Odpowiedzialny biznes

Może skakać jak Eddie Edwards

Michał Rosiak Michał Rosiak
21 stycznia 2011
Może skakać jak Eddie Edwards

Mam wrażenie, że jeśli chodzi o sport, jesteśmy narodem bezlitosnych malkontentów. Gdy komuś idzie dobrze – jest za nim cała Polska. Gdy jednak tylko odrobinę zacznie powijać mu się noga, okazuje się, że od miłości do złośliwości i nienawiści jest bardzo blisko, a niedawny sportowy Bóg zostaje ochrzczony – w łagodnej wersji – nieudacznikiem.

Niedziela, 20 stycznia 2002, Wielka Krokiew w Zakopanem. Dwa tygodnie wcześniej Sven Hannawald sensacyjnie jako pierwszy w historii wygrał wszystkie konkursy Turnieju Czterech Skoczni, zostawiając w pokonanym polu rewelacyjnego do tego momentu właściciela Kryształowej Kuli, Adama Małysza. Siódmy dzień wcześniej Małysz prowadzi po 1. serii. Chwilę wcześniej tracący do niego 1,3 pkt. „Hanni” skoczył 125 m, a tablica świetlna po skoku Adama pokazuje właśnie 123,5. Ponad 20 tysięcy ludzi na Wielkiej Krokwi i drugie tyle wokół obiektu zamilkło, czekając na noty za styl. Nigdy wcześniej i nigdy później nie słyszałem tak przejmującej ciszy, w której można by chyba usłyszeć nawet bzyczenie komara. Za to fala uderzeniowa po eksplozji radości, gdy okazało się, że Małysz wygrał o 0,6 pkt. wybiła chyba wszystkie komary w okolicy :)

Przez najbliższe trzy dni Orzeł z Wisły trzykrotnie stanie przed kilkudziesięciotysięczną publicznością na Wielkiej Krokwi, której niepowtarzalna atmosfera podczas konkursów Pucharu Świata jest ewenementem w skali światowego sportu. Cytując klasyka: „Jeśli nie teraz – to kiedy? Jeśli nie tu – to gdzie?”. Od początku sezonu Małysz, przeżywający po trzech słabszych (z wyjątkiem dwóch srebrnych medali olimpijskich) sezonach renesans formy niczym rok temu Brett Favre :) plasuje się w na niższych stopniach podium, lub w jego okolicach. Jeśli ma odnieść pierwsze zwycięstwo od niemal trzech lat (ostatnio wygrał 25.03.07 w Planicy) i być może nawiązać walkę z Thomasem Morgensternem o piąty triumf w walce o Kryształową Kulę, to gdzie, jak nie pod Tatrami?

Dla mnie jednak Adam wcale nie musi wygrać w ten weekend, ani być w czołówce rywalizacji o Puchar Świata. W ciągu swojej 16-letniej kariery dał mi już tyle emocji i wzruszeń, że mój szacunek dla niego jako sportowca nie zgaśnie nawet gdyby do końca skakał jak Eddie Edwards. Nigdy nie zrozumiem tych, którzy przez ostatnie lata z szyderstwem i ironią mówili, że „Małysz się skończył”. Widać mają wyjątkowo krótką pamięć – ja bardziej niż słabsze skoki pamiętam lecące mi ciurkiem z oczu łzy wzruszenia, gdy w Lahti Polak przeskoczył w drugiej serii konkursu na K=90 Martina Schmitta, zostając po raz pierwszy mistrzem świata. Co nie zmienia faktu, że przez trzy najbliższe dni będę siedział z zaciśniętymi zębami przed telewizorem, choćby dlatego, żeby malkontentom szydercze uśmiechy zamarły na ustach...


Odpowiedzialny biznes

I jeszcze raz o Euro 2012

Jarosław Konczak Jarosław Konczak
21 stycznia 2011
I jeszcze raz o Euro 2012

Orange i TP zostały partnerami UEFA EURO 2012™.O różnych aspektach tego wydarzenia pisaliśmy również na wszystkich pozostałych blogach.

Dziś zobaczmy co sponsoringu, ale też o szansach naszej reprezentacji podczas Mistrzostw Europy mówią znani dzienikarze, a także Grzegorz Lato, prezes PZPN i Adam Olkowicz, dyrektor turnieju Euro 2012.


Sieć

Duńskie straszaki i trup w szafie

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
21 stycznia 2011
Duńskie straszaki i trup w szafie

Duńczycy dołożyli jeszcze informację o wszczęciu procedury egzekucyjnej w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Nigdy nie poświęcałem temu sporowi czasu na blogu, ale przeczytałem w sieci komentarze, że może to wpłynąć na ceny usług w TP i Orange. Stąd chcę wszystkich Was uspokoić. Nic takiego się nie stanie. Roszczenia Duńczyków są nie poparte żadnymi faktami. Więcej w tych działaniach propogandy i biznesowej próby sił. Dlatego będziemy walczyć wszystkimi dostępnymi prawnie środkami, aby nie płacić za coś co się im nie należy. Dla tych co mniej orientują się w sprawie przypomnę w skrócie historię. W 1991 roku Duńczycy otrzymali od naszego prawnego poprzednika przedsiębiorstwa państwowego Polska Poczta, Telegraf i Telefon, równowartość 13 mln euro na wybudowanie światłowodu z północy na południe Polski. Dołożyli swoje 17 mln euro, które następnie spłaciliśmy ze sporą nawiązką. Wykorzystując niejasne zapisy umowy roszczenia Duńczyków sięgnęły teraz setek milionów euro, czyli wielokrotnie więcej niż kwota zainwestowana. Więcej na temat całej historii związanej z DPTG w ostatnim numerze Wprost w artykule o groźnie brzmiącym tytule „Trup w szafie Tepsy”.

Scroll to Top