Pierwszy weekend emocji za nami. Hmmm, emocji?? Generalnie nudy, poziom do którego przyzwyczaili nasi piłkarze.
Argentyna, typowana na mistrza pograła kilkanaście minut, a potem odpuściła, poza kilkoma przebłyskami Messiego.
Anglia? Zawiedliśmy się na nich. Fakt, że gdyby nie ich bramkarz to wygrałaby mecz, ale z takimi nazwiskami powinni roznieść USA.
Na faworyta wyrosła drużyna Niemiec, która pokazała, że nie tylko gra do końca, ale i od początku. I jak poczuje krew to nie odpuszcza, tylko gra do końca, nie oszczędzając sił. No i w końcu Polacy strzelili na tych mistrzostwach :)
I jeszcze jeden Polski akcent. Pamiętacie jak Słowenia rozniosła nas 3:0? A tutaj męczyli się z Algierią i wygrali znowu tylko dzięki kiksowi bramkarza. Na szczęście dla nas i naszych serc, nasza drużyna nie gra w RPA.
No i nie sposób nie wspomnieć o wuwuzele, czyli ichniejszych trąbkach. Mam nadzieję, że teraz nasi kibice zrozumieją, dlaczego nie powinni wnosić tego badziewia na stadiony. Dziwi nas jednak, że przy obecnej technologii telewizje nie piotrafią sobie poradzić z zagłuszeniem tegu nieustannego buczenia. Po 3 meczach dziennie można oszaleć. Przecież w '82 nasza telewizja nie tylko potrafiła zagłuszyć trybuny ale i je zasłonić, nie pokazujac transparentów z logo Solidarność.
Mecz otwarcia odsłonił również przykrą prawdę o nas, jako kanapowych piłkarzach. Otóż, nie tylko nasze kobiety, ale i my nie wiemy kiedy jest spalony :)
A dzisiejsze typy to
Holandia - Dania (0:0 finezja przeciwko sile)
Japnia - Kamerun (0:2 Eto sam potrafi wygrać mecz)
Włochy - Paragwaj (0:0 antyfutbol przeciwko wyrobnikom)
A Wasze typy?