serwowaną przez Janowicza, przenosiłem wzrok, by zobaczyć blok Polaków, by jeszcze zerknąć na return Murraya i sprawdzić, czy po bloku piłka spadła w pole Amerykanów.

Był moment, w którym Janowicz prowadził wysoko, a siatkarze byli miażdżeni przez Amerykanów, przegrywając seta do 13. Kto mógł wówczas przypuszczać, że losy tych rywalizacji się odwrócą? Po zagraniu Murraya piłka trafiła w taśmę, ale spadła po stronie Janowicza. Jak Polak sam później przyznał w wywiadzie, to był moment przełomowy, po którym rywal dostał skrzydeł. Siatkarze obronili kilka piłek meczowych, wygrali 30:28 i doprowadzili do tie-breaku. Murraya mogła zdekoncentrować przerwa na zasunięcie dachu i włączenie świateł, czego zresztą Janowicz się domagał, ale nic z tego.

Polak uległ Murrayowi, awansował za to w światowym rankingu na 17 miejsce. Polscy siatkarze wyszarpali zaś wygraną z USA, by dwa dni później pokonać ich już za 3 pkt i zachować szanse na wyjście z grupy. Podwójna transmisja okazała się więc tylko w połowie szczęśliwa, ale już po fakcie wiem, że nie mógłbym sobie darować, gdybym przegapił choć jedną piłkę – obojętnie, czy tę większą, czy mniejszą. A Wy, który mecz wybraliście? Zdarza się Wam oglądać dwa mecze jednocześnie?

Udostępnij: Dwa mecze jednocześnie

Odpowiedzialny biznes

Soldier Field biało-czerwone

11 października 2010

Soldier Field biało-czerwone

… oto jest pytanie. Jeśli rok 2020 nas czegoś nauczył, to pokory wobec naszych przewidywań dotyczących przyszłości. Dlatego dzisiaj przyjrzymy się szerszym trendom i spróbujemy dopasować je do rzeczywistości COVID-19.

Ten rok rozpoczął się dwoma ważnymi wydarzeniami obrazującymi potęgę technologii: uruchomieniem powszechnych programów szczepień w wielu krajach oraz zamieszkami na Kapitolu.

Z pewnością rozpoczęty właśnie rok będzie nadal naznaczony pandemią. Mam nadzieję, że w najbliższych miesiącach uda nam się zdobyć przewagę w walce z COVID-19. Szczepionki opracowane w bardzo szybkim tempie dają szansę na zwalczenie tego wirusa w stopniu, który umożliwi nam funkcjonowanie w warunkach względnej normalności. To, że udało się opracować je w tak krótkim czasie jest rezultatem lat badań i technologii, które napędzają tę innowację. To właśnie technologia umożliwia dostosowanie i „przepisanie” szczepionki, aby dopasować ją do nowych wariantów wirusa, jeśli zajdzie taka potrzeba – pisał o tym w ubiegłym tygodniu MIT Technology Review.

Po drugie, wydarzenia, które miały miejsce w USA na samym początku tego roku, pokazują niejednoznaczność platform społecznościowych i algorytmów, które nimi rządzą. Zasadniczo platformy te pomagają ludziom się spotkać – bez względu na ich intencje. Mogą zdziałać wiele dobrego, jak widzieliśmy podczas pandemii, kiedy ludzie organizowali się lokalnie aby wspierać się nawzajem. Wydarzenia z 6 stycznia na nowo ożywiły dyskusję,  która toczy się od wielu lat, skłaniając rządy do przyjrzeia się temu zjawisku i podjęcia wysiłków w celu uregulowania tego, co dzieje się w internecie. Z jednej strony istnieje cienka granica między zapewnieniem bezpieczeństwa a zapewnieniem wolności słowa, co powoduje, że te wysiłki spotykają się z oporem społecznym. Z drugiej strony udowodniono, że samoregulacja rzadko przynosi pożądane owoce i, jak twierdzą autorzy The Economist, „regulacji wolności słowa nie należy zlecać kilku potentatom technologicznym”. „Bańka społeczna”, którą tworzą algorytmy, jest dobrze zbadana i opisana. Zbanowanie wybranych kont nie rozwiązuje problemu.

Te dwa przypadki, choć mają przeciwny charakter, pokazują rolę, jaką technologia i innowacje odgrywają w naszym życiu. Jednocześnie przekazują mocne przesłanie: potrzebę integracji i wzmocnienia pozycji użytkownika w odniesieniu do technologii. Przez wiele lat postęp technologiczny przytłaczał. Innowacja była postrzegana jako slogan, coś oderwanego od prawdziwego życia. W końcu mieliśmy zakupy online, bankowość i smartfony, ale to wszystko. To z kolei spowodowało brak zaufania do nauki i technologii, który obecnie obserwujemy. Zaciągnięcie hamulca w rozpędzonym pociągu kapitalizmu, jakie spowodowała pandemia, może zaowocować falą nowych innowacji, dostrzegających i doceniających w tym wszystkim człowieka – rozwiązań, które są bliskie użytkownikom i odpowiadają na ich rzeczywiste potrzeby. Pandemia dowiodła, że ​​istnieje pilna potrzeba innowacji w kluczowych branżach i usługach publicznych, w tym w edukacji i opiece zdrowotnej.

To jest dla nas wezwanie do bardziej włączającego podejścia. Parafrazując klasyka, connectivity is queen. Trwająca pandemia i przejście do pracy zdalnej w wielu branżach, które wcześniej faworyzowały tradycyjne miejsca pracy, mogą zdziałać więcej niż tylko upowszechnienie wideokonferencji. Na przykład poprzez otwarcie rynku pracy na więcej zdalnych rozwiązań pracę lub wprowadzenie jakiejś formy pomocniczej edukacji na odległość, a przez to wyrównanie ryzyka wykluczenia ze względu na miejsce zamieszkania. Ale żeby to zadziałało, potrzebujemy powszechnego dostępu do narzędzi cyfrowych, a mianowicie dobrej jakości połączenia internetowego. Rozbudowa światłowodu i powstanie sieci 5G powinny to ułatwić. Musimy współpracować, prywatni inwestorzy, władze lokalne i rządy, aby nikt nie został pominięty na tej drodze do innowacji.

Udostępnij: Soldier Field biało-czerwone

Odpowiedzialny biznes

Udało się i się nie udało

11 października 2010

Udało się i się nie udało

Jak patrzę na trenera to wiem, że się udało. Co się udało? Udało się:

– nie dać plamy w USA,

– nie przegrać meczu,

– strzelić ładne bramki

– grać jak równy z równym z faworyzowanymi obecnie Amerykanami

– przemóc tzw. syndrom „czwartej doby” po zmianie czasu, choć pamiętajmy, że wielu Amerykanów też przyleciało z Europy i też mieli ten syndrom. (A tak na marginesie ten syndrom to może nie pic na wodę, ale nie aż taki ważny składnik formy)

– sprawić radość polskim kibicom w Chicago, których była na stadionie większość.

– pokazać, że ambicja i „gryzienie trawy” mogą przechylić szalę zwycięstwa

i dodatkowo Michałowi Żewłakowowi udało się wystąpić setny raz w reprezentacji, czym dogonił Grzegorza Latę. Teraz przed Ekwadorem ma szanse stać się samotnym liderem w tej klasyfikacji

 

Ale do każdego udało się można dodać taki trzyliterowy wyraz zaczynający się na literkę „N” a kończący na „E”. Dla ułatwienia w środku jest „I”. (Przepraszam, że tak tłumaczę, ale w USA często tak trzeba tłumaczyć, jak chłop krowie na miedzy, a i tak połowa by nie zgadała co to za wyraz).

Nie udało się więc

– nie utracić, głupio bramek.

– nie udało się naszemu superstrzelcowi Lewandowskimu pokonać bramkarza sam na sam, a takie sytuacje zdarzają się raz na kilka meczów, wiec marnować ich nie można

– zachować zimnej gry do końca i w ostatnich chwilach tylko cud nas uratował

– sformowanie jakiejkolwiek sensownej linii obrony, a to przecież podstawa

– wygrać meczu już po raz siódmy z rzędu,

Trochę tylko dobrze, że tych udało się jest trochę więcej niż się nie udało. I o to chodzi

Przy okazji zdjęcia i filmy ze zgrupowania w USA i Kanadzie na www.bialoczerwoni.com.pl

 

Udostępnij: Udało się i się nie udało

Odpowiedzialny biznes

Tylko chłopiec do bicia się zmienia

6 października 2010

Tylko chłopiec do bicia się zmienia

Nasza piłkarska kadra do USA lata regularnie co kilka lat. Powodów tego jest oczywiście kilka. Już je wyszczególnię choć wcale nie w kolejności od najważniejszego. Proponuję by każdy gradację powodów przemyślał sam. A więc po pierwsze w Stanach jest wielka Polonia, której co jakiś czas mecz się należy. Po drugie możemy tu liczyć na dużą frekwencję kibiców, szczególnie gdy gramy z USA lub Meksykiem, a i stadiony są olbrzymie i efektowne. Po trzecie mecz ten się opłaca dla PZPN, bo koszty zostają w Ameryce, a dochód przychodzi do Związku. Po czwarte USA to jednak nadal atrakcyjnie turystyczny kraj, choć oczywiście nie mówię o piłkarzach. Wyjazd tutaj jest wobec tego zawsze powodem do radości, dla kibiców, działaczy, a i piłkarzy, którzy też zazwyczaj zobaczą coś ciekawego. To co powyżej to są tzw. stałe.

A teraz czas na zmienne. Byliśmy tu sześć lat temu, jeszcze za trenera Janasa. Wówczas na lotnisku witało reprezentację sporo kibiców, a i w hotelu co chwila pojawiała się zwarta grupa białoczerwonych. Wczoraj na lotnisku reprezentację witało 8, słownie ośmiu kibiców, a w hotelu jeszcze żadnego nie widziałem, choć reprezentanci korzystając z wolnego przedpołudnia (Smuda dal wolne bo jednak podróż była długa i męcząca) spacerują po okolicach i są łatwo dostępni dla kibiców. Tylko tych ostatnich nie ma. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak oddać, że stadion w sobote będzie pełen i co najmniej połowa będzię Polaków.

Ale ważniejsza jest druga zmienna. W 2004 roku jechaliśmy tu jako zdecydowani faworyci, a Stany miały być chłopcem do bicia. Dziś to gospodarze sobotniego meczu występują w roli zespołu faworyzowanego, a miejscowa Polonia nie daje złudzeń kto wygra ten mecz. Różnice pomiędzy drużynami chyba widać ostatnio gołym okiem, kto oglądał Amerykanów w RPA nie ma wątpliwości, że ten zespół jest lepszy niż Polska, Australią, z która przegraliśmy, Ukraina, z która zremisowaliśmy i że tym razem chłopcami do bicia jesteśmy my. I to pokazuje jak świat sie zmienia i poziom piłkarski też. Chyba, że pomoże nam charakter, który Smuda z braku gwiazd obiecał dać drużynie. A teraz powoli zbliża się rocznica Franza w kadrze, więc na ten charakter najwyższy czas.

Udostępnij: Tylko chłopiec do bicia się zmienia

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej