Oferta

Do wygrania 1006 smartphone`ów!

Wojtek Jabczyński Wojtek Jabczyński
04 października 2011
Do wygrania 1006 smartphone`ów!

W niedzielę zapowiadałem testy HTC 7 Mozart z najnowszym systemem Windows Phone, a dziś obiecane szczegóły. Po pierwsze postanowiliśmy, że aż połowa z całej puli testowych aparatów, czyli dokładnie 1006 sztuk zostanie w waszych rękach na zawsze. Jak zdobyć jeden z nich? Zasady podobne do poprzednich konkursów, kiedy poznawaliście Motorole Flipuot i Defy oraz HTC ChaCha. Najpierw od 6 do 30 października rejestrujecie się na stronie www.testuj.orange.pl i odpowiadacie na konkursowe pytania. Spodziewam się dużego zainteresowania, dlatego musicie mocno się postarać. Spośród wszystkich prac jury wybierze 2012 laureatów, którzy dostaną na HTC 7 Mozart wraz ze starterem Orange Free na kartę, który umożliwi mobilną realizację zadań konkursowych. W czasie testów, które potrwają do końca roku, uczestnicy będą m. in. prowadzili blogi poświęcone własnym wrażeniom z użytkowania smartphone`a i nowego systemu operacyjnego Windows Phone. Efekt ponownie oceni jury i połowa z testerów w nagrodę zachowa telefony dla siebie. Dodam, że HTC Mozart to urządzenie z wysokiej półki, więc będzie co robić. W testach mogą wziąć udział wszyscy chętni.


Odpowiedzialny biznes

Daleko od rzeczywistości

Jarosław Konczak Jarosław Konczak
04 października 2011
Daleko od rzeczywistości

Dziś rozpoczyna się wielokrotnie już skrytykowane nie tylko w mediach zgrupowanie piłkarskiej reprezentacji Polski (więc już nawet nie chce mi się dokładać kolejnego kamyczka). Zgodnie z przewidywaniami części fachowców i  części internautów przed daleką podróżą posypała się plaga kontuzji. Nie jedzie Szczęsny, Obraniak, Piszczek, Głowacki. Paradoksalnie pojawiają się głosy, że to lepiej, że pewniacy w kadrze (może z wyjatkiem Głowackiego) nie jadą, a pojadą zmiennicy. W sumie mecz o nic, mecz na antypodach będzie szansą dla sprawdzenia tych, którzy funkcjonują poza pierwszą dwudziestką Smudy.

Szkoda tylko, że zawodnicy (z uwagi na ligę) wylatują dopiero dzisiaj. Mecz z Koreą będzie w piątek, a różnica czasu między Warszawą a Seulem wynosi 7 godzin. Teoretycznie wymaga to 7 dni aklimatyzacji. Zawodnicy wylądują na miejscu w środę koreańskiego czasu, więc będą mieli 2 dni. To oznacza, że w najlepszej dyspozycji ich raczej nie zobaczymy. Dla wielu zawodników będzie to ciekawa wycieczka historyczna. Większość kadrowiczów była w szkole w 2002 roku, kiedy za Jerzego Engela dostaliśmy sławne lanie od niedocenianych giospodarzy MŚ 2002. Szkoda, że nie ma w tej kadrze np. Michała Żewłakowa, który mógłby opowiedzieć, jak to dawniej bywało i jak jechało się po zwycięstwo, które w 90 minut stało się klęską. Tamto była historia. Ten mecz raczej do historii nie przejdzie, bo jego ranga żadna, zainteresowanie w Polsce co najwyżej umiarkowane. W końcu Korea Południowa to nie Niemcy, a Seul nie Gdańsk.

Ja widze jednak jeden wielki pozytyw. Na miejscu w Seulu będzie znany Wam Marek Wajda, który na pewno zobaczy coś ciekawego i o tym napisze, a może też sfotografuje.

당신을보고  (Do zobaczenia)


Odpowiedzialny biznes

Prawdziwe piękno prawdziwego sportu

Michał Rosiak Michał Rosiak
03 października 2011
Prawdziwe piękno prawdziwego sportu

Oglądam mecze piłkarskiej reprezentacji Polski, czasem popatrzę na siatkarzy, lekkoatletów, że o futbolu amerykańskim na krajowym podwórku już nie wspomnę. Wczoraj jednak 10 tysięcy ludzi biegnących przez Warszawę pokazało wszystkim na czym polega prawdziwy Sport przed naprawdę duże S.

Od niemowlaka (one akurat były wiezione w wózkach przez rodziców) do pokolenia dziadków, zawodowcy i debiutanci, biegnące ramię w ramię małżeństwa i rodzice z dziećmi, Rzymianie, Spartanie, a nawet gracze futbolu amerykańskiego w "strojach służbowych" - w niedzielę przez centrum stolicy przebiegł chyba cały przekrój naszego społeczeństwa, coś, co statystycy nazywają "próbą reprezentatywną". Jest coś krzepiącego w oglądaniu tak nieprzebranej fali ludzi podczas imprezy sportowej, a nie na niedzielnych zakupach, w samochodzie, czy przed telewizorem. Co więcej - na ulicach nie ma przedstawicieli szerzącej się w internecie fali nienawiści do "tych baranów, korkujących miasto, którzy powinni iść sobie biegać do lasu". Wręcz przeciwnie - co krok widać i słychać kibiców, którzy nie szczędzą gardeł, dopingując zupełnie obcych sobie ludzi. Drodzy kibice, naprawdę jesteście świetni, genialni i wiele osób bez waszych okrzyków najzwyczajniej w świecie nie dałoby rady. Nie wszyscy bowiem - jakimkolwiek truizmem by się to nie wydało - walczą o miejsce na podium, dla znacznej większości przeciwnikami jesteśmy my sami, nasze słabości i duma po przebiegnięciu linii mety wcale nie musi być mniejsza od tej, którą odczuwa się na podium.

W świecie, gdzie co krok słychać o wielkich pieniądzach w sporcie, kibolach, "przekrętach", że o polityce już nie wspomnę, impreza oddająca pierwotną ideę sportu nie tylko wpływa na zdrowie fizyczne i promuje zdrowy tryb życia, ale i - co równie ważne - krzepi psychicznie. I choć 10 km to nie jest spacerek, to uwierzcie mi - jest do przebiegnięcia :)

Scroll to Top