Dziś mój pierwszy wpis, w pełni filmowy, więc na wstępie powiem kilka słów o sobie, a potem zarekomenduję Wam serial, który w ostatnim czasie rozłożył mnie na łopatki - "Gambit królowej".
Od kina wszystko się zaczyna
Dlaczego wybrałam tematykę związaną z filmami? Rozpoczynając moją pracę z Orange, a stało się to niedawno, przeglądałam różne usługi, produkty, jakie są do dyspozycji klientów i zapoznawałam się z tematem. Jako kinomaniaczka zwróciłam uwagę na bogatą ofertę Telewizji Orange. Nie piszę tego jako PR-owiec, zachwalający własny produkt, ale po prostu z przyjemnością buszowałam po kanałach i patrzyłam, jakie filmy można obejrzeć. Dostępne są różne pakiety w Orange Love, w których można korzystać m.in. z opcji filmów na VOD, z programów takich jak Canal+, z usługi Video Pass z dostępem do platformy Netflix, a i od niedawna z HBO GO. Po prostu bajka.
Jednak przy takiej ilości kanałów telewizyjnych i premier, można długo zastanawiać się nad tym co obejrzeć albo – co gorsza – przegapić filmowe perełki. Postanowiłam więc co piątek (kiedy zwykle też sama szukam co obejrzeć w weekend) przeglądać ciekawe filmy, seriale, robić recenzje, zestawienia czy rankingi. Tak, by ułatwić i uprzyjemnić Wam poruszanie się w tej dżungli kanałów domowego kina i pokazać, jak wiele fascynujących rzeczy tu znajdziecie.
Jest też jesień, zbliża się zima, nie odpuszcza nas pandemia, zamykają się kina więc te długie, chłodne wieczory spędzamy w domu. Dlatego, dla własnego bezpieczeństwa, schowajmy się pod koc z kubkiem gorącej herbaty, kawy czy co kto woli (miłośnicy klimatów hygge mogą też zapalić nastrojowe świeczki), z laptopem na kolanach, telefonem w ręku lub tradycyjnie przed telewizorem i… postawmy na filmową terapię. Śmiejmy się, wzruszajmy, zadbajmy o swoje dobre samopoczucie i zrelaksujmy się przy dobrym kinie. Aż sama się rozmarzyłam na myśl o tym. Pora więc przejść do konkretów. Co warto obejrzeć w najbliższym czasie, w ten weekend?
Może część z Was już widziała, a może komuś tylko przemknął na ekranie ten tytuł lub obił się o uszy, bo jest o nim ostatnio bardzo głośno. Chodzi o „Gambit królowej”. Zainteresowałam się nim, gdy wyświetlił mi się w czołówce najchętniej oglądanych filmów na Netflixie. Pozycja w tzw. topce nie zawsze oznacza jednak, że jest to coś naprawdę dobrego. Przeczytałam więc o nim więcej. A gdy zobaczyłam, że w amerykańskim serialu gra Marcin Dorociński, mój ulubiony polski aktor, i jego nazwisko było wymieniane w czołówce – z ciekawości wcisnęłam na pilocie magiczny przycisk „play”. I mnie zaszachowało, tzn. zaczarowało…
Zdjęcie: materiały prasowe
Królowa i król czerni i bieli
Serial przenosi nas do Ameryki końca lat 50., do momentu, gdy do sierocińca trafia tajemnicza, rudowłosa ośmiolatka - Beth Harmon (Isla Johnston). Dziewczynka przypadkiem odkrywa, że w piwnicach budynku woźny gra w szachy. Zafascynowana nieznaną czarno-białą planszówką prosi mężczyznę, by nauczył ją zasad. Okazuje się, że sierota jest genialnym dzieckiem, które może pokonać nawet najlepszych szachistów. Jednak każde zwycięstwo ma swoją cenę… A zamiast słodkiego przyjmuje gorzki smak alkoholu i zielonych pigułek (nie mylić z niebieskimi i czerwonymi z „Matrixa”). W przypadku ostatnich lekarstw - narkotyczne halucynacje, jakie miewa bohaterka po proszkach, choć zabrzmi to kontrowersyjnie, są naprawdę pięknie zobrazowane na ekranie. A my, wciągnięci w tę mroczną rozgrywkę, obserwujemy, jak rośnie bohaterka i rozwija się jej kariera. Nastoletnią i dorosłą Harmon gra Anya Taylor-Joy („Emma”, „Split”, „Glass”). 24-letnia Amerykanka występowała już w filmach, jednak ten serial może być dla niej przełomowy. Co tu dużo mówić – jest niesamowita i rozpływają się nad nią światowe media.
Zdjęcie: materiały prasowe
W ogóle atutem „Gambit królowej” (stworzonego przez duet: Scott Frank i Allan Scott) są postaci. Nawet te drugoplanowe – każda z nich, charakterystyczna i charyzmatyczna, jest dopracowana przez aktorów i zapada w pamięć widzom. Choć nie pojawiają się tu głośne, hollywoodzkie nazwiska – występują tu artyści, tacy jak: Harry Melling (znany m.in. z postaci Dudley’a Dursley’a z kinowej wersji „Harry’ego Pottera” czy z „Czekając na barbarzyńców” – listopadowej nowości w Orange VOD), Thomas Brodie-Sangster (bohater trylogii „Więzień labiryntu”), czy Bill Camp (mający na swoim koncie występ w oscarowym „Birdmanie” i „Jokerze”).
Z zagranicznych nazwisk pojawia się w końcu i on – Marcin Dorociński. Wcielił się w rosyjskiego szach-mistrza Vasily’a Borgova (taka pisownia ze względu na anglojęzyczny przekład), najlepszego gracza na świecie. Jaką rolę odegra on w życiu Beth Harmon? Bardzo istotną, ale więcej nie zdradzę. Mogę dodać, że gdy pojawiał się na ekranie – z klasą, swoim spokojem i poker face, poczułam dumę. Dorociński nie pierwszy raz gra w zagranicznych filmach (można go było zobaczyć m. in. w: duńskich „Małżeńskich porachunkach” czy międzynarodowych koprodukcjach „Operacja Anthropoid”, „Kobieta, która pragnęła mężczyzny” itd.). Są to coraz większe i ciekawsze projekty. Po występie w „Gambicie” śmiało mógłby zagrać czarny charakter w kolejnym filmie o Jamesie Bondzie, u boku Toma Hardy’ego, który na ten moment typowany jest na nowego agenta 007. Tak więc chociażby i dla polskich akcentów (choć innych powodów jest dużo więcej) warto obejrzeć ten serial.
Dodam jeszcze, że „Gambit królowej” powstał na podstawie książki (o tym samym tytule; z 1983 roku) Waltera Tevisa. Ekranizację zamknięto w 7 odcinkach. Jest to akurat dobra ilość do obejrzenia na weekend – na 2-3 dni. I chociaż nieraz można usłyszeć, że szachy są nudnym sportem, szczególnie do obserwowania, tutaj przekonacie się jak bardzo będzie to wciągający seans, jakże oryginalny i pięknie sfilmowany. A czym jest tytułowy „gambit”? To jedna ze strategii otwarcia nowej partii szachów, w której poświęca się własnego pionka w zamian za uzyskanie lepszej pozycji na planszy. Dlatego warto poświęcić swój czas na ten mini-serial i zyskać emocjonującą roz(g)rywkę na arcy-mistrzowskim poziomie.
Jeśli widzieliście już lub obejrzycie „Gambit królowej” – napiszcie w komentarzach, jak Wam się podobał. Jak go oceniacie?
A jeżeli nie macie jeszcze dostępu do Netflixa i chcielibyście to nadrobić - więcej szczegółów znajdziecie tutaj.
Dla tych, którzy już mają Orange VOD, i czują filmowy niedosyt - polecam też filmy za 1 zł, idealne na domowy maraton filmowy. Tym akcentem życzę Wam miłych seansów!
Szach i mat.
Komentarze
Uff…..dawno nie czytałem takiego długiego wpisu. Myslę że teraz ludzie z uwagi na porę roku, sytuację epidemiologiczną więcej czasu będą spędzać przed TV, dlatego fajny będzie taki cykl „zapowiedzi” co warto obejrzeć w najbliższy weekend w Orange TV. To czekamy na kolejny wpis.
OdpowiedzCieszę się, że cykl się spodobał, a długość wpisu świadczy tylko o tym, jakie emocje wzbudza serial 😉 I jeszcze jesień i zima bardzo sprzyjają domowemu oglądaniu filmów, a i przy takiej ilości ciekawych produkcji t0 idealny moment, by nadrobić kinowe zaległości.
Odpowiedz