Rozrywka

Co obejrzeć w weekend? „Hejter” – filmowa lektura obowiązkowa

Beata Giska Beata Giska
12 marca 2021
Co obejrzeć w weekend? „Hejter” – filmowa lektura obowiązkowa

Ten film miał pecha. Jak wszedł do kin, to zaraz wszystkie kulturalne placówki zostały zamknięte z powodu pandemii. Gdy umieszczono go na platformie VOD – był jednym z najdroższych filmów, na co narzekali użytkownicy i wielu wstrzymywało się z oglądaniem. Aż w końcu, gdy miał szansę na nominacje do Oscara – tym razem, po zeszłorocznym nominowanym „Bożym Ciele” - tego samego reżysera, Janowi Komasie się nie udało. Wielka szkoda, bo „Sala Samobójców. Hejter” mogłaby liczyć na międzynarodowe docenienie. Poprzednia produkcja, choć była rewelacyjna, dla widzów w Hollywood mogła wydać się nieprawdopodobna, niezrozumiała, a przez co i nie utożsamiali się z nią (obraz biednych polskich wsi, mentalności oraz religijności czy zasad panujących w takich miejscach). „Hejter” natomiast jest bardzo uniwersalny i… przerażająco aktualny. Całe szczęście, że trafił na „Netflixa” (pierwotnie na zagranicznego), gdzie może w końcu zobaczy go więcej osób. Już widać, jak pnie się tam w rankingach najchętniej oglądanych obrazów. I bardzo dobrze. To ważny film, który trzeba obejrzeć.

 

Nowe kino moralnego niepokoju

Uważam nawet, że powinien być on puszczany nastolatkom w szkołach – ku przestrodze. By mogli zrozumieć i zobrazować sobie, czym jest zjawisko hejtu, jak jest groźne i do czego może prowadzić. Nie jest to jednak edukacyjny czy umoralniający film dla dzieci, dla tzw. gimbazy. To mądra, pouczająca, choć okrutna opowieść, która zainteresuje również dorosłych.

Ta część – w porównaniu do pierwszej „Sali Samobójców” - jest bardziej skierowana właśnie do starszych osób. Ma wiele odniesień do współczesnej politycznej sceny, a może i lepiej określającym słowem byłaby arena polityczna, taka na której toczą się zaciekłe walki. Czasem okupione krwią... Dodatkowo można też zaobserwować tu też wyścig szczurów, pęd po karierę, pieniądze i mroczny świat czarnego PR-u.

hejter jan komasa

Witajcie w naszym świecie

Ale o co cały ten szum, czy hejt? Już wyjaśniam. „Sala Samobójców. Hejter”, czy „Hejter” (bo teraz tytuł skrócono – ze względu na zagraniczną dystrybucję), to drugi z tego cyklu film Jana Komasy. Pierwsza „Sala Samobójców” była filmem zaskakującym, odważnym i takim, jakiego w polskim kinie jeszcze wtedy nie było. Nie tylko chodzi o zgrabne efekty specjalne (co dotychczas u nas kulało), czy innowacyjne wplecenie świata wirtualnego do tego realnego. Ten film był historią o współczesnych nastolatkach – pełną bólu, złości, przełamywania tabu - skierowaną głównie do nich i do ich rodziców. Zrobiony bez słodzenia, lukrowania, bez ściemniania czy czarowania. Choć po części, można było go nawet uznać jako czarną, ale proroczą wizję tego, co dzieje się i dziać się będzie w szkołach oraz domach.

Poza tym młodzieżowe filmy, mówiące o istotnych, trudnych tematach, wtedy w Polsce raczej nie istniały. Albo nie powstawały wcale, albo robiliśmy je nieudolnie - na modłę amerykańskich komedii; lub same stawały się własną parodią. „Sala Samobójców” brutalnie i prawdziwie pokazała czas dojrzewania. Otwarcie mówiono o depresji wśród dzieci, samotności, buncie, uzależnieniu od internetu i nie tylko, a także toksycznego wpływu rówieśników. Historia Dominika (Jakub Gierszał) - którego nie akceptują koledzy, śmieją się z jego stylu, wyglądu, a on szuka przyjaciół w świecie komputerowych gier i czatów - jednych mogła szokować, innych zachwycać lub uświadamiać. Był to film mocny, metaforyczny i bardzo dobry. Dlatego robienie drugiej części mogło być naciągane i ryzykowne. Ale nastała moda na wielkie filmowe powroty.

hejter netflix

Gdy z młodych gniewnych wyrosną starzy…

„Hejter” powrócił w wielkim stylu, po prawie dziesięciu latach od premiery oryginału. Okazał się udanym, dojrzałym filmem, który płynnie połączył obie części (można oglądać je osobno i wszystko będzie zrozumiałe, choć warto poznać każdą z nich). Reżyser zgrabnie wplótł postać „łącznika” - Beaty Santorskiej - matki Dominika (Agata Kulesza), która na nowo ułożyła sobie życie i szuka młodego narybku do agencji marketingowo-social-mediowej. W pracy tej żadne zasady ani uprzejmość nie są mile widziane. Kobiet trafia na Tomka Giemzę (Maciej Musiałowski) – młodą osobę, niezwykle bystrą i zdeterminowaną w dotarciu do celu. Razem mają zaszkodzić pewnemu politykowi (Maciej Stuhr). A nasz główny bohater ma jeszcze kilka tajnych planów – i tych miłosnych i takich, których nikt się nie spodziewa. Pokaże niejedno swoje oblicze… Musiałowski w tej roli jest bardzo przekonujący. Świetnie gra. Nie tylko zresztą on. Możemy oglądać aktorskie popisy m.in. Danuty Stenki, Macieja Stuhra, Jacka Komana, czy - debiutującej na wielkim ekranie - Vanessy Aleksander.

hejter film

Nie zabraknie też niewielkich, ale znaczących wstawek ze świata wirtualnego, z gier komputerowych, które nawiązują do konwencji pierwszej części. Znów wprowadzają nas do wirtualnej sali. Hermetycznego świata, w którym panują inne zasady, dostępne dla wybrańców. Tylko tym razem wychodzimy z nastoletniego kręgu, a poznajemy ludzi młodych, dorosłych, dojrzałych, tych pełniących wysokie funkcje społeczne. No znów i temat dopasowany jest do tego, co dzieje się teraz, o czym jest głośno. Jakże bliski w obecnych nam czasach. Kiedy to ciągle słyszymy o fake newsach, politycznych i religijnych nagonkach, protestach, o homofobii czy propagandzie w sieci. A wszystko to nakręca spiralę nienawiści. Stąd już tylko krok już od tragedii.

Po jedenaste: nie hejtuj

Przecież jak jest się anonimowym, niewidocznym wręcz, to najlepiej manipulować innymi oraz opinią publiczną. A w dobie portali społecznościowych i medialnego ekshibicjonizmu – to wszystko jest coraz prostsze, bardziej dostępne, popularne oraz niebezpieczne. Do czego może doprowadzić gniew, urażony honor, ambicje, zazdrość, chęć zemsty? A to wszystko skumulowane i przelane w formie hejtu, czyli niszczącej zarazy XIX wieku.

hejter orange love

Ile słyszy się w prasie o mowie nienawiści, o nierównych zagraniach politycznych - oczernianiu i wyśmiewaniu przeciwników, o wycieku rzekomych zdjęć, taśm, o fałszywych profilach, które popularyzują informacje pełne kłamstw. Po części mogą to być pozornie niewinne żarty, mogące mieć jednak straszne konsekwencje, albo celowa zagrywka czy działania tzw. trolli –  hejterów opłacanych na zamówienie, którzy tworzą internetowe nagonki.

W filmie wszystko rozgrywa się w świecie rządzących, w obszarze wielkich pieniędzy, ambicji, sławy i jeszcze większych korporacji. Momentami może to być przejaskrawione, ale z drugiej strony jest to tak pokazane, by nam otworzyć oczy. I nauczyć, że czasem lepiej zamknąć usta, czy zabrać palce z klawiatury lub telefonu, zanim wciśniemy enter – przycisk, mogący zmienić się w zawleczkę prawdziwego granatu, który zniszczy wszystko. O tym jest ten film. Mroczny, psychologiczny thriller, dramat społeczny, którego nie powstydziły by się największe, zagraniczne wytwórnie.

sala samobojcow

„Hejter” też skojarzył mi się z dwoma filmami z Ryanem Goslingiem –  z „Fanatykiem”, mówiącym do czego może prowadzić zaślepienie, nienawiść, brak tolerancji i z „Idami marcowymi” - o ryzykownych zagrywkach, gdy w grę wchodzi władza i wielka polityka. Obraz Komasy ma trochę z obu tych filmów, ale posiada też i wiele innych rzeczy do zaoferowania. Jest powiewem świeżości w polskim kinie, odważnym głosem nowego pokolenia, a jednocześnie mocnym kalibrem – filmem wciągającym, ale trudnym, ciężkim, robiącym wrażenie. Takim, o którym długo będzie się pamiętało i myślało. Z jednej strony to pesymistyczna wizją tego, w którą stronę zmierza nasz świat, a z drugiej - w trakcie seansu wielokrotnie mamy poczucie deja-vu – o takich rzeczach czytamy na co dzień, to nie jest science-fiction, to dzieje się naprawdę... I to jest straszne. Obejrzyjmy ku refleksji.

U nas w domu po seansie na długo zapanowała cisza i milczenie.

A Wy jakie macie przemyślenia po "Hejterze"?

 

Film można oglądać na platformie „Netflix” – dostępnej w wybranych pakietach z telewizją w Orange Love. Warto wykupić dostęp lub rozszerzyć swoje usługi, by móc codziennie cieszyć się dobrym kinem i serialami w swoim domu.

 

Komentarze

emitelek
emitelek 18:28 12-03-2021

Niestety twarz pana m. sthr… jest nie na miejscu – to ON jest jednym wielkim hejterem ostatnich czasów… 😛

Odpowiedz
    pablo_ck
    pablo_ck 08:44 15-03-2021

    Coś w tym jest, też nie przepadam za tym Panem i jego aktywność w socjal mediach czasem przynosi odwrotny efekt.

    Odpowiedz
Pan Pikuś
Pan Pikuś 15:45 15-03-2021

Moim zdaniem to najlepszy polski film w ostatnim czasie. Zdecydowanie polecam.

Odpowiedz
    emitelek
    emitelek 17:24 15-03-2021

    Ale który film??? :/

    Odpowiedz
      Pan Pikuś
      Pan Pikuś 18:16 16-03-2021

      Cały artykuł jest o filmie „Sala samobójców, Hejter”. Więc to chyba oczywiste.

      Odpowiedz

Zielony Operator

Przesiadamy się na hybrydy i elektryki

Hanna Jaworska-Orthwein Hanna Jaworska-Orthwein
12 marca 2021
Przesiadamy się na hybrydy i elektryki

Ograniczamy podróże służbowe korzystając z tele- i wideokonferencji. Nasi pracownicy korzystają z wypożyczalni samochodów i udogodnień dla rowerzystów. W tym roku wymienimy część naszej floty samochodów na niskoemisyjne, hybrydowe Toyoty, a wypożyczalnię doposażamy elektrycznymi Oplami Corsa-e.

Transport to źródło emisji CO2

Obok energetyki motoryzacja jest jednym z głównych źródeł zanieczyszczeń i emisji gazów cieplarnianych na świecie. Pomimo postępu technologicznego rosnący ruch, zwłaszcza miejski, stanowi nadal znaczące źródło emisji CO2, przyczyniając się do zmiany klimatu. O szkodliwości spalin dla zdrowia i jakości powietrza w miastach nie trzeba chyba nikogo przekonywać

Prawie 30% całkowitej emisji CO2 w Unii Europejskiej pochodzi z transportu, najwięcej z drogowego. Samochody osobowe są głównym źródłem zanieczyszczeń, odpowiadając za ponad 60% wszystkich emisji CO2. Istnieją dwa sposoby na poprawę: zwiększenie wydajności pojazdów lub zmiana paliwa. Obecnie zdecydowana większość samochodów jest napędzanych benzyną, jednak coraz większą popularność zyskują samochody hybrydowe i w pełni elektryczne.

Promujemy zrównoważony transport

Choć emisje Orange Polska wynikające z transportu są zdecydowanie mniejsze, niż te związane z zużyciem energii na potrzeby sieciowe, to zależy nam na redukowaniu również ich. Dlatego promujemy współdzielony transport wśród pracowników, a rowerzystom zapewniamy wygodny parking i szatnie. Konsekwentnie obniżamy liczbę samochodów służbowych. W ostatnich czterech latach nasza flota aut służbowych zmniejszyła się o ponad 1000 sztuk.

W 2017 r. uruchomiliśmy dla naszych pracowników 35 wypożyczalni samochodów w 22 miastach, a dwa lata później wdrożyliśmy system współdzielenia „Weź Auto” pozwalający efektywniej korzystać z wypożyczalni. Użytkownicy za pomocą aplikacji mobilnej mogą rezerwować auta, otwierać je i zamykać, anulować rezerwację, czy zakończyć ją wcześniej. Nowoczesny system raportowy pozwala dostosować ilość aut do realnych potrzeb, a także śledzić jak szybko pracownicy przekonują się do ekonomii współdzielenia.

Kto nie lubi czasami szybciej pojeździć? Dlatego nie zapominamy, aby edukować naszych pracowników w zakresie eko-jazdy. Czy to w formie szkolenia, czy raportu po jeździe pokazującego, co mogą poprawić w swoim kierowaniu, aby być bardziej eko i zużywać mniej paliwa.

Niskoemisyjne hybrydy i elektryki

W tym roku 50 nowych hybrydowych samochodów Toyota Corolla pojawi się w naszej flocie, zastępując starsze modele. Auto z napędem hybrydowym ma dwa napędy: tradycyjne spalinowe i elektryczne, zasilanym z akumulatora. Korzyści z użytkowania hybrydy wynikają ze zmniejszenia spalania poprzez wykorzystanie tej części energii, która w pojazdach z napędem konwencjonalnym jest bezpowrotnie tracona podczas hamowania. Co istotne, hybrydy emitują o wiele mniej zanieczyszczeń, dlatego najwięcej korzyści przynosi ich użytkowanie w zatłoczonych centrach dużych miast. W przypadku hybrydy Toyoty producent deklaruje, że w ruchu miejskim aż w 80% korzystają wyłącznie z silnika elektrycznego.

Również w 2021 roku pojawi się w naszej firmowej wypożyczalni 5 w pełni elektrycznych aut Opel Corsa-e. Ten miejski samochód wyposażony w akumulatory o pojemności 50 kWh i silnik elektryczny o mocy 136 KM zapewnia przejechanie ponad 300 km na jednym ładowaniu.

Biorąc pod uwagę całkowite emisje samochodu elektrycznego należy wspomnieć nie tylko, ile CO2 jest emitowane w trakcie użytkowania, ale także emisje spowodowane jego produkcją i utylizacją. Ten etap cyklu życia takiego auta jest mniej przyjazny dla środowiska, niż samochodu z silnikiem spalinowym.

Trzeba też pamiętać, że poziom emisji z samochodów elektrycznych waha się w zależności od sposobu, w jaki elektryczność jest wytwarzana. Jednak nawet biorąc to pod uwagę, korzyści z użytkowania elektryka przewyższają fakt emisji zanieczyszczeń do atmosfery przez samochody benzynowe. Dodatkowo wraz z rosnącym udziałem energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych w przyszłości samochody elektryczne staną się jeszcze bardziej przyjazne dla środowiska.

Komentarze


Bezpieczeństwo

DDoS poszedł na rekord – 476,2 Gb/s

Michał Rosiak Michał Rosiak
11 marca 2021
DDoS poszedł na rekord – 476,2 Gb/s

Ataki Rozproszonej Odmowy Dostępu (Distributed Denial of Service), znane potocznie jako DDoS, to "hit" ostatnich lat. Niekoniecznie jako domena przestępców - DDoS można też sprezentować konkurencyjnej firmie, komuś, kto nam podpadł, czy też - to jest ostatnio wyjątkowo popularne - rywalowi w grze sieciowej. Nam ostatnio trafił się w naszej sieci DDoS rekordowy.

Co to jest ten DDoS?

Pisałem to co prawda już wielokrotnie, ale przecież nie wszyscy musieli czytać :) Wyobraźcie sobie sklep, dysponujący wąskimi drzwiami. To jest nasz, atakowany serwer. W kolejce do niego stają ludzie - to są zapytania z internetu. Wy, czy ja - każdy, kto usiłuje zajrzeć na docelową stronę. DDoS natomiast to banda kilkuset "karków", rzucających się do drzwi i nie dających wejść do sklepu tym, którzy faktycznie mają sprawę.

Skąd się biorą wirtualne "karki"? To komputery przejęte przez przestępców (np. przy użyciu złośliwego oprogramowania), bądź serwery używające podatnych na ataki usług. O ile to pierwsze jest jasne, drugie - tzw. reflected DDoS - wymaga drobnego wyjaśnienia.

Wasz komputer pokazuje Wam, zazwyczaj w prawym dolnym rogu, aktualną godzinę. By zawsze była prawidłowa, raz na jakiś czas odpytuje o nią zajmujący się tym serwer. Wysyła odpowiednią liczbę bajtów do serwera NTP - a ten zwraca odpowiedź. "No i co?" - zapytacie? No i odpowiedź jest większa 557 razy...

A teraz wyobraźcie sobie dziesiątki tysięcy komputerów, podszywających się pod serwer ofiary i "pytających" serwer NTP o godzinę. Ponieważ przedstawiają się adresem IP atakowanego serwera, informacja zwrotna trafi do (a raczej zaleje) serwer ofiary. Zaorane, jak mawia młodzież.

Rekordowe 476,2 Gb/s!

Co gorsza, na przeprowadzenie takiego ataku może sobie pozwolić nawet gimna... tzn. licealista. Podaż botnetów i "firm" oferujących tego typu usługi jest tak duża, że muszą konkurować ceną. Krótki, mocny i bolesny atak może oznaczać wydatek rzędu kilku euro, niekiedy nawet w ramach promocji pierwszy DDoS możemy dostać za darmo. Poważniejsze "strzały", z potencjałem na wykoszenie z sieci choć na chwilę mocniejszego gracza to już większe koszty, ale wciąż takie, na które może pozwolić sobie klasa średnia, nie bardzo zauważając późniejszy ubytek na bankowym koncie.

Nic więc dziwnego, że ataki DDoS trafiły pod strzechy, a wg. naszych statystyk (więcej już niedługo w raporcie CERT Orange Polska za 2020 rok) ich głównymi celami są uczestnicy gier online.

Być może to właśnie kogoś takiego na początku marca zaatakowano rekordowym na Polskę DDoS o sile 476,2 gigabitów na sekundę!

Celem ataku był użytkownik sieci mobilnej, a uderzenie trafiło w węzeł NAT (urządzenia mobilne w naszej sieci nie mają publicznych adresów IP), potencjalnie wystawiając na ryzyko większą grupę użytkowników. Była to kolejna w ciągu tygodnia próba dla naszej infrastruktury ochrony przed DDoS, a dowodem jej skuteczności jest to, że to my wiemy o ataku - klient nie ma o nim pojęcia :) I dowód na to, że warto było lata temu przewidzieć przyszłość. Z naszych usług DDoS Protection korzysta 90% polskiego rynku, z bardzo rozległej listy branż.

Nasze rekordy DDoS to też dowód na popularność tego zagrożenia (nie tylko) w polskim internecie. Pierwszy zanotowany przez nas rekordowy DDoS to 239,5 gigabita na sekundę, w styczniu 2019. Na kolejny spektakularny "strzał" czekaliśmy półtora roku - czerwiec 2020 to przekroczone 300 Gbps (303). Przebicie kolejnej setki zajęło już tylko pół roku...

Komentarze

Scroll to Top