A teraz specjalna gratka. O relację bezpośrednio z Vancouver poprosiłem Artura Kulikowskiego, dziennikarza Orange Sport Info, który na miejscu widzi wszystko lepiej, a więc Artur oddaję Ci "głos"..
Jedno jest pewne. W życiu nie widziałem tylu Kanadyjczyków na raz. Jeżdżąc ulicami Vancouver i przechadzając się po malowniczym Whistler dochodzę do wniosku , że w tym kraju żyją tylko młodzi ludzie. Starsi albo niańczą w domach wnuki, albo... sam już nie wiem. Jeszcze jedno, nim przejdę do spraw związanych z igrzyskami. Kanada to duży kraj. Samochody są gigantyczne, ciężarówki jeszcze większe, autostrady są wszędzie i prowadzą we wszystkich kierunkach. Kanadyjczycy są niezwykle radośni i pogodni (może dlatego że od rana piją kawę) - wszyscy, w ilościach niewyobrażalnych. W Vancouver rano łatwiej gazetę, niż miejsce gdzie można napić się kawy - takie kolejki do kawiarenek, których w tym mieście jest pewnie więcej niż w całej Polsce. Tak naprawdę igrzyska rozgrywane są w Whistler, miejscowości oddalonej o 120 kilometrów od Vancouver. Przynajmniej dla nas, bo tam jest skocznia narciarska, trasa do biegów narciarskich i stadion biathlonowy. Czyli Małysz, Kowalczyk i Sikora Vancouver mogą tylko pooglądać w telewizji lub widzieli je przez szybę autobusu, który wiózł ich z lotniska w Vancouver do wioski olimpijskiej w Whistler. Kanadyjczycy są za dokładni, choć piekielnie inteligentni. Obsługa igrzysk już po dwóch dniach potrafiła naprawić niedociągnięcia związane z transportem, wejściami na obiekty, wyrywkowymi kontrolami dziennikarzy i kibiców. Jeżeli wolontariusze (są wszędzie i zawsze uśmiechnięci pytają - jak ię czujesz i co u ciebie) dostaną polecenie z "góry" - robią wszystko bez skinienia okiem. Kłopoty mają palacze papierosów. Wśród dziennikarzy to niestety jeden z głównych nałogów. Na obiektach olimpijskich palenie jest surowo zabronione (złamanie zakazu kosztuje 250 dolarów). Wolontariusze "gonią palaczy" i robią to do skutku. Dochodzi nawet do interwencji policji. Ale znaleziono i na to sposób. W ciągu jednego dnia stworzono małe bo małe, ale zawsze miejsca dla palących. Bez krzyku, awantur, procedur. Proste - jest zapotrzebowanie - jest decyzja - jest wykonanie. Palcie sobie, Wasze zdrowie. Kanada to piękny kraj - choć dopiero go poznaję - o igrzyskach już niebawem... bo przecież medal mamy... a o płaczącym ze szczęścia Małyszu i Kowalczyk, która zaczęła lubić i rozumieć dziennikarzy... już niedługo. Z pędzącego autostradą niczym indiańska strzała (aż 60 kilometrów na godzinę) autobusu olimpijskiego pomiędzy Vancouver a Whistler - jadąc na zawody biathlonowe.
Artur Kulikowski, Orange sport info