Bezpieczeństwo

Popatrz sobie na złodzieja

22 sierpnia 2013

Popatrz sobie na złodzieja

Update: Jakby co, to recenzja Q5 już jest, link zmieniony 🙂

Siedzę sobie w biurze, jak zawsze skoncentrowany na pracy :), gdy skupienie przerywa mi dyskretny pisk Blackberry Q5 (recenzja na łamach Orange Eksperta). „Ktoś próbował odblokować Twój telefon!” – czytam na Gmailu, gdy tymczasem moja prywatna komórka leży spokojnie obok mnie…

A faktycznie – usiłując skorzystać z terminala rysowałem wzór odblokowania dość niechlujnie, w efekcie czego udało mi się to zrobić dopiero za czwartym razem. Odpowiednio skonfigurowana aplikacja zainstalowana na telefonie zrobiła mi więc dyskretnie widoczne na stronie głównej zdjęcie i szybciutko wysłała do mnie informację, opatrzoną fotografią i dość szczegółową (z dokładnością do kilkudziesięciu metrów) lokalizacją telefonu.

Z jednej strony – fajny gadżet, zastanawiam się jednak, czy tak naprawdę przydałby mi się do czegokolwiek? No może z jednym wyjątkiem – jeśli dostałbym takiego maila i zobaczyłbym na zdjęciu kogoś innego, niż któryś z moich synów, albo kolega z pracy, wyczyściłbym zdalnie zawartość terminala. Jeśli telefon nie zginąłby mi przypadkiem, to co mi da zdjęcie potencjalnego złodzieja albo jego lokalizacja? Nawet gdybym zaczaił się we wskazanej w mailu okolicy to zanim na niego trafię, dawno sprzeda telefon…

Gdyby natomiast terminal zginął, a mamy na nim zainstalowaną aplikację, pozwalającą wyświetlić na ekranie blokady prośbę o kontakt (np. pod drugim numerem telefonu), to warto – na wszelki wypadek po zdalnym wyczyszczeniu – spróbować. Mnie ostatnio, po tym jak zostawiłem w autobusie swój czytnik książek elektronicznych, uratowało to, że w „okienko” w okładce włożyłem wizytówkę. Fakt, iż wieczorem odebrałem telefon z pytaniem, kiedy chcę przyjechać po czytnik, przywrócił mi wiarę w ludzkość 🙂 Czy jednak czułbym się lepiej widząc zdjęcie znalazcy? Co najwyżej – gdyby nie zadzwonił – mógłbym je sobie wydrukować, powiesić na ścianie i rzucać w nie lotkami…

Udostępnij: Popatrz sobie na złodzieja

Bezpieczeństwo

Androooooid, gdzie jesteś?!

8 sierpnia 2013

Androooooid, gdzie jesteś?!

Jak często zdarza się Wam zgubić – no dobra, nie pamiętać, gdzie położyliście 🙂 – telefon? Mnie średnio raz w tygodniu, na szczęście po mniejszych lub większych nerwach w końcu go znajduję. Terminal to tylko rzecz, zawsze można kupić nowy (choć to bez wątpienia może trzepnąć po kieszeni), ale co jeśli w niepowołane ręce wpadną nasze dane?

W przypadku telefonów służbowych zazwyczaj – tak jest np. w Orange Polska – uruchomienie możliwości korzystania np. z korporacyjnej poczty automatycznie wiąże się z ustawieniem w terminalu rygorystycznej polityki bezpieczeństwa (konieczność zabezpieczenia PINem/hasłem konkretnej długości, automatyczne czyszczenie danych przy x-krotnym wpisaniu błędnego kodu, itd.). Myślę, że powody, dla których tak się dzieje, są tak oczywiste, że nie trzeba ich tłumaczyć. W przypadku terminali prywatnych o tego typu rozwiązania trzeba się zatroszczyć samemu i o ile ustawienie hasła nie jest problemem, możliwość zdalnego czyszczenia oferowały tylko niektóre modele telefonów (tak, wiem, że właściciele iPhone’ów cieszą się tą funkcjonalnością „od zawsze”), bądź wymagało to instalacji dodatkowego oprogramowania. Od kilku dni wystarczy wejść po prostu wejść na stronę https://www.google.com/android/devicemanager. Tam możemy zobaczyć, gdzie znajdują się urządzenia, zarejestrowane na naszym koncie Google. W moim przypadku lokalizował je z dokładnością do ok. 20m – nie ma więc co liczyć na informację, w którym pokoju zostawiliśmy komórkę, ale możemy się dowiedzieć, czy warto iść szukać telefonu w aucie, czy jednak został w pracy. Warunkiem niestety jest konieczność włączonej transmisji danych albo przynajmniej połączenia Wi-Fi. Jeśli chcemy uaktywnić możliwość zdalnego wymazania danych, najpierw musimy kliknąć link, który wyśle na nasze urządzenie „wniosek” o nadanie Menedżerowi urządzeń Android niezbędnych do tego praw administratora.

Nie zamierzam rozwodzić się nad wspaniałością nowo uruchomionej usługi, bo w tym przypadku akurat Google prochu nie wymyśliło, a wręcz oferuje mniej, niż inne rozwiązania! Korzystałem np. z programu, który przed wyczerpaniem baterii oznacza na koncie użytkownika „flarę ratunkową”, co pozwala na zlokalizowanie nawet wyłączonego telefonu, aplikacja MyXperia pozwala także na zdalne zablokowanie terminala i wyświetlenie na jego ekranie komunikatu (np. o nagrodzie dla znalazcy), inna aplikacja w przypadku trzykrotnego wybrania złego kodu/wzoru odblokowania robi zdjęcie aktualnego użytkownika i wysyła mailem do prawowitego właściciela wraz ze szczegółową lokalizacją. Tym niemniej rozwiązanie Google jest niezależne od producenta i modelu telefonu, a dla poprawnego działania wymaga minimalnej interakcji. Jeśli zdarza Wam się zapominać, gdzie zostawiliście telefon, a Wasze prywatne informacje chcielibyście zachować dla siebie, zdecydowanie polecam któreś z tego typu rozwiązań.

Udostępnij: Androooooid, gdzie jesteś?!

Dodano do koszyka.

zamknij
informacje o cookies - Na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z orange.pl bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza,
że pliki cookies będą zamieszczane w Twoim urządzeniu. dowiedz się więcej